#Rozdział 14 "Opem, amissum ego sum..."




Dziewczyna szybko wybiegła z budynku. W jej głowie pojawiało się tysiące myśli na raz. Cały czas szła przed siebie, nie zważając na otaczający ją świat. Nagle poczuła delikatny i niepewny dotyk na swoim ramieniu. Odwróciła się, tam stała przyczyna jej rozterek. Wpatrywała się w niego przenikliwie, najwidoczniej chłopak nie wiedział, co powiedzieć. Weronika nie zamierzała mu tego ułatwiać. Charlie się zaczerwienił przez ciągle obserwujące go jasno szare tęczówki.
- Weronika - zaczął. - Porozmawiajmy, proszę nie uciekaj.
- Co to w ogóle miało być?! Te słowa... Co z Chloe? - roztrzęsiona dziewczyna, wciąż spoglądała na blondyna.
- To dokładnie to, co...czuję - rzekł cicho. - Czuję przy tobie coś wyjątkowego. Mogę  swobodnie porozmawiać z tobą o czym tylko chcę, dobrze się czuję w twoim towarzystwie, tak...inaczej. Te myśli, chodziły mi cały czasz po głowie, musiałem je uzewnętrznić - twarz blondynki złagodniała. - Mimo wszystko, bardzo kocham Chloe, nie chcę jej zostawiać. Była przy mnie w najtrudniejszych momentach. Tęsknie za nią i się chyba trochę gubię.
Weronikę przeszedł dreszcz, a mięśnie na jej ciele się ponownie napięły. Teraz szare ogniki stały się błyszcząco szkliste.
- Czy ty siebie słyszysz? - zapytała, nie oczekując odpowiedzi. - Czyli powiedziałeś mi, że ci się podobam, dobrze wiedząc, że również nie jesteś mi obojętny, po to żeby Tobie było łatwiej w środku? Bo i tak przecież Chloe jest dla ciebie ponad wszystko.
- Tak, jest najważniejsza - potwierdził.
- Super, teraz ty czujesz się wspaniale, bo wyrzuciłeś uczucia z siebie, a ja czuję się do dupy. Pomyślałeś o mnie? Teraz przekazałeś mi ciężar tych całych emocji obydwojga nas. Sama je teraz dźwigam - mówiła drżącym głosem.
- To nie tak... - zaczął.
- Nie? - zdobył się by spojrzeć w jej oczy. - Charlie Lenehanie, czy planując to pomyślałeś choć raz o mnie, jak się będę czuła?
- W sensie, myślałem o tym, że...
- Zadałam proste pytanie - nie dawała się zbić z tropu. - Czy liczyło się dla ciebie to, jak to będzie z mojej perspektywy? Tak czy nie?
-Nie - spuścił głowę.
- No właśnie. Nie mamy, o czym rozmawiać - jedyne czego teraz chciała to cofnąć czas i nigdy nie przyjść na to spotkanie. Nie wiedzieć tego co było jej dane dziś poznać. Skierowała się w stronę swojego domu, który teraz stał pusty. Pomimo weekendu, rodzicielka Werki pracowała. Redakcja wymagała od niej dyspozycji  siedem dni w tygodniu. Znowu będzie musiała się uporać ze wszystkim sama, miała przyjaciółkę, z którą oczywiście rozmawiała o wszystkim. Nie chciała jednak obciążać Adeli kolejnymi problemami.

