#Rozdział 15 "Gutta cavat lapidem"
Tytuł: "Kropla drąży skałę"
Poznali się zaledwie trzy lata temu, a już tyle ich łączy.
Więzi między tymi dwoma chłopcami są mocno zespolone. Wspierają się, tworzą,
kłócą jak młodszy ze starszym bratem. W ich żyłach płynie inna krew, rodzina jednak
nie warunkuje tylko genetyka. O wiele ważniejsi są ludzie, którzy okazują na co
dzień miłość i troskę. Każdy z nich wie, że może liczyć na drugiego. Leo niski,
brunet o ciemnych niczym węgiel oczach, mimo wszystko o rozgrzewającym
odcieniu. Charlie wysoki, szczupły lnianowłosy o aksamitnie niebieskich oczach.
Zewnętrznie, scenicznie wiele osób widzi ich jako dwie przeciwności, lecz
wnętrze posiadają podobne. Rozumieją się niemal bez słów. Jeden nie dałby rady
bez drugiego, są jak ying i yang, dopełniają się.
Spędzają czas w Polsce, w której pozostaną jeszcze trzy
tygodnie. Prace nad teledyskiem idą mozolnie, dodatkowo nagrywają nowy cover,
niedawno przez nich napisany. Utwór, który mocno zamieszał w uczuciach dwóch
dziewczyn.
Leondre właśnie leżał jak długi na sofie w hotelowym
apartamencie i oglądał wiadomości telewizyjne, gdy z pokoju obok wyszedł
zaspany blondyn. Zobaczył przyjaciela, zerknął na ekran.
- Czemu oglądasz wiadomości? - zdziwił się. - I tak przecież
nic nie rozumiesz.
- Bo nie chcę mi się nigdzie ruszać to włączyłem i tak leci
- wyjaśnił, na co starszy parsknął i usiadł niedaleko nóg bruneta. - Jak
wczoraj poszło z Weronika?
- Nawet nie pytaj - westchnął. - Trochę tego nie
przemyślałem. Nie chcę o tym gadać. Lepiej mów, jak z Adele poszło?
- Inaczej sobie to wyobrażałem - stwierdził. - Dużo się u
niej ostatnio dzieje, powiedziała że musi przemyśleć. Myślę, że po prostu nie
chciała mi tego powiedzieć wprost.
- Czego?
- Że tak naprawdę nie czuje do mnie niczego więcej - spuścił
głowę. - Wczoraj było mi cholernie smutno, ale dziś już jest ok. Przecież nie
musi tego czuć. Stwierdziłem, że nie będę naciskał. Teraz będę zachowywać się
tylko jak przyjaciel. Zero bliskości - uśmiechnął się do blondyna.
- Oj stary, wpadłeś we friendzone - poklepał go po plecach.
- Lenehan ty to się nawet nie odzywaj - zaśmiał się brunet.
- Co racja to racja - potwierdził. - Wiesz co, nie ogarniam tego wszystkiego. Jak
na filmach jakiś koleś zaśpiewa dziewczynie tani hit to od razu rzuca mu się w
ramiona. A my napisaliśmy własną piosenkę, w dodatku całkiem fajną i tylko je
odstraszyliśmy. Co z nami jest nie tak?
- Zastanawiam się nad tym odkąd cię poznałem Charlie.
Humor potem dopisywał im do końca dnia.
***
Powinnam pogadać z Weroniką, ale nie chcę jej dokładać
problemów. Cholera. Mama zostawiła karteczkę, że dziś jej cały dzień nie będzie
w domu, bo załatwia "papierkową robotę". Ona i papiery? To musi
chodzić o rozwód. Cholera x2. A gdzie jest w ogóle Nikodem? Znowu gdzieś się
szwęda, a jak go ktoś pobił? Cholera x3. Na biurku leżał stos książek, mam
pełno nauki a za nic się nie zabrałam. Nie zdam chyba tej klasy. Cholera x4
Jeszcze chcesz na coś ponarzekać Adelajda, czy może już
wystarczy? Nie.
