#Rozdział 10 "Ab initio nullum, semper nullum"
- O nie, nie, nie! Nie mogę się spóźnić - myślała głośno
dziewczyna i zaczęła zbiegać po klatce schodowej. Nawet nie zauważyła, gdy
wpadła na szczupłego blondyna. - O przepraszam pana bardzo - rzuciła nie
zatrzymując się.
- Weronika! - krzyknął za nią chłopak, a dziewczyna
odwróciła się zdumiona.
- Charlie? Ale umawialiśmy się pod hotelem.
- Dziś jest dzień niespodzianek - uśmiechnął się. - Chodź
jedziemy samochodem - wskazał na duże, granatowe BMW. Blondynka otworzyła
delikatnie buzie z zachwytu. Następnie bez słowa wsiadła do auta. Kiedy
rozpoczęli podróż, chłopak się odezwał.
- To jest Mike, mój kumpel - przedstawił kierowcę. - Zgodził
się nas zawieźć. Miejsca ci jeszcze nie zdradzę - uśmiechnął się tajemniczo. -
Kupiłem też pakiet internetu na cały dzień, jakbyś potrzebowała sobie
przetłumaczyć jakieś słowa, wpisz ten kod w telefon - podał Weronice kartkę.
- Wow Charlie, pomyślałeś o wszystkim - blondynka się
rozpromieniła. Emanowała z podekscytowania.
Jazda trwała około 45
minut. Gdy dojechali, Charlie szybko wysiadł i podszedł do Weroniki, by
otworzyć jej drzwi, podał jej rękę i pochylił lekko głowę. Dziewczyna się
zaśmiała i powiedziała.
- Charlie już nie przesadzaj.
Szli przez chwilę, aż blondynka dostrzegła miejsce, do
którego zmierzali. To był wielki park rozrywki.
- Kocham Wesołe Miasteczka - pisnęła dziewczyna. - Jako mała
dziewczynka zawsze tata nas tam zabierał - przypomniała sobie.
- Wiem, że kochasz. Upewniłem się, żeby wszystko było idealnie
- powiedział tajemniczo.
- Czuję tu Adelę, czyż nie? - zapytała wciąż z uśmiechem na
twarzy.
- Niee - przeciągnął. - No co ty...
Przeszli pod wielkim łukiem z napisem "Park Rozrywki
Absolutnej". Chłopak kupił bilety, które upoważniały ich do wejścia
gdziekolwiek chcieli na cały dzień. Weronika ciągnęła ich na wszystkie
rollercoaster'y. Po 6 kolejkach górskich dziewczyna z ogniami w oczach wskazała
na taką, która robiła kółka pięć razy pod rząd, jak słynne koła olimpijskie.
Charlie ubłagał ją, by poszli na coś spokojniejszego. Z początku zasmucona dziewczyna,
szybko znalazła nowy obiekt adorowania. Domy strachów. Kiedy po trzecim wyszli,
zaczęli rozmawiać.
- To co może teraz mała przerwa? - spytał blondyn.
- Jasne, może...
Nie było jednak dane jej dokończyć, bo w tym momencie, jakiś
chłopak idący z naprzeciwka nie zauważył blondynki i wszedł prosto w nią, z
wielkim kubkiem zimnej coli w ręce. Co zdarzyło się potem było oczywiste. Napój
wylądował na białej koszulce Weroniki. Dziewczynę zatkało, a grupa chłopaków
zaczęła się śmiać. Już mieli zamiar odejść, gdy Charlie się odezwał po
angielsku.
- Ej halo! Mógłbyś chociaż przeprosić albo zaproponować, że
kupisz jej nową bluzkę. Przez ciebie jest cała w lepiącej coli.
Winny chłopak zmieszał się, gdyż nie wiedział co Charlie
powiedział. Jeden z nich przetłumaczył mu, a ten nabrał pewności siebie.
- Moja wina, że nie uważa jak chodzi? To ona powinna mi
kupić nową colę. A żaden snob z Anglii nie będzie mi mówić co mam robić -
kolega zwinnie przetłumaczył całą wypowiedź na angielski kierując ją do
blondyna. Weronika nadal oszołomiona, teraz się wzburzyła.
- Jesteś śmieszny! Nawet przeprosić nie potrafisz. Zresztą
nie będę gadać z takim idiotą - fuknęła. Chciała odejść, gdy nagle Charlie
podszedł do byłego właściciela coli, popchnął go i wkurzony odezwał się:
- Przeproś ją! Nie słyszałeś?!
