#Rozdział 13 "Alea iacta est"
Blondynka stała tak przez chwilę, aż w końcu opadła
bezwładnie na łóżko, ukrywając twarz w dłoniach. Nie płakała, nie wydawała
żadnego odgłosu. Jedynie co można było zauważyć to przyspieszony oddech
dziewczyny. "Jak wszystko mogło zajść tak daleko?" myślała, pogrążona
w smutku. W pokoju panowała ciemność. Jedynie lampka nocna rzucała mały promień
światła na drobną karteczkę, która wypadła dziewczynie z dłoni. Teraz czarny
tusz na białym papierze był dobrze widoczny, a słowa na niej wręcz lśniły.
"And I know I shouldn't say it.
My heart don't
understand..."
***
Skupienie. Skrzypienie.
Cisza. Szelest. Cisza. Skupienie. Pociągnięcie. Cisza.
Kończyłam rysunek, który rozpoczęłam zaraz po przebudzeniu.
Wszystkie wydarzenia mnie przytłaczały, dopiero teraz odczuwałam cały ból
skumulowany od kilku tygodni. Mimo wszystko rysunki wychodzą mi najlepiej, gdy
towarzyszą mi negatywne emocje. To nie w porządku.
Na aksamitnie białej kartce widniała głowa dziewczyny. Miała
półprzymknięte oczy, a wokół ciemne plamy od rozmazanego makijażu i dwie czarne
strużki spływające po policzkach. Krótkie i jasne włosy kontrastowały z głęboko
czarną koszulką. Postać trzymała mały kartonik, na którym narysowany był
uśmiech. Przykładała go w miejscu gdzie naprawdę znajdowały się jej usta. Całość oczywiście wycieniowana w odpowiednich
miejscach.
Chyba jednak nie mam talentu. Gdyby było inaczej, umiałabym
narysować co tylko chcę, jak i gdziekolwiek chcę. Wyjrzałam przez okno. Pogoda
nie zachęcała do opuszczenia miękkiego, ciepłego łóżka. Deszcz lał jak z cebra.
Po złotej, polskiej jesienni nie było ani śladu, tak jak po liściach na
drzewach. Stwierdziłam, że na taki dzień idealne będą piosenki francuskiej
artystki ZaZ. "Si jamais j'oublie" to świetny singiel. Uwielbiam
wsłuchiwać się w teksty jej piosenek. Francuski brzmi przecudownie, zapiera
dech w piersiach. A ja potrzebowałam teraz zająć myśli czymś innym. Położyłam
się i wlepiłam wzrok w sufit. Zbyt się przywiązuję do ludzi, może powinnam
wszystkich trzymać na dystans? Dlaczego życie tak bardzo lubi komplikować
sprawy?
W tym momencie skończył się utwór, a kolejnym na playliście,
o czym nie pamiętałam, była piosenka "Hopeful". Nie teraz, nie chcę
jej słuchać. Już wstałam, podeszłam do biurka z zamiarem wyłączenia, kiedy
usłyszałam głos. Mimo, że młodszy to już wtedy słychać ciepło w jego barwie. W
tej chwili się rozpoczęło:
"Please help me
God, I feel so alone
I'm just a kid, I can't take it on my own"
Mogłabym te słowa przypasować do mojego aktualnego stanu.
"I've cried too many tears, yeah, writing
this song
Trying to fit in, where do I belong?"
Poczułam, że ten głos wie, jak ja się teraz czuję. Wie co przeżywam,
wie wszystko.
"I'm just a kid, I don't want no stress
My nerves are bad, my life's a mess"
"I want to tell my Mom but
She's havin' trouble with my Dad"
Dosłuchałam reszty piosenki, kontemplując słowa. Pomimo całych
przykrości związanych z moim tatą, wyzwiskami, powracających koszmarów, brakiem
zaufania, a nawet mieszanych uczuć co do Leo, poczułam się lżej. Ktoś mnie
rozumie. Szkoda tylko, że ta osoba tak bardzo miesza w moim życiu. I to w takim
momencie!