- CHOLERA! CHOLERA!CHOLERA! - powiedziałam głośno. Od razu
lepiej.
Została jeszcze sprawa Leondre. Muszę z nim pogadać, ale nie
chcę. Boję się. Spieprzyłam wszystko. Jednak sprawa Zuzi potrzebowała
natychmiastowego działania. Czyli jednak musimy się spotkać...
Weszłam na pocztę mailową i napisałam na adres chłopaka,
gdyż nie miałam do niego innego kontaktu. Swoją drogą, muszę wziąć od niego
numer.
Mógłbyś do mnie
przyjść? Musimy porozmawiać.
Kliknęłam wyślij, a zaraz potem szybko wystukałam i również
wysłałam.
Pogadać o Zuzi.
Dziewczyno co ty robisz? Po co ten dopisek? Hm? Głupia, jak
zwykle! Ech, nie ważne. Spojrzałam dookoła, mój dom wyglądał, jakby przeszło
przez nie tornado. Nie ma co się dziwić skoro mama w takim stanie, to kto by
myślał o porządku? Ale to dobrze, zajmę się czymś. Puściłam moich Beatlesów tak
głośno, jak to było możliwe i zaczęłam sprzątać. Czas mijał wyjątkowo szybko i
przyjemnie, w końcu dałam odpocząć mojemu umysłowi. Około godziny piętnastej,
kiedy porządki domowe zostały zakończone,
a ja nadal byłam sama, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wszystkie mięśnie na
moim ciele się napięły. Bądź twarda, przecież to tylko rozmowa. Poszłam do
drzwi wejściowych i je otworzyłam, gdy zobaczyłam osobę stojącą na progu,
zaczęłam zamykać drzwi. Nadaremnie jednak, gdyż włożył nogę pomiędzy drzwi, tak
by nie dało się ich zamknąć.
- Karol, nie mam ochoty dziś słyszeć kolejnych głupot na mój
temat.
- Nie po to przyszedłem - spojrzał na mnie. - Chciałem
porozmawiać. Wpuścisz mnie?
Odsunęłam się, tym samym przepuszczając go do środka.
Zrobiłam to tylko dlatego, bo byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Poszliśmy
do mojego pokoju, zamknęłam drzwi. Chyba z przyzwyczajenia, w końcu nikogo nie
było w domu.
- A więc? - patrzyłam na niego pretensjonalnym wzrokiem.
- Przepraszam, za to co mówiłem. Nie sądziłem, że ta osoba
mogłaby mnie tak okłamać. Naprawdę mi przykro, nie chciałem zepsuć naszych
relacji - patrzył na mnie ze skruchą, ale to się w tej chwili dla mnie nie
liczyło.
- Ale to zrobiłeś, no popatrz - rzuciłam sarkastycznie.
- Adela, popełniłem błąd, wiem o tym. To, aż tak cię
zabolało? - patrzył na mnie, czułam że chce mnie przeszyć wzrokiem. Nie udało
mu się, zresztą nie jemu jedynemu.
- Ostatnio wszystko boli trzy razy bardziej - powiedziałam
bez wyrazu. Podszedł bliżej, położył ręce na moich ramionach i wpatrywał się w
moje oczy, pochylając lekko głowę, gdyż był wyższy.
- Adela, przepraszam. Wiem, że nie powinienem wierzyć tej
osobie, ale bardzo jej ufam. Przepraszam, proszę, nie gniewaj się już -
powiedział cicho, a mnie hipnotyzowały jego głęboko zielone oczy. Przełknęłam
głośno ślinę.
- Nadal ufasz tej osobie?
- Tak, choć już mniej. A więc... wybaczysz mi? - spytał
niepewny.
- Tak, nie mam sił już się gniewać na nikogo i na nic. Po
prostu nie mam sił - przyciągnął mnie, a ja wtuliłam się w niego. W tym
momencie drzwi do mojego pokoju się otworzyły i usłyszałam:
- Pukałem, ale nikt nie otwierał i... - przerwał kiedy nas
zobaczył. W jednym momencie odskoczyłam od Karola jak poparzona. - Chyba przeszkodziłem,
pójdę już.