Sam blondyn na całą
zgraję jednak, by sobie nie dał rady. Dziewczyna szybko to zrozumiała. Chwyciła
chłopaka za rękaw i odciągnęła mówiąc:
- To nie ma sensu, daj spokój. Nie potrzebne są nam kłopoty.
- Kiedy oddalili się, Weronika znów się odezwała. - Idę kupić sobie jakiś
t-shirt i się przebiorę. Cała się lepię. Może mi to trochę zająć. Spotkajmy się
obok akwarium - powiedziała i odeszła.
Zakupienie zwykłej, czarnej koszulki i zmiana stroju zajęła
dziewczynie pół godziny. Po tym czasie usiadła na ławce przy umówionym miejscu.
Nagle zobaczyła przed sobą wielkiego misia i wystające zza niego chude nogi,
które dobrze znała. Potem wyłoniła się głowa blondyna nad uchem misia.
- Słuchaj, trochę głupio wyszło z tym gościem. Wkurzyło
mnie, jak się w stosunku do ciebie zachował, poza tym miało być idealnie.
Także... to dla ciebie - powiedział i wręczył misia dziewczynie, prawie
większego od niego samego.
- Dziękuję, jest cudowny! A to wtedy, to było urocze -
odrzekła i przytuliła chłopaka. Obydwoje stwierdzili, że rozrywki na dziś już
im wystarczy. Ruszyli powolnym krokiem nad rzekę, która płynęła nieopodal.
Przysiedli na skarpie i patrzyli na ognisty zachód słońca.
Charlie ukradkiem zerkał na dziewczynę. Lekki wiatr plątał
jej włosy, na które słońce jakby od niechcenia rzucało swoje promienie. Dzięki
temu kosmyki sprawiały wrażenie gładkich, delikatnych, złocistych nici.
Zgrabny, mały nos i ładny podbródek dopełniały całość. Tak, Weronika jest
śliczna, myślał chłopak. Dziewczyna wciąż patrząc na taflę wody, uśmiechnęła
się i odezwała:
- Charlie, ja to
widzę.
Blondyn się zaczerwienił, a jednak przysunął się lekko. W
tym momencie zadzwonił telefon.
- Twój czy mój? - zapytał.
- Twój - odpowiedziała. - Ja mam "Keep Smiling" na
dzwonku.
Chłopak wyciągnął telefon, przez chwilę wahał się czy
odebrać. W końcu kliknął zieloną słuchawkę.
- Cześć kochanie, coś się stało? - powiedział do telefonu. -
Mówiłem Ci, że dziś idę z tą dziewczyną i nie mogę za bardzo rozmawiać... Tak,
wszystko w porządku... Na pewno nie zapomnę zadzwonić potem... Też cię
kocham... Tęsknie, zadzwonię pa - zakończył rozmowę. "Znowu to zrobiłem.
Czemu ona tak na mnie działa? Chloe jest najważniejsza" - pomyślał. Weronika wpatrywała się w niego.
- Za co ją kochasz? - spytała.
- Za wszystko.
- Czyli? - szła w zaparte.
- No jest fajna, miła... - zaczął.
- Serio? Jak możesz nie wiedzieć co w niej najbardziej
lubisz? - zdziwiła się.
- Po prostu - speszył się. - A ty masz chłopaka?
- Nie - ucięła. - Czekam na takiego co zobaczy we mnie
więcej niż ładną buźkę i cycki.
- To w takim razie otaczasz się samymi palantami skoro tego
nie dostrzegają - powiedział.
- A ty byś dostrzegł? - spojrzała na niego, a on wpatrywał
się w jej szare oczy. Konsternacja zawisła w powietrzu. - Nie, przepraszam. To
było nie fair pytanie. Nie powinnam.
- W porządku - uśmiechnął się nadal nie odrywając wzroku.
Jakby chciał w tej intrygującej szarości wyczytać wszystkie towarzyszące uczucia,
swoje i dziewczyny. - Zaczyna się robić późno, zbieramy się?
- Dzisiejszy dzień jest taki cudowny, że nie chcę go
zakańczać - powiedziała rozmarzona.
- Jeszcze będą inne okazje - odpowiedział.
- Jasne. Wyjedziecie i moja przygoda życia się skończy -
Charlie zaczął ostentacyjnie pukać się w czoło. - No, a jak inaczej? Przecież
jestem Bambino.
- Co w związku z tym? - spytał beztrosko.
- No, że to takie... no nie wiem, a przyjaźnisz się z jakąś?
- Tak - popatrzył jej w oczy. - Ma na imię Weronika.