Adela, Boże, co ty robisz? Co ci da wylegiwanie się cały
dzień w łóżku i użalanie się nad sobą? Na pewno podwyższy ci się poziom twojego
ego, jeśli tego chcesz.
Nie jest łatwo wyjść z ukrycia, z bezpiecznej strefy
komfortu i pokazać się innym. Ale ja lubię wyzwania. Ludzie, którzy mnie
zranili nie będą powodem, dla którego marnuję czas. Nie teraz, za dużo już na
nich poświęciłam. W ciągu pół godziny cała się ogarnęłam. Drzwi od pokoju mojej
mamy i Niko wciąż stały zamknięte. Oni też się pozbierają. Dam im czas.
Wzięłam długopis i nabazgrałam na kartce, że wychodzę i
pojechałam do Weroniki. Wypad do najlepszej przyjaciółki wydawał mi się jedynym
sensownym pomysłem. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi mama Werki.
- Dzień dobry pani Kasiu, czy jest Wera? - spytałam zdobywając
się na wymuszony uśmiech.
- Tak, wejdź - zaprosiła mnie gestem do środka. - Wiesz co
się z nią dzieje? - mówiła zmartwiona, gdy zamknęłam za sobą drzwi. - Cały czas
siedzi w pokoju i nie chce wyjść.
- Pogadam z nią. Na pewno będzie dobrze - pocieszyłam ją, a
sama w środku się zdenerwowałam. Co takiego mogło się stać? Nie pozostało mi
nic innego, jak sprawdzić to samej. Ostrożnie zapukałam, a do moich uszy dotarł
zachrypnięty, dziewczęcy głos:
- Mamo dajże mi święty spokój! - Wahałam się chwilę. W końcu nacisnęłam na
klamkę i weszłam do pokoju. Rolety były zasłonięte, w pomieszczeniu panował
półmrok.
- Mamo! - zaczęła, ale kiedy odwróciła głowę i mnie
zobaczyła, dodała - A to ty.
- Też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam i podeszłam
bliżej.
- Nie mam humoru, kiepski dzień, nie chcę nawet o tym gadać
- rzuciła zrezygnowana, przeczuwając że zapytam ją o samopoczucie.
- Spoko, myślę że w konkurencji "kto miał najgorsze
ostanie 24 godziny życia" bym wygrała - westchnęłam.
- Co? - spytała przestraszona.
- Tak w skrócie - spojrzałam na nią. - Karol myśli, że chcę
się z nim przyjaźnić tylko dla fejmu, mój ojciec wniósł pozew do sądu o rozwód,
poszedł sobie, ani "Cześć" ani "Pocałuj mnie w dupę" nic.
A...
- No co ty gadasz - przerwała mi i szybko się podniosła.
Przytuliła mnie mocno i poczułam, że moje policzki stają się mokre. Znowu.
Zresztą nie tylko moje, Werka też płakała. Nawet nie wiedziałam czemu. Ale czy
więcej powodów do zmartwień to, to czego
teraz potrzebuję?
- Jak sobie radzicie? - spytała.
- Mama kiepsko, choć stara się, tego po sobie nie poznać.
Chce byśmy nie widzieli jak cierpi. Ona zawsze myśli o nas, nawet w takim
trudnym dla niej momencie. Nikodem no... tak jak chłopiec, który stracił ojca,
nie za dobrze. Jednak ból nas zbliżył wszystkich do siebie - mówiłam bez cienia
emocji.
- A ty? Jak się trzymasz? - zwróciła się czule. Popatrzyłam
na nią raptownie.
- Nie wiem. Czuje, jakby coś podpalało mnie od środka,
drażniący ogień. Z drugiej strony, wiesz jaki ojciec był dla mnie.