***

- Nie bardzo mogę cię wpuścić, nie jesteś nikim z rodziny.
- No tak, ale znamy się i na pewno ucieszy się z odwiedzin - próbowałam przekonać pielęgniarkę.
- Dobrze, ale nie bądź za długo, musi odpoczywać - kiwnęłam głową i już miałam odejść, kiedy się odezwała. - Czekaj, chodź do mojego gabinetu, musimy porozmawiać.
Zaprowadziła mnie do sterylnego, białego pokoju. Usiadła przy biurku, jak prawdziwa pani doktor i wskazała, żebym zrobiła to samo przed nią.
- Wiesz czym jest stwardnienie rozsiane? - nie czekała na odpowiedź, od razu kontynuowała. - Do końca nie jesteśmy w stanie stwierdzić dlaczego ono tak naprawdę występuje, ale z tego co opracowano, polega to na tym, że mózg uważa swój układ nerwowy za ciało obce i dąży do wyniszczenia go, czyli do...
- Autodestrukcji - dokończyłam za nią.
- Tak - potwierdziła. - Niezmiernie rzadko zdarza się, żeby tak młode osoby, jak Zuzia chorowały na tę dolegliwość, dlatego w badaniach się pomyliliśmy - usłyszałam te słowa i wyostrzyłam słuch na każde kolejne. - Myśleliśmy, że Zuzia ma ostatnie stadium choroby, a tak nie jest. U młodego organizmu choroba przebiega inaczej. Nie zmienia to faktu, że nadal to poważna sprawa. Pogarsza się u niej z dnia na dzień, szybciej niż u dorosłych pacjentów. Musimy rozpocząć rehabilitację jak najszybciej, dzięki temu dziewczynka będzie miała szansę na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości, a nie będzie przykuta do łóżka.
Promyczek nadziei zapalił się w środku mnie. Czyli jest szansa.
- To wspaniale! - odpowiedziałam szczerze.
- Tak, tylko że taka rehabilitacja jest bardzo droga, musielibyśmy uzbierać kilkadziesiąt tysięcy euro. To długi i złożony proces, ale może się udać - mówiła smutnym głosem. - Ale pomyślałam sobie... ten chłopiec co śpiewał to twój przyjaciel, prawda? On jest chyba popularny, może on by mógł pomóc? - ujrzałam duże niebieskie oczy pełne nadziei i się wzruszyłam. Źle ją oceniłam na początku. Zawód, w którym pracuje, jest bardzo trudny. Wtedy kiedy nas wygoniła od dziewczynki, po prostu chciała żeby odpoczęła. Trzeba mieć mnóstwo empatii, żeby być pielęgniarką.
- Zrobię co w mojej mocy - uśmiechnęłam się smutno. - A czy teraz mogę się już zobaczyć z Małą?
- Tak, tak. Skrzydło B - powiedziała.
Stanęłam przed białymi, tak samo sterylnymi drzwiami, jak wszystko inne w tym miejscu. Chyba na dłuższą metę bym tu niewytrzymała, czuć śmierć, chorobę i smutek na kilometr. Pchnęłam drzwi i weszłam. Obok jedenastoletniej dziewczynki o miedzianych włosach, siedziała czarnowłosa. Najprawdopodobniej rówieśniczka.
- Przeszkadzam? - weszłam głębiej i uśmiechnęłam się, trochę sztucznie, ale nie byłam w stanie teraz zachowywać się beztrosko.
- Nie, Amelka już idzie, przyszła się tylko pożegnać - powiedziała Zuzia, po czym zwróciła się do czarnowłosej. -  Szkoda, że już wychodzisz, pamiętaj odwiedzaj mnie czasem.
- No pewnie, do zobaczenia - przytuliły się i Amelka wyszła. Tym samym ja przybliżyłam się do Zuzi.
Miała podkrążone oczy, jakby nie spała długo, a przecież cały czas leży w łóżku. Postura dziewczynki też zmizerniała. Jedyne co pozostało nie zmiennie to włosy w kolorze delikatnej miedzi i niezłomne zielone oczy. Nie takie, jakie ma Karol, jej były delikatne, lekko lazurowe.
- Adela jednak przyszłaś - rozpromieniła się.
- Przecież mówiłam, że wpadnę - odwzajemniłam uśmiech, już trochę szczerzej.
- Wiem, ale słyszałam taki tekst już dużo razy - odrzekła. Prowadziłyśmy luźną rozmowę, Zuzia zadawała mi różne pytania, dotyczące mnie, ale też życia, polityki, co za dziecko! Czasem gubiłam się czy rozmawiam z jedenastolatką czy dwudziestolatką. W pewnym momencie spytała:
- Czemu jesteś smutna? - wpatrywała się bez skrępowania.
- Nie jestem, wydaje ci się - odparłam i rzuciłam jej uśmiech. Dziwne zwykle dobrze ukrywam emocje. Mało kto potrafi rozszyfrować co dzieje się w mojej głowie, więc tym bardziej zaskoczyło mnie jej pytanie.
- Nieprawda. Uśmiechasz się, ale za tym kryje się coś tajemniczego, coś niedobrego. To nie jest uśmiech wesołej osoby - mówiła, a mnie zatkało.
- Jak to możliwe, że jesteś taka mądra, co? - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie zmieniaj tematu - brnęła.
- To nic takiego, po prostu... ludzie w moim otoczeniu ostatnio świrują - poniekąd to była prawda.
- Wszyscy tak czasem mają. To minie, ludzie nie są źli, tylko czasem im coś nie wychodzi. Kojarzy mi się to z taką mijającą chorobą, wiesz? - kąciki jej ust znów sie wykrzywiły.
- Wiem, aj Zuzia ty mądralo, powinnam przychodzić do ciebie na korki.
- Z czego? - zdziwiła się dziewczynka.
- Z życia  - zaśmiałyśmy się obydwie. Siedziałam jeszcze godzinę, aż przyszła pielęgniarka, dając mi do zrozumienia, żebym się zbierała. Pożegnałam Małą i udałam się do domu, cały czas rozmyślając.