- Nie, Leondre nie idź! - zatrzymałam go, a on się odwrócił.
- Karol to jest Leondre, Leondre to Karol.
- Dużo o tobie słyszałem... różnych rzeczy - powiedział
brunet z nutą pogardy w głosie.
- Ja o tobie również - zrewanżował się szatyn. Mierzyli się
wzrokiem. Atmosfera stała się gęsta.
- Ekhem... to może chcecie się czegoś napić? -
zaproponowałam zmieszana. Kiwnęli głowami, więc zeszliśmy całą trójką do
kuchni. Gorzej już być nie mogło? Świetnie i co ja mam teraz zrobić z tą
dwójką? Nalałam nam wszystkim napoju i zajęłam się piciem. - Kiepska dziś
pogoda - zaczęłam, a oni spiorunowali mnie wzrokiem - dobra... rozumiem, że
warunki atmosferyczne was nie interesują.
Myślałam, że nic już nie uratuje tej ciszy, kiedy nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Kto jeszcze? Ruszyłam, aby otworzyć, a dwójka
chłopaków nie odstępowała mnie na krok. Ledwo otworzyłam i usłyszałam:
- Hej, wiesz może czy Weron... Leo? - na progu stał Charlie.
- Charlie, co ty tu robisz? - spytał zdziwiony brunet.
- To samo mogę się ciebie spytać, nie wiedziałem, że tak
wygląda skate park - stwierdził blondyn. Weszliśmy wszyscy do środka. Jak
dobrze, że Karol znał angielski, bo ta sytuacja była by jeszcze bardziej
irracjonalna.
- Karol Charlie, Charlie Karol - podali sobie niepewnie
ręce, a ja marzyłam, by ten dzień się już skończył. Moje marzenia wydawały się
na ten moment utopijne. Znów zapadła cisza, która aż ociekała konsternacją.
Usłyszałam szczęk otwieranych drzwi. Zrezygnowana odwróciłam się by zobaczyć
kto to.
- Cześć mamo - jęknęłam.
- Cześć... - zaczęła zdziwiona. Chłopcy przywitali się z nią
prawie w jednym momencie. "Good afternoon" z "Dzień dobry"
nie brzmi zbyt dobrze. - Nie przedstawisz mi swoich przyjaciół?
- To jest Karol, Leondre i Charlie - wskazywałam po kolei
ręką, a teraz zwróciłam się po angielsku - to jest moja mama. Uśmiechnęli się.
O co w ogóle chodzi w tej całej sytuacji?! Boże, to jest chore.
- To my się już będziemy zbierać - odezwał się, jako
pierwszy Charlie. A ja poczułam jak kamień spada mi z serca. Pożegnał się i
pociągnął za sobą bruneta.
- Ja też - tym razem to był Karol. Kiedy zostałyśmy same mam
patrzyła na mnie, jakby oczekiwała wyjaśnień.
- Nie pytaj, sama nie wiem co właśnie się wydarzyło -
stwierdziłam.
- Ja wiem. Adela jesteś oblegana, kurczę aż trzech chłopców!
Progres robisz córka! - zaśmiałyśmy się. Pierwszy raz od kilku dni widziałam
mamę wesołą. To mnie pocieszyło. Tego wieczoru rozmawiałyśmy długo i szczerze.
Z mamą było już lepiej. Wiedziałam, że się pozbiera. Nie obarczałam jej jednak
moimi problemami. Koło 21 wrócił Nikodem. Powiedział, że dostał pracę na
weekendy. Rodzicielka się wzruszyła, stwierdziła że to bardzo miłe z jego
strony, ale to nie on jest od utrzymywania nas. I musi się teraz skupić na
nauce. Kolejne przyjemne chwilę spędzone z Nikodemem i mamą. Kładłam się spać,
z jedną myślą.