Przypomniałam sobie czasy, kiedy potrafiliśmy się razem bawić i śmiać. Chyba
się gdzieś zagubił, po drodze do życiowego sukcesu wypuścił z rąk instrukcję.
Dla mnie tata odszedł już dawno temu, zatracił się w pracy. Jak ma wrócić to
tylko ten, którego tak kochałam - kolejny raz zadziwiły mnie słowa, które same
wychodziły z moich ust. Do tych wniosków dochodziłam w trakcie mówienia.
Dopiero teraz to zrozumiałam. - Najbardziej szkoda mi mamy, nie zasługuje na
to.
- Adela, poradzimy sobie. Razem. To minie, ten smutek, ból.
Uwierz przerabiałam to nie raz - mówiła przez łzy, widząc moje i cały czas
mocno trzymała mnie w objęciach.
- Skoro i tak już gorzej być nie może, to powiedz co stało
się tobie - powiedziałam próbując uspokoić jąkanie.
- Sama zobacz - wskazała głową na małą karteczkę, znajdującą
się niedaleko łóżka. Zdumiałam się, gdyż podobną sama dostałam. Podniosłam ją i
odczytałam.
- Wera to jest dziwne... - zaczęłam, a przyjaciółka nie dała
mi dokończyć.
- Dziwne? Raczej okropne! Jak on mógł... - tym razem to, ja
przerwałam.
- Nie, nie, popatrz - wyciągnęłam, świstek papieru z
kieszeni spodni, który włożyłam wczoraj wieczorem. - Wiedziałam, że to zdanie
mi się z czymś kojarzy. Przeczytaj sobie je razem.
Podałam Weronice obydwie karteczki. Chwilę jej zajęło, zanim
się odezwała.
- To wygląda, jak słowa piosenki Ellie Goulding. To ma być
jakaś głupia zabawa czy co? - spytała
wkurzona.
- Nie wiem, ale nie będziemy siedzieć, jak dwie sierotki -
powiedziałam stanowczo. - Masz numer do Charlie'ego?
- Mam - zawahała się. - A nie lepiej żebyś ty zadzwoniła do
Leo?
- Nie mam do niego telefonu, kontaktowaliśmy się przez was
albo mail'owo - stwierdziłam, a widząc zakłopotanie na twarzy przyjaciółki
dodałam. - Ach! Daj mi ten telefon, ja z nim pogadam.
Posłusznie wybrała numer blondyna, a chwilę potem trzymałam
telefon przy uchu.
- Halo, Weronika? - w normalnych okolicznościach, bym się
zaśmiała z jego akcentu, teraz nie było mi do śmiechu.
- Nie, tu Adela. Możesz mi wyjaśnić o co chodzi z tymi
kartkami? To miało być zabawne, bo jeśli tak to nie wyszło - przez chwilę nikt
się nie odzywał, aż nagle usłyszałam głos Leo.
- Adele, przyjdźcie jutro o 15 do studia nagraniowego,
wyjaśnimy wam wszystko - rzekł, a potem się rozłączył. Nawet nie zdążyłam się
oburzyć, bo tak szybko zakończył rozmowę. Werka patrzyła się na mnie pytającym
wzrokiem.
- Mamy być jutro o 15 w studiu nagraniowym. Powiedział, że
nam wszystko wyjaśnią.
- Adela, ja się boję. Nie chcę tam iść - powiedziała cicho.
- Ja też, ale mimo wszystko lepiej wyjaśnić chociaż jedną
sprawę - powiedziałam rzeczowo.
Koleżanka chciała bym została na noc. Wyjaśniłam, że muszę
być w domu. Nie mogę teraz zostawiać
mamy samej i tak za dużo na siebie bierze. Umówiłyśmy się na jutro. Wróciłam do
domu i przez pół nocy nie mogłam spać, zastanawiając się, co się wydarzy.