Blondynka parsknęła śmiechem. Chwilę jeszcze żartowali, a
gdy słońce zaszło, wsiedli do samochodu i odjechali, zakańczając atrakcje dnia
dzisiejszego. Zmęczona Werka, zasnęła w pojeździe. Wszystkie mięśnie na jej
twarzy się rozluźniły. Przypominała bezbronną dziewczynkę, która nie zdążyła
poznać jeszcze, jaki świat potrafi być paskudny. Chłopak długo wpatrywał się w
nią. Tym razem mógł to robić bezkarnie, gdyż nikt tego nie widział.
"Myślałem, że wiem o niej dużo, że jest jak otwarta księga. Dopiero teraz
widzę ile ukrywa w środku i też cierpi. Ale kto nie cierpi na tym świecie?"
- pomyślał.
Gdy dziewczyna była już sama w swoim pokoju, zadzwoniła do
niej jedna z koleżanek, która również jest Bambino.
- Słyszałaś? Leo ma dziewczynę i w dodatku Polkę! Ile bym
dała, żeby być na jej miejscu - zaczęła tamta.
- No co ty, skąd wiesz? - spytała podekscytowana Weronika.
- Wysłałam Ci link na fb do artykułu o nich. Przeczytaj
sobie.
- Ok dzięki. Zadzwonię jutro, buźka - zakończyła rozmowę.
W szybkim tempie otworzyła laptopa, następnie artykuł.
Chwilę później głośno powiedziała:
- O cholera! Przecież to jest Adela!
***
Kliknęłam w tytuł i zaczęłam czytać artykuł:
"Dziś na krakowskim kopcu Kraka widziano Leondre
Devries z duetu Bars and Melody, jak spędzał romantycznie czas w towarzystwie
swojej dziewczyny. Trzymali się za ręce, nie ukrywając chemii pomiędzy sobą.
Ich związek można byłoby poddać wątpliwości, gdyby nie to, że kilka chwil
później namiętnie całowali się, nie zwracając uwagi na nic innego poza sobą.
Może Leo "poleciał" na nietypowe imię dziewczyny, czyli Adelajda? Od
dawna chłopcy mówili, że uwielbiają polskie Bambinos, ale nikt nie
przypuszczał, że "Bars" zwiąże się z jedną z nich. Jak teraz będzie
wyglądał ich związek? Co na to fanki zespołu?
Bądźcie na bieżąco, a poznacie odpowiedzi na te
pytania."
Czy to są jakieś żarty? Ok, racja trzymaliśmy się za ręce i
nawet mają zdjęcie. Ale to, że się lizaliśmy to nawet ja nie wiedziała. Jak oni
mnie znaleźli, skąd znają moje imię? Czemu świat jest przeciwko mnie?
Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Wyłączyłam komputer,
telefon i wszystkie sprzęty elektroniczne jakie znajdowały się w pokoju. Nawet
lampkę, jakby w obawie, że zrobi mi zdjęcie i wrzuci do internetu. Pomyślałam
"pieprzyć ich wszystkich" i poszłam spać.
Obudziła mnie mama.
- Dziecko, czy ty sobie żarty robisz?
- Ale o co ci chodzi? - wychrypiałam.
- O to, że jest 13! Wiem, że dziś niedziela, ale przecież
nie prześpisz całego dnia - powiedziała żywo.
- Właśnie miałam taki zamiar, zanim mnie obudziłaś -
odrzekłam z wyrzutem.
- Rób co chcesz, ale o nic mnie nie proś - powiedziała i
wyszła. Przewróciłam się na bok. Morfeusz przyjął mnie ponownie w swoje
objęcia.
- Adela, dobrze się czujesz?! - usłyszałam pretensjonalny
głos, który ponownie mnie zbudził. Tym razem należał do mojej przyjaciółki.
- Co wam się dzisiaj dzieje? - spytałam wkurzona.
- Musimy sobie porozmawiać - zamknęła za sobą drzwi i usiadła
na łóżku. - Czemu nie powiedziałaś mi, że Leo ci się podoba? Jak mogłaś mi nie
powiedzieć o swoim pierwszym pocałunku i czemu do jasnej cholery udajesz
jakiegoś nieżywego naleśnika?
- Ej, powoli - powiedziałam. - Dopiero mnie obudziłaś, daj
mi dojść do siebie.
Dziewczyna jednak patrzyła się na mnie wymownym spojrzeniem,
więc nie mogłam dłużej przeciągać.
- Leondre mi się nie podoba, nie całowałam się z nim i chcę
pozostać w moim kokonie do końca życia. Tu przynajmniej mnie nikt nie znajdzie
i nie zacznie robić zdjęć z ukrycia, żeby potem opisać jakąś nie mającą miejsca
historię! - powiedziałam wszystko prawie na jednym wdechu.