To niesamowite, jak Zuzia potrafi dawać ludziom radość. Dziewczynka ze stwardnieniem rozsianym, która już ledwo wstaje z łóżka, ma więcej energii i radości do życia w sobie niż ja. Ale czy to właśnie nie tak działa? Że życie zaczynamy tak naprawdę doceniać, kiedy zdajemy sobie sprawę z jego kruchości. Wtedy kiedy zaczynamy dostrzegać "Hej, jednak nie jestem nieśmiertelna." Paradoks polega na tym, że właśnie dokładnie tak to wygląda. Wiem, że trzeba walczyć, nie poddawać się. Inni, przecież  mają gorzej. Ale czasem tak cholernie trudno jest wstać w łóżka i stawić czoła tym wszystkim przeciwnościom, których z ciągle nabywa. Każdy ma prawo do gorszego dnia, a nawet tygodnia. Sęk w tym, żeby się nie poddawać. To ma służyć, jako przerwa w tej walce życia, a nie jako wywieszenie białej flagi w oznace porażki.
Czuję się samolubnie, ale... Tak! Chcę mówić tylko o sobie, chcę się poużalać, narzekać.
Bo to nie moja wina, że mój tata sobie sam spieprzył życie, że spłodził dwójkę dzieci, których nie chce. To nie moja wina, że ktoś nagadał Karolowi głupot, a on we wszystko wierzy. To nie moja wina, że Charlie czuje coś do Wery, choć ma dziewczynę. To nie moja wina, że tabloid coś sobie ubzdurał. To nie moja wina, że psychobambino mnie wyzywają. To nie moja wina, że Zuzia jest chora. To nie moja wina, że jestem zakochana po uszy w Leondre. To nie...Nie wierzę. Ja naprawdę jestem w nim zakochana, kogo ja w ogóle oszukuję?
Zawsze jest dla mnie taki miły, wysłucha mnie, troszczy się, jest po prostu dobrym człowiekiem. Owszem, potyka się, ale kto z nas tego nie robi? Za to, ja robię to prawie cały czas. Nie patrzę pod nogi, przewracam się, gubiąc w tym uczucia i pragnienia. A to wszystko wynika ze... strachu. Boję się nieznanego, nowych rzeczy, doświadczeń, bo co jeśli się nie uda? Znów załamka, smutek, ból. To za dużo kosztuje.
Powinnam iść na kolejną wizytę do terapeutki, ale nie chcę. Ona działa tak, żeby zmanipulować mój umysł. Boże, co się ze mną dzieje?!

Nie wiem, ale jedno wiem na pewno. To czas na zmiany. Czy wyjdzie?   Pewnie nie, ale spróbować zawsze warto.  Przede wszystkim muszę uregulować sprawy uczuciowe, bo właśnie doszłam do wniosku, że zawaliłam sprawę.


Spławiłam chłopaka, na którym mi tak zależy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Rozdział krótki, ale jest w nim dużo opisów. Osobiście lubię pisać te przemyślenia. Dajcie znać czy wolicie, jak jest więcej dialogów, czy właśnie myśli ;) Jestem całkiem zadowolona.
Dobra ludzie, jest godzina 7, za chwilę idę na egzamin. Trzymajcie za mnie kciuki! Potrzebuję waszej energii xD Jak nie wykorkuję po tych trzech dniach to będzie dobrze :) 
Co do piątkowego rozdziału nic nie obiecuję. Zależy czy się wyrobię. 
Komentujcie, to dla mnie ważne. Dziękuję za wsparcie :)
Tytuł: "Pomocy, zgubiłam się..."
Miłego dnia ;*
Asieneczka Lia

13 komentarzy:

  1. Wiedziałam że ona go kocha ;-) znaczy... No wiesz. Takie podejrzenia ^^ czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny (żadna nowość) znowu troszkę namieszałaś, Wera obrażona na Charlsa a Adela w końcu uświadamia sobie że jest zakochana w Leo! Jejuu czekam na nexta mam nadzieję że pojawi się w piątek
    Ps. No i jak ci tak dzisiaj poszło?? ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam plany, żeby napisać piątkowy rozdział, ale jeszcze go nie zaczęłam xD Ale zacznę!
      Dziękuję kochana <3