***
Stresowałam się niemiłosiernie. Nie miałam pojęcia co oni
mogli takiego wymyślić. Wszystko było nieobliczalne i przez to najgorsze.
Wczoraj chwilę rozmawiałam z mamą. Jest źle, nawet bardzo. Stara się, żebym
tego nie wdziała, ale nie ze mną takie maski, to ja jestem mistrzynią w ich
zakładaniu.
O 14 spotkałam się z Weroniką w umówionym miejscu i obydwie
całe zdenerwowane ruszyłyśmy do studia.
Po drodze nawzajem się uspokajałyśmy, co wprawiało nas w jeszcze większe
nerwy.
- Wera, czekaj - odezwałam się nagle. - Czym my się
właściwie stresujemy? To oni mają nam wyjaśnić sprawę. Zresztą... osobiście mam
bardziej męczące rzeczy na głowie.
- W sumie, jak tak teraz myślę - zaczęła.- To masz rację. My
to jesteśmy głupie.
- Oj jesteśmy! - dalsza część podróży, przebiegła w
przyjemnej i wesołej atmosferze. Dochodziłyśmy już do studia, gdy Werka się
zatrzymała. Odwróciłam sie i rzuciłam jej pytający wzrok, a ona odpowiedziała
mi przerażonym spojrzeniem. - Daj spokój, już to przerabiałyśmy. Nie ma się
czego bać.
- No nie mów, że ty nie czujesz się ani trochę zestresowana
- wlepiła we mnie wzrok.
- Nie mówię - uśmiechnęłam się i poszłam dalej, a ona coś za
mną krzyczała. Ech, sto światów z tą Weroniką. Ochroniarz wpuścił nas bez
problemów, gdy tylko podałyśmy mu nazwiska. Stanęłyśmy przed wejściem do sali i
popatrzyłyśmy się na siebie w tym samym momencie.
- Gotowa? - spytała.
- Nie ważne, miejmy to za sobą -powiedziałam i w tym
momencie weszłyśmy. Przygotowana byłam na ten sam widok co ostatnio. Czyli dużo
ludzi, pełno kabli, rekwizyty do teledysku. Tymczasem ogromne pomieszczenie
wypełniała głucha cisza, a po nagraniach nie było widać ani śladu. Ruszyłyśmy w
głąb sali, tym samym zbliżając się do sceny. Wtedy usłyszałam pierwsze dźwięki
wydobywające się z dwóch dużych głośników. Znałam tą melodię. Tylko skąd?
Nagle zobaczyłam dwie niewyraźne postacie z mikrofonami.
Któż by to mógł być inny. Pewnym
krokiem podeszłyśmy bliżej sceny, a wtedy Leo zaczął: Link
But I feel like I'm the only one who's feeling
this way.
Could I be the one for you?
And can I call you my babe?
Don't want me like I want you and you don't
feel the same.
I don't wanna make a fuss girl.
Now just tell me it straight.
Girl are you playing me?
Cause I wanna know.
When I look into your eyes,
I can see your soul.
It's like all you've ever wanted.
She's all you've ever liked.
Don't wanna be a part of you just cause you
ain't her type.
Spoglądał to na mnie, to w podłogę zakłopotany. Uśmiechał
się lekko pod nosem. Teraz przyszła kolej na Charlie'ego, swoje słowa kierował
prosto do Weroniki:
And now I don't understand it.
You don't mess with love, you mess with the
truth.
And I know I shouldn't say it.
My heart don't understand.
Why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
I don't understand why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
Why I got you on my mind.
Zerknęłam z ukosa na przyjaciółkę. Zwykle potrafię z niej
wyczytać wszystko. Teraz była dla mnie jak zamknięta księga. Nie do przejrzenia.
Gdy blondyn skończył refren, Leondre zeskoczył ze sceny i stanął przede mną:
I'm just a silly little kid.
That won't let go of you.
Cause no one on this earth,
Makes me feel the way you do.