- Czyli nie całowaliście się? To czemu na tych zdjęciach
trzymacie się za ręce? - spytała, a ja opowiedziałam jej przebieg zdarzeń z
wczorajszego dnia.
- Sama widzisz, szkoda że nie opisali dokładniej tego
pocałunku, chciałbym go zapamiętać. Pierwszy ponoć najważniejszy - zakończyłam
pełna ironii.
- Biedactwo moje, czemu ty masz takiego pecha? - mnie się
nie pytaj, sama chciałabym wiedzieć, jednak nie wypowiedziałam tych słów. -
Dobra to jaki film oglądamy?
- Nie będę nic oglądać, nie chcę widzieć na oczy żadnego
sprzętu elektronicznego! - powiedziałam szybko.
- Dobra... czyli karty? - spytała niepewnie.
- Może być - odpowiedziałam obojętnie. Przez następne trzy
godziny grałyśmy kolejno w makao, pana, kierki, wojnę, remika. Mniejsza, że
większość tych gier jest co najmniej na trzy osoby. Dużo przy tym
rozmawiałyśmy, a koleżanka opowiadała mi o swoim dniu.
- Było cudownie, tylko wiesz... ja go nie rozumiem - mówiła.
- Raz jakby ze mną flirtował, wpatruje się we mnie często, a następnym razem
daje mi do zrozumienia "przyjaciele i nic więcej". Poza tym, on ma
przecież dziewczynę!
- Sama mówiłaś "dziewczyna nie ściana, da się
przesunąć" - przypomniałam.
- No tak, ale nie chcę niszczyć ich związku. Nie ukrywam, że
Charlie jest obiektem moich - tu się chwilę zastanawiała - zainteresowań. To
mój idol, kocham jego muzykę i kocham go jako muzyka. Trudna mi powiedzieć czy
coś więcej. Tylko, że jak on wysyła mi ciągle sprzeczne sygnały, to ja już nie
wiem jak mam się zachowywać - zakończyła.
- Myślę, że powinnaś przejąć inicjatywę. Może się trochę
zagubił, sprowadź go na ziemię. Przecież wiesz, że to nie w porządku w stosunku
do Chloe - powiedziałam rzeczowo.
- Wiem, masz rację. Tylko kiedy się go zapytałam, za co ją
kocha, to nawet nie potrafił mi powiedzieć. Ale to jego życie. Nie będę się mieszać, bo jeszcze wyjdzie z
tego drama i Chloe się wkurzy, bo zobaczy jakiś artykuł wyssany z palca.
- Wtedy nie będzie zadowolona, wiem trochę o tego typu
treściach - uśmiechnęłam się słabo.
Niedługo potem Weronika poszła. Już przykrywałam się kołdrą
i zamykałam powoli oczy, gdy usłyszałam.
- Adela, czy wszystko w porządku? - głos należał do mojej
mamy.
- Taa, właśnie chciałam iść spać - podeszła bliżej i
przysiadła się obok.
- Ostatnio w ogóle nie rozmawiamy - rzeczywiście nie pamiętam
kiedy szczerze z nią gawędziłam. Przecież tak to zawsze lubiłam. Podniosłam
się, usiadłam po turecku i kolejny raz powtórzyłam historię.
- Oj będziesz miała co opowiadać dzieciom - podsumowała,
kiedy zakończyłam mówić.
- Mamo to nie jest śmieszne - mimowolnie jednak nie
potrafiłam powstrzymać się od uśmiechu.
- Nie masz się czym przejmować - zaczęła. - Ludzie, którym
na tobie zależy i tak nie zmienią zdania i tak. A ci co wolą słuchać tabloidów
i tym samym dać się złapać w pułapkę mediów to już ich sprawa. Tylko oni sami na
tym tracą. Taka jest cena przyjaźni z osobami znanymi. Każdy inteligentny
człowiek wie, że to same plotki. Otaczaj się właśnie takimi ludźmi, a daleko
zajdziesz.
- Jak ty to robisz?
- Co? - spytała zaciekawiona.
- Zawsze wiesz, co powiedzieć, jak dobrać słowa. Może
zaczniesz pisać jakieś poradniki? -zaśmiałyśmy się.
- Mamy już tak mają. Kiedyś sama zobaczysz. A teraz odpoczywaj
- pocałowała mnie w czoło i wyszła.
Mama nadrabia za trzy osoby w tym domu i nie źle jej to
idzie. Jeśli będę mieć kiedyś dzieci, to mogę tylko pomarzyć, by być taka jak
ona. Teraz to muszę tylko i wyłącznie nastawić się na jutro.
