#Rozdział 23 "Amicus certus in re incerta cernitur"



Tytuł: "Pewnego przyjaciela poznaje się w niepewnej sytuacji."


Stwierdziliśmy obydwoje, że szpital to nienajlepsze miejsce do rozmowy o uczuciach. Wybraliśmy się, więc na kopiec Kraka, który znajduje się nieopodal hospicjum. Rozciągał się z niego piękny widok na cały Karków.  Wiał mroźny wiatr, lecz świecące słońce rekompensowało poczucie chłodu. Szliśmy w ciszy, zastanawiałam się, co mu powiem. To chyba jednak nie był dobry pomysł. Może to jakoś odkręcę? Nie! Za dużo czasu tracimy na tą zabawę w chowanego. Każde z nas wie, w jakiej kryjówce schowało się to drugie, ale udaje, że nie widzi. Pora w końcu krzyknąć "znalazłam" i zakończyć tę grę. Dzieci lubią bawić się w chowanego, ale do czasu. Ten czas w naszym przypadku dawno minął.
Doszliśmy na szczyt, usiedliśmy na trawie. Wpatrywałam się w przestrzeń, zastanawiając się od czego zacząć. Co ja w ogóle chcę osiągnąć? Chłopak mi tego nie ułatwiał, wciąż milczał jak zaklęty. Przełknęłam ślinę i zaczęłam:
- Wtedy, gdy napisałeś i zarapowałeś mi tekst piosenki to... było coś niesamowitego i pięknego. Jednak cały czas myślałam o tacie i o przyszłości naszej rodziny. Nie mogłam zaprzątać sobie głowy niczym innym, bo już nie dawałam rady. Po fakcie, zdałam sobie sprawę, jak mi zależy... - zawahałam się, czy to powiedzieć, ale i tak już zaczęłam - na tobie. Bardzo mi pomagasz, sama twoja obecność. Ten pierścień - popatrzyłam na lśniący przedmiot na moim serdecznym palcu - codziennie rano daje mi siłę. Potem, gdy już chciałam ci wszystko wyznać, powiedziałeś żebyśmy byli tylko przyjaciółmi. Pomyślałam, że ty nie czujesz już tego samego. Trochę się w tym wszystkim pogubiłam.
Zapadła cisza, ale niezupełna, gdyż wiatr nie dawał za wygraną i dął coraz silniej. Opatuliłam się mocniej swetrem. Czemu zawsze muszę gubić tą najważniejszą instrukcję. Do życia...
- Adele - zadrżałam, bo bałam się słów, które zaraz usłyszę. - Wydaje mi się, że pewne uczucia nie odchodzą  z dnia na dzień. Moje też nie. Widziałem, twoją niepewność, ale nie chciałem naciskać - mówił z lekkim zdenerwowaniem . Czyli jednak ten głos nie jest zawsze beztroski.
- Leondre...- w końcu odważyłam się odwrócić w jego stronę, on zrobił to samo, a nasze spojrzenia się spotkały. Wpatrywałam się w ciemne, czekoladowe oczy. Kąciki jego ust uniosły się delikatnie ku górze. Zaczął zbliżać swoje usta do moich. Gdy był już niemal chwilę od dotknięcia. Spuściłam głowę.
- Ja, przepraszam... - czułam, jak moja twarz zamienia się w wielkiego buraka.
- Ale co się stało? - spytał lekko zawiedziony.
- Po prostu...może to trochę głupie, ale - popatrzyłam na niego - nigdy się nie całowałam... - dostrzegłam, jak mięśnie na jego twarzy się rozluźniają.
- Zaufaj mi - ujął delikatnie moją dłoń i znów zbliżył się do mnie. Tym razem się nie odsunęłam. Nasze usta się złączyły. Pocałunek trwał dosłownie kilka sekund, lecz to mi w zupełności wystarczyło. Brunet był bardzo subtelny, ale dokładny i zmysłowy. Poczułam motylki w brzuchu. Nie wierzę...właśnie się całowałam!!! Odsunął się powoli i rozpromienił, widząc mój wyraz twarzy. Czas się nagle zatrzymał. Pod nami miękka, gęsta trawa, nad nami intensywne, wyraźne niebo, towarzyszący, szalejący wiatr i błyszczące słońce. Nic się nie liczyło. Byłam tylko ja i on. Położyliśmy się obok siebie na zielonym posłaniu i wpatrywaliśmy w sunące obłoki po błękitnym ekranie. Nie chciałam przerywać tej chwili, ale została jeszcze bardzo poważna kwestia do wyjaśnienia.
 -Co teraz będzie? Przecież ty mieszkasz w Wielkiej Brytanii, ja w Polsce. Tysiące kilometrów od siebie. Czy to ma sens? - popatrzyłam na niego, a on wciąż głowę skierowaną miał ku górze i zaczął mówić.
- Jak byłem mały, to mama często opowiadała