I wanna take a risk.
But I don't wanna be your man.
I wanna be your everything.
I guess I never can.
I just wanna see you smile.
Even just a little bit.
Girl these scars will never heal.
And my heart will never fix.
But if I'm going crazy.
And you feel the way I do.
Tell me that you need me.
Cause I'm holding onto you.
Wiedziałam, jak dużo kosztowało go nieodwrócenie wzroku, ale
dał radę. Cały czas patrzył się w moje oczy, a tym samym ja w jego. Po
zakończeniu rapu, wrócił z powrotem na scenę. Do końca utworu już się nie
odzywał. Za to Charlie szalał. Skakał po scenie i dokończył resztę piosenki.
Spoglądał na Werkę, ale jej kamienna mina chyba go peszyła.
Nie trwało to długo, a muzyka przestała grać. Chłopcy
zbliżyli się na skraj sceny. Zatkało mnie, wryło w ziemie, przykuło i tysiące
innych rzeczy na raz. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Dostrzegłam kątem
oka, że koleżanka wybiegła z pomieszczenia. Chciałam pobiec za nią. Nie mogłam
się jednak ruszyć. Blondyn się zmartwił, ale poszedł w ślad mojej przyjaciółki,
która teraz musiała przeżywać wyładowania atmosferyczne w swojej głowie. Zostaliśmy
sami. Powolnym krokiem zbliżał się do mnie, a ja wciąż stałam sparaliżowana.
- Porozmawiamy? - spytał cicho. Kiwnęłam głową i wyszliśmy
na zewnątrz. Usiedliśmy na najbliższej ławce pod drzewem. Tak trwało milczenie,
dopóki nie wyjąkałam:
- Nie wiem... co powiedzieć.
- Co czujesz. Ja ci powiedziałem. Wszystko to prawda, każde
słowo, każda linijka - mówił przyciszonym głosem, jakby niepewnie. Konsternacja
zawisła w powietrzu, niemal mogłabym ją dotknąć, taka była wyraźna. W końcu się
odezwałam:
- Trafiłeś na kiepski moment. Za dużo mam teraz na głowie
zmartwień, to mnie przytłacza .
Po krótkiej wymianie zdań, zdecydowałam się opowiedzieć
brunetowi o swoim ojcu.
- Wiem, jak się teraz czujesz - zaczął. - Przeżyłem to samo.
- Wiem, że wiesz - stwierdziłam zirytowana. - Ale co z tego?
Ty masz to za sobą. U mnie to się dzieje teraz i nie mam pojęcia jak sobie z
tym radzić!
- A myślisz, że co się dzieje kiedy śpiewam
"Hopeful" na każdym koncercie? Już jest lepiej, ale nadal czuję,
jakbym ciągle rozdrapywał strupa - teraz odwrócił twarz ku mojej. - Adele,
jeśli tego nie czujesz... to ok. Przecież nie musisz, po prostu chciałem żebyś
wiedziała.
- Leondre, jeszcze nigdy nikt czegoś takiego dla mnie nie
zrobił. Doceniam to - uśmiechnęłam się smutno - ale nie mogę. Potrzebuję to
przemyśleć. Muszę sobie wszystko poukładać. Przepraszam.
Wstałam i odeszłam wolnym krokiem, pozostawiając bruneta
samego na ławce.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka!
Oficjalnie ogłaszam, że to najgorszy rozdział na tym blogu. W końcu trzynasty no to pechowy. Wybaczcie, ale ostatnio jestem troszkę przemęczona i nie ze wszystkim daję radę. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten rozdział :D
Za to ogromnie się cieszę, że ostatni wam się tak spodobał i przeczytałam tyle pięknych słów, pozytywnych komentarzy i motywujących zdań. Achh, uwielabiam was!