Chyba jestem gotowa.
Chyba jestem gotowa.
***
Zeszłam do kuchni. 6:50, teoretycznie dzień, jak co dzień.
Jeszcze się okaże. Zaczęłam gotować mleko i wtedy usłyszałam.
- Adela? - nie wierzę. Czy mój własny tata odezwał się do
mnie pierwszy? Może to nadal sen albo po prostu coś chce. Raczej to drugie. Odwróciłam
się do niego, a moje wątpliwości szybko się rozwiały. - Zamknij okno jak
będziesz wychodzić - i poszedł.
Milutki, jak zawsze. Po wykonaniu wszystkich porannych
czynności, schowałam jeszcze szkicownik do plecaka i wyszłam na przystanek.
Droga do szkoły przebiegała bez zakłóceń. Wydawało mi się, że słyszałam jakieś
szepty za sobą, ale pewnie jestem przewrażliwiona. Może rzeczywiście tak dużo
ludzi nie czyta tego typu portali? Odpowiedź na to pytanie dostałam zaraz, jak
weszłam do szkoły. Duża ilość dziewczyn na mnie wskazywała, coś gadała. Inne
tylko zerkały z pogardą i ... zazdrością. Czego one oczekują? Przepraszam, że
poznałam waszego idola? Przepraszam, że mnie zaprosił na wyjście? A, już wiem.
Przepraszam, że się w ogóle urodziłam. Banda manipulowanych przez media goryli.
Całkiem niezłe określenie. Przybiłabym sobie piątkę, ale w tych okolicznościach
nie wyszłoby to korzystnie.
Poszłam do szatni i zastałam tam Werkę.
- Jak się trzymasz słonko? - spytała z troską.
- A wiesz, że całkiem dobrze - powiedziałam szczerze. - Ta
cała sytuacja mnie...śmieszy.
Ruszyłyśmy na lekcje, po drodze minęłam Karola.
- Cześć - przywitałam się i uśmiechnęłam. Nie doczekałam się
jednak odpowiedzi. Może nie chciał przy dziewczynie? W końcu dopiero co się
pogodzili, jak widać. Bez przerwy tylko się całowali. Rozumiem można za kimś
tęsknić, ale takie glonojady to nie w szkole, proszę. Lekcje minęły gładko,
jednak nastawienie to podstawa! Już wychodziłam razem z Weroniką ze szkoły
kiedy usłyszałam za sobą:
- On i tak cię zostawi! Szmata jedna! - oczy mi się
zaszkliły, ale nie zatrzymałam się. Szłam dalej przed siebie przyspieszając
kroku. Jesteś zbyt wrażliwa, musisz coś z tym zrobić. Jak już byłyśmy oddalone
od szkoły to Wera mnie przytuliła i powiedziała.
- Nie przejmuj się, z idiotami nie ma co - pocieszała.
Uśmiechnęłam się słabo.
- Ciekawe co Leondre na to? - zaczęłam się zastanawiać.
- Pewnie nawet nie wie, o tej dramie. A jeśli tak, to nie
pierwszy i nie ostatni raz. Myślę, że po prostu to zignoruje - odpowiedziała.
- Super, to mnie wyzywają od szmat, a Leoś jest święty?
Bomba - westchnęłam i poszłyśmy dalej. Kiedy już sama miałam wracać do domu,
olśniło mnie. Przecież powiem o tym Leondre, on to wszystko odkręci! Wystarczy
jego kilka słów do gazety. To oczywiste! Szybko wysiadłam z autobusu i
skierowałam się w stronę centrum miasta. Dotarłam do hotelu. Recepcjonistka, ta
sama co ostatnio, patrzyła na mnie pogardliwym spojrzeniem.
- Dzień dobry - zaczęłam niepewnie. - Może mnie pani
pamięta. Nie dawno byłam tutaj u znajomych z pokoju 310. Potrzebuję się z nimi
zobaczyć, to bardzo pilne.
- Nie ma ich teraz w apartamencie - ucięła.
- Ok - tak łatwo się nie poddam. - Czy mogłaby pani się z
nimi skontaktować w jakiś sposób lub z ich ochroniarzem czy coś?
- A dasz mi potem spokój? - westchnęła cała zirytowana.
- Oczywiście - odrzekłam szybko. Powiedziałam jeszcze, jak
się nazywam.
Szybki telefon, krótka rozmowa i recepcjonistka zaczęła coś
pisać na karteczce, potem zwróciła się do mnie:
- Masz przyjść na ten adres - podała mi świstek papieru.