Ale dziś miałam pokręcony dzień. Może to wszystko mi się śniło?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim!
Dziwny coś ten rozdział. Sama nie wiem, czy go ogarniam xD Ale taki wyszedł, więc taki jest. Chyba przystanę na tę długość rozdziałów. Wydaje mi się, że lepiej się je wtedy czyta. Poza tym tłumaczenie tytułu daje pod obrazkiem, bo to chyba bardziej logiczne, żeby znać tytuł na początku niż na końcu :D
Dziękuję wszystkim, którzy życzyli mi powodzenia na egzaminach gimnazjalnych, przydało się! Dziękuję również za cudowne komentarze, jesteście najlepsi! <3
Wiem, wiem że ten rozdział taki nie na poziomie, ale będzie lepiej :D Bądźcie wyrozumiali xD
Kocham was wszystkich!
Asieneczka (Dagusia) Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jaki piękny wstęp!! <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Wiedziałam, że tak będzie!
"Nie spodziewaj się czegoś niesamowitego, coś mi nie pykło z tym rozdziałem" Pamiętasz??
To był jeden z najlepszych rozdziałów NA ŚWIECIE!!
I nie, nie przesadzam.
Jak w szkole dotarło do mnie, że kiedy wrócę będzie już u cb next to uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy :D
Sama nwm co było lepsze. Ta akcja jak chłopaki się gromadzili czy mama z progresem xD
Kiedy czytam jakieś inne ff często zdarzają się jakieś powtórzenia i myślę: "Ja zamieniłabym to słowo na to". Nawet u siebie xD
A u cb nie miałam tak ANI RAZU! Nawet jak ciągle powtarzałaś "cholera".
KOCHAM CIĘ <33
A TWOJE FF JEST NIESAMOWITE!! <333
A i mi też ta długość pasuje :D
Buziaki xoxo
Awww dziękuję! Twoje komentarze mnie mega podbudowują :)
UsuńCieszę się bardzo, że Ci się podobał, ale myślę że już kolejny mi też się będzie podobał, przynajmniej spróbuję tak zrobić :D
Kocham! <3
Aaa! Jestem ( troszkę spóźniona ale coo tam haah)
OdpowiedzUsuńRozdział faktycznie jakiś taki zakręcony ale mi sie jak najbardziej podobał 💕💕
Ehh mogłabyś wreszcie zrobić tą rozmowę ----> Leo i Adeli
Jeju jak ja się strasznie cieszę że tu jest o wiele więcej Charliego niż na początku 😍💪
Czekam na nexta! Długość mi odpowiada :*
Ps.Fajny ten twój nowy pseudonim Joanno 😂
Kocham bardzo ~ Asiunia Xyz
Wiem, sama się w nim nie odnajduję :D Ale dziękuję :)
UsuńNie miej do mnie pretensji, ja chciałam a to nie moja wina, że nagle wszyscy jej się zwalili do domu -.-
No wiem, że fajny twój też :D <3
Aaaaaa! Jestem! Tak, trochę późno, ale jestem! Rozdział strasznie pokręcony xD Sama bym pewnie nie ogarnęła takiej sytuacji! Ale jest wspaniale napisane!
OdpowiedzUsuńZrób ty wreszcie tą rozmowę Adeli i Leo...
No proszę...
Nie mam weny na koma...
Zepsułam się...
Więc będzie krótki...
Długość jest ok <3
Nie wiedziałam, że tak wygląda skate park xD
A ten wstęp<3<3<3
Cudo<3 Pięknie<3
Czekam niecierpliwie na nexta!
KC KC KC KC<3
Ps. Zapraszam do mnie na 10 rozdział, a jutro na 11!
~Dołecznik<3
No właśnie trochę sama nie ogarniam xD Kurczę no to nie moja wina, że nagle jej się zwalili wszyscy do domu, ja chciałam żeby pogadali. W końcu zawsze wszystkim mówię, że rozmowa jest najważniejsza :D 10 już dawno przeczytany, a na 11 czekam! ^.^
Usuń