Ostatnia sprawa to, że zostałam nominowana do LBA, które się pojawi na blogu w niedzielę. Także zapraszam do przeczytania :)
Tytuł ( myślę, że każdy zna te słowa, ale dodam tłumaczenie :* ) : "Kości zostały rzucone."
Miłego dnia ;*
Asieneczka Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czekam na next! <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńJejku! To jest świetne! Adele jest taka artystka. Ja to czuje. Ona będzie sławna malarką! A Werka... Hmm... Dużo to ja o niej nie wiem albo coś ominęłam ale w nexcie ci powiem kim będzie w przyszłości xD
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle kiedy next? x
Pozdrawiam!!! xxx
Haha, może będzie kto wie? :D
UsuńDzięki ;*
Rozdziały są zawsze w poniedziałki i piątki :)
Również pozdrawiam <3
Noo... długo myślałam jak skomentować ten rozdział
OdpowiedzUsuńOn jest taki...uczuciowy?
Mi się jak najbardziej podoba nie wiem czemu uważasz ze jest najgorszy
Był inny,tak inny to dobre określenie sle to nie znaczy że gorszy.
A teraz do sedna poprostu cudny pomysł z tym że oni im to zaśpiewali,ja osobiście to chyba bym zemdlała hahaha dlaczego one uciekły tak bez słowa wyjaśnienia? Czekam na nexta!❤❤
Nie podoba mi się nie dlatego, że jest inny tylko, jak go tak czytam to... wydaje mi się takie słaby i niedopracowany. Taki, że wypadałoby jeszcze w nim dużo zmienić. Ale cieszę się, że przynajmniej Tobie się podoba :) Dlaczego uciekły? Nie wiem, ich się zapytaj xD
UsuńDziękuję <3
Łohohohohoo!!!
OdpowiedzUsuńNa początku strasznie cie przepraszam, że dopiero teraz pisze.
Dobra dobra, a teraz o rozdziale:
Z tytułem trafiłaś idealnie, bo w piątek pisałam test o starożytnym Rzymie xD
Mimo 13 rozdział jest... Hmm jakby to powiedziec, zeby cię nie urazić?
Genialny, cudny i prześwietny!
Niespodzianka była niesamowita.
Wiesz, czuje cos w rodzaju dumy, zaszczytu bo mogę czytać twoje ff <3
Kocham je i cb też misiu <33
A tak w ogóle to myślałam, że nie bedzie rozdziału bo masz egzaminy, ale MEGA, że jest!!
Całuję i życzę szczęścia :**
Zaszczyt to dla mnie słyszeć takie słowa <3
UsuńNo widzisz staram się staram :D
Dziękuję bardzo, kocham <3
O kurczę! Byłam pewna, że dodałam komentarz jak tylko przeczytałam!
OdpowiedzUsuńO nie...
Głupia ja...
Rozdział cudowny!
Ta niespodzianka xD
Cudowna!
Ja już miałam jakieś chore wizje wyznawania miłości itp itd.
Piszesz cudownie, to czysta magia <3
Kocham ciebie i twoje ff<3
Wiesz, że po tym ff widać twoją osobowość? <3
Mega się cieszę, że jest rozdział i powodzenia na egzaminach!
Napisz mi czy były trudne i nie stresuj się!
Zdasz to śpiewająco!
Jeszcze raz przepraszam, że zapomniałam o komentarzu!
Kc Kc <3
Zapraszam do mnie w wolnej chwili!3
To dla mnie zaszczyt, że przeczytałaś chociaż jeden rozdział!
Czekam na nexta!
~Dołecznik Paula <3
Awww jaki cudny komentarz! Aż chcę się pisać dla takich chwil :P
UsuńMam nadzieję, że będzie, jak mówisz :)
Obiecuję, że wpadnę! Miałam nadrobić w ten weekend, ale dosłownie nie miałam kiedy. Po egzaminach wejdę na sto procent, bo historia zapowiada się mega ciekawie.
Tylko daj mi czas xD