- Dziękuję pani bardzo - krzyknęłam wychodząc. Coś
odburknęła, to się nazywa praca z powołania. Dojście, jak się później okazało,
do studia nagraniowego zajęło mi niecałe
10 minut. Oczywiście nie obyło się bez kilkakrotnych pytań o moje nazwisko i
telefonów do managera chłopaków. Ostatecznie udało się i weszłam na salę, gdzie
trwały nagrania. Jak tylko się pojawiłam, Charlie pomachał, a brunet podbiegł
do mnie.
- Adele, coś się stało? - wypowiedział moje imię gładko i
melodyjnie.
- Tak jakby - zobaczyłam jego wystraszoną minę. - Ale to może poczekać widzę, że jesteście
zajęci. Ile to jeszcze potrwa?
- Dziś już kończymy. Do godziny się zwiniemy, możesz tu
poczekać - powiedział z troską w głosie. Dziwne, że się tak przejął.
Brunet wrócił na nagrania. Przez chwilę ich obserwowałam, a
potem wyciągnęłam czarny zeszyt i zaczęłam w nim rysować. W tle ciągle leciała
piosenka "Complicated" , tyle razy powtarzana, że w końcu znam ją na
pamięć. Obrazek skończyłam chwilę przed tym, jak chłopcy zakończyli dzisiejszą
pracę. Biała kartka tym razem przedstawiała miejsce, gdzie się znajdowaliśmy.
Scena do nagrań, mnóstwo kamer, dobrze odwzorowani obaj piosenkarze, jedyne co
różniło się od rzeczywistości to, że chłopcy mieli sznurki na rękach i nogach.
Jak marionetki. Nie mam pojęcia czemu. Tu jest wszędzie tyle kabli, może mi się
skojarzyło. Fakt faktem, ale rysunek naprawdę mi wyszedł. Tak przyglądałam się,
że nie zauważyłam, gdy zespół do mnie podszedł.
- Narysowałaś coś? Mogę zobaczyć? - spytał Charlie. Leo
nagle zesztywniał. Mi też przypomniała się tamta chwila.
- Jasne, ale tylko ten jeden. Reszty nie możecie oglądać -
uśmiechnęłam się ciepło i podałam im zeszyt, co mi się nie zdarza. Poczułam, że
to nie o tyle mogę, co chcę im pokazać.
- To jest zarąbiste! - powiedzieli w tym samym momencie. -
Nie wiedziałem, że masz taki talent - tym razem odezwał się sam blondyn.
- Dzięki - zaczerwieniłam się.
- Przyszła z tobą Weronika? - spytał, niby od niechcenia
Charlie.
- Nie - odpowiedziałam. - Właśnie Leondre chciałam z tobą
pogadać. Charlie nie obrazisz się?
- No co ty - powiedział. - Leo, ja będę w hotelu.
Zostaliśmy sami.
- Może pójdziemy się przejść? - zaproponował brunet.
- Właśnie o to chodzi, że wolałabym, by nas nikt razem nie
widział- zaczęłam. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony. - Chodźmy może do
jakiejś kawiarni...najbliższej.
Tak zrobiliśmy. Chwilę później siedzieliśmy w starej
herbaciarni, w której średnia wieku wynosiła około 70 lat. Trochę ją zaniżaliśmy.
- A więc... o co chodzi?
- Zobacz - pokazałam mu artykuł ze zdjęciem na stronie
głównej. - To strona bardzo popularnego polskiego tabloida...
- Pewnie jesteśmy razem? - westchnął.
- Tak - potwierdziłam. - Piszą również, że się całowaliśmy i
nie wiem skąd, ale moje imię też znają. Sam pewnie się domyślasz, ale nie
spodobało się to Bambinos. Trochę mnie, że tak powiem, nie ładnie nazywają.
- Przykro mi, miałem nadzieję że nie dojdzie do tego typu
sytuacji - rzekł.
- Pomyślałam sobie, że mógłbyś przy udzielaniu jakiegoś
wywiadu powiedzieć, jak jest. Albo napisać to na jakimś portalu, czy coś -
przedstawiłam pomysł.
- Niestety nie mogę.
- Co? - może się przesłyszałam.
- Nie mogę tego zrobić. Jeśli udzielę wywiadu na pewno
zmienią moją wypowiedź na swoją korzyść i to tylko podsyci sprawę. A jak wrzucę
informacje na fb, instragramie lub gdziekolwiek indziej powiedzą, że to tylko
taka przykrywka i że nie chcę by nasz rzekomy związek wyszedł na jaw. Nie ma na
to rady. Trzeba czekać, aż sprawa ucichnie i tyle - postawił rzeczowo sprawę.
Wkurzyłam się.
- Czyli co, twoje wierne fanki będą mnie wyzywać na ulicy, a
ja mam stać i czekać aż wszystko ucichnie? Ekstra - zaczęłam gwałtownie.
- Adele, nie możemy nic z tym zrobić - znów wypowiedział
moje imię w taki sposób, jednak teraz to nie miało znaczenia. Ludzie, ja chodzę
do psychoterapeuty, chyba widać że nie jestem normalna i nie panuję nad
emocjami.
- My nic nie możemy?! To ty mnie zaprosiłeś, to ty mnie
wtedy chwyciłeś za rękę i teraz ja mam cierpieć? Za co? Na co dzień uwielbiam
słuchać, jak wyzywają mnie od szmat, ale ostatnio nie mam na to ochoty, wiesz?!
- moja wypowiedź, aż ociekała sarkazmem.
- Naprawdę mi przykro, chciałbym coś na to poradzić, ale
tylko pogorszę sprawę - mówił ze skruchą, co wcale mi nie pomagało.
- To dla tego lepiej nic nie robić? Mi też jest przykro.
Zresztą nie ważne... Już późno, wracam do domu - zerwałam się z miejsca i
zaczęłam ubierać.
- Adele... - próbował.
- Nie - odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia. W drzwiach
jeszcze powiedziałam - jakbyś słyszał, o jakiejś aferze, że wściekłe nastolatki
pobiły w Krakowie piętnastoletnią dziewczynę, to pamiętaj że moje ulubione
kwiaty to żółte tulipany.
Wyszłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich!
Dziś piąteczek, najlepszy dzień w tygodniu, a ja wyrobiłam się z rozdziałem. Mało tego, napisałam go już kilka dni wcześniej i szczerze to podoba mi się. Na pewno nie jest idealny i widzę w nim wiele niedociągnięć, które wynikają z mojego braku doświadczenia i małych umiejętności pisarskich. Myślę, że z czasem będzie coraz lepiej ;) A teraz kilka spraw do tekstu:
1. Tytuł, jest po łacinie, oznacza "Z początku nic, zawsze nic." Podoba mi się ten język, brzmi bardzo szlachetnie i dlatego tytuł jest taki, a nie inny :)
2. W momencie "O cholera! Przecież to jest Adela!" nie planowałam tego. Dopiero przed wrzuceniem, gdy ostatecznie sprawdzałam tekst, zauważyłam, że się rymuje. Trochę odbiera powagi całej sytuacji, no ale cóż, tak wyszło xD
3. Chciałam wyjaśnić jedną sprawę.W moim ff główną bohaterką, zazwyczaj opisującą wydarzenia jest Adelajda, więc automatycznie, więcej będzie akcji z Leo, gdyż to właśnie z nim jest bliżej związana, a nie z Charlie'm. Oczywiście Melody też się pojawia, tak jak dziś. Jednak Weronika, Charlie, Karol to postacie drugoplanowe, zatem będą pojawiać się rzadziej ;)
To tyle z moich długich ogłoszeń, jeśli wytrwaliście do tego momentu to zostawcie po sobie ślad. Wystukajcie kilka literek w klawiaturę. Wystarczy "Przeczytałam", oczywiście miło jakbyście się trochę rozpisali, ocenili i wyrazili opinię ( na maila też możecie pisać: fangirllia@gmail,com ) Po prostu zostawcie po sobie ślad, nawet nie wiecie jakie to przyjemne uczucie czytanie komentarzy ;)
Do poniedziałku! ( mam nadzieję )
Asieneczka Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No po prostu uwielbiam! Podobało mi się to jak opisałaś spotkanie Wery i Charliego, w 3 osobie a nie z perspektywy np Weroniki. Troszkę chyba się Charlie pogubił w tych uczuciach.
OdpowiedzUsuńTa cała sytuacja Leo i Adela- komplikejszyn xD Nie spodziewałabym się takiego wybuchu ze strony Adeli, mogłaby też go zrozumieć. On jej próbował wytłumaczyć a ta swoje xD Myślę, że niedługo Adelajda zrozumie słowa Leo. Ale nie dziwię się jej, no ma pecha- niestety :( Dobrze, że ma taką przyjaciółkę jak Weronika. :3
Bardzo podoba mi się twój styl pisania i nie jest taki zły jak myślisz. Tego rozdziału nie mogłam się doczekać, a jak zobaczyłam że go dodałaś zaczęłam piszczeć na cały autobus- tak jestem normalna xD Dzięki twojemu blogowi polubiłam poniedziałki, nie mogę się ich doczekać co jest bardzo dziwne :)
Kc twój blog i cb! <3
Pozderki :3 /Andrejka xx
Dziękuję bardzo! Takie cudne słowa *.* Ja czasem w miejscach publicznych śmieję się sama do siebie i ludzie się dziwnie patrzą, także... piona! :P Cieszę się chociaż nie sądzę by polubienie poniedziałków było możliwe ;)
UsuńJeszcze raz dziękuję kochana <3
No nieee i nie jestem pierwsza :((((
OdpowiedzUsuńZnowu nie zdążyłam :/
A więc nie będę się teraz rozpisywać wybacz mi ale jest 00:37 a ja jutro wyjeżdżam więc tak na szybko dzisiaj będzie :*
Rozdział jest FENOMENALNY! naprawdę, ostatnio chciałam więcej Charliego i go dostałam <3! jej!
A co do Adeli i Leo to...
nonon ostro siostro xdd
hahah a tak serio to trochę wkurzyła mnie postawa Leo :C
Dobra koniec idę spać <3
AAaaaa i czekam na poniedziałek!
Dziękuję <3 Wypoczywaj w tych górach, nawdychaj się świeżego powierza, wtedy dostaniesz na pewno dużo weny :)
UsuńJak można czekać na poniedziałek? xD Haha ;)
WOW!!!
OdpowiedzUsuńMEGA końcówka. Taka... dobitna.
Mówiłam ci już, że świetnie piszesz?
Mniejsza, powtórzę.
Świetnie piszesz!! Masz gigantyczny talent!!
Nie jest ani za dużo opisane ani za mało. Po prostu perfekcyjnie <3
Coś czuję, że Charlie i Chloe ... krucha sprawa
A ten artykuł? Genialne!
No tak coś się psuje, ale to będzie słońce po burzy (jest takie powiedzenie, nie? xd)
Ciągle się zachwycam tą końcówką!
Gdzie ty się nauczyłaś tak pisać?
No tak... to dar <3
Jakich niedociągnięć pisarskich?!
O czym ty mówisz? Jest cudnie *-*
Jesteś moim wzorcem. <3
KOCHAM CIĘ!!
I TO NIESAMOWITE FF!! <3
A w ogóle to piękny tytuł.
I co to ma znaczyć "Do poniedziałku (mam nadzieję)?
Dobra trzymam kciuki :D
Życzę weny i całuję xxox
Jejku dziewczyno, nie wiem co powiedzieć! Zaniemówiłam...
UsuńTaka kochana *.* Aż się wzruszyłam :) Te słowa trafiły prosto do mojego serca i tam pozostaną <3 Tak mi słodzisz, naprawdę szczerze dziękuję za ten cudowny komentarz.
Też kocham!!! Nie wiem czy się wyrobię w poniedziałek z rozdziałem, ale jeśli nie to w zamian wrzucę coś innego ;)
Przeczytałam !!! Wiesz czytałam wiele FF, ale jak czytam twoje to normalnie nie wiem co powiedzieć. Pod każdym innym FF piszę komentarz typu fajny rozdział, ale teraz brak mi słów ! Po prostu bajka, kosmos, magie aż brak mi słów. Życzę ci weny i zdrowia !!!
OdpowiedzUsuńOooo jak mi miło ^.^ Każdy komentarz, każde słowo sprawia mi ogromną radość! Dziękuję ci, że chce ci się czytać mojego bloga, pisać takie piękne słowa.
UsuńDziękuje <3
nie ma za co ! i jedno malutkie pytanie jestem tu nowa i o której pojawiają się rozdziałki ???
UsuńZawsze w poniedziałki i piątki, a godzin nie mam konkretnie ustalonych. Zwykle jednak wrzucam rano przed szkołą lub jak nie zdążę to jak wracam. Tak do 16 najpóźniej są ;)
Usuńdzięki za szybką odpowiedź
UsuńJestem! Zareklamowałaś się na moim blogu i mówię "wpadnę, a co!" Super masz bloga, a ten tekst "jakbyś usłyszał o jakiejś aferze […] to pamiętaj, że moje ulubione kwiaty to żółte tulipany" - ach, to tak bardzo w moim stylu… Adela… Adela jest osoba, którą na pewno bym polubiła. Te jej sarkastyczne wypowiedzi - cudo. Ogólnie, świetnie piszesz, czekam na next :*
OdpowiedzUsuń~Huncwotka
Dziękuję bardzo <3
Usuńa gdzie kolejny rozdział dziś poniedziałek
OdpowiedzUsuń