      Usuń
  3. Rozdział cudowny!! (nie przejmuj się, po prostu ostatnio uzależniłam się od dwóch znaków interpunkcyjnych xdd) Zresztą, jak zawsze, ale mniejsza. No, i oczywiście musiałaś namieszać, nie? Wercia obrażona, Adele zakochana, Leo zakochany, Charlie zagubiony w swoich uczuciach... Och, masakra - nie chciałabym być teraz na ich miejscu... A Charles zdecydowanie powinien spotkać się z Chloe. I teraz sobie wyobraźcie, że ona się o tym wszystkim dowiaduje! Cóż, byłoby kiepsko. Co najmniej kiepsko. Już sama nie wiem, co się stanie (a warto zaznaczyć, że ja to wiem ZAWSZE) - Lenehan zerwie z Lindsay i będzie z Werką, czy może ona już się z nim nigdy nie spotka i będzie taka wielka drama, że ło mój Boże! A ta piosenka w poprzednim rozdziale... Wow! (już Cię przepraszałam, że nie skomentowałam, ale nie zrobię tego po raz drugi, bo moja duma ucierpi...) No, i ja już się nie mogę doczekać, kiedy Leo i Adele będą razem... To będzie taka romantyczna parka (feel the sarcasm) - sarkastyczna dziewczyna i chłopak-świr. A tak baj de łej, to jak Ci poszły egzaminy?? Ja tu się, kurcze, stresuję sprawdzianem szóstoklasisty, a moja idolka (tak, niedawno oficjalnie nią zostałaś) pisze egzamin gimnazjalny... To ja już kończę i, tak jak obiecałam, lekko się rozpisałam ;)
    Powodzenia jutro i pojutrze,
    Huncwotka
    PS Wybierasz się w tym roku na YSF?? I jakbym Cię już pytała, to się nie złość, bo sama już nie wie, komu to pytanie zadawałam, a komu nie xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale długi komentarz *.* Z czego to wnioskujesz, że Adela będzie z Leo? xD Nic nie wiadomo :D Dramy są fajne :3 Nawet, ale myślałam że będzie lepiej ;)
      Oooo jaka kochana, ale mi miło <3
      Dzięki Wielkie!
      Nie wybieram się i spoko, bo się nie pytałaś ;)

      Usuń
  4. Jezu... Nie wiem co powiedzieć... WOW! Rozdział jest wspaniały, aż mnie zatkało... Serio, nie mam pojęcia co napisać. To samo w sobie jest takie... Nie wiem...Magiczne? Dojrzałe? Wspaniale ujęte i napisane? Po prostu idealne... To co napiszę nie będzie długie, bo po prostu jestem w szoku i nie wiem co napisać...
    W każdym razie się dzieje..
    Wera pokłócona z Charliem, który zachował się jak dupek, z tym się zgadzam,
    A Adela uświadamia sobie, że zakochała się w Leo...
    Zuzia jest bardzo dojrzała jak na swój wiek..
    To wszystko jest tak wspaniale napisane.
    Te opisy, choroba...
    Wiesz, kiedy czytam twoje rozdziały, to dostaję lekkiego doła,
    bo ja nigdy nie będę tak wspaniale pisać...
    Serio, podziwiam cię <3
    Powodzenia jutro!
    Czekam na nexta!


    I zapraszam do mnie na bloga na rozdziały!

    ~Dołecznik Paula<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałe słowa? Dziękuję bardzo, to dużo dla mnie znaczy! Staram się jak mogę, choć wiem że jeszcze daleko mi do perfekcji. Ale, żeby ktoś to aż tak doceniał? To ja jestem w szoku, jej dziękuję!
      Racja nie będziesz nigdy...bo już piszesz lepiej ;)
      OBIECUJE, że do końca tego tygodnia będę już na bieżąco, trochę mam teraz zawrót głowy, rozumiesz ;)
      Dziękuję jeszcze raz :*

      Usuń
  5. Ojejjj.. No to tak, zacznę może od tego, że rzeczywiście namieszałaś, ale w pozytywny moim zdaniem sposób. :3 Uwielbiam czytać twoje rozdziały, są takie przemyślane(?)no myślę, że wiesz o co chodzi. Nie ma w nich monotonii. Nie da się przeczuć co będzie w następnym rozdziale i to właśnie bardzo lubię.<3
    Jezu.. na prawdę mnie zatkało, i w sumie nie wiem co ci napisać :) Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, ale chcę żebyś wiedziała, że rozdział jest fantastyczny <#
    Pooowodzenia jutroo :3
    I czekam na next <3 / Szymcia :3

    OdpowiedzUsuń
  6. WOOW!!!
    To jest MEGA!!
    Adela nareszcie to przyznała :D
    Ty wiesz, że ja KOCHAM twoje ff, a każdy kolejny rozdział jest piękniejszy od poprzedniego <33
    Twoje ff jest takie niepowtarzalne. Wyjątkowe...
    Od teraz jak czytam imię Weronika słyszę w głowie ten angielski akcent xD
    Piszesz tak pięknie, że aww <33
    KOCHAM TO FF I CB MISIA!! <333
    Jakbyś nie zdążyła z rozdziałem na piątek to spokojnie.
    Na twoje "wypociny" warto czekać <3
    PS Jakbym się spóźniała z komentowaniem to pisz mi na priv oki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju uwielbiam Twoje komentarze! Wiem, że już to mówiłam pewnie z tysiąc razy, ale tak się cieszę na ich widok :) Haha, no widzisz ja też słyszę ten akcent xD
      Dziękuję kochana <3

      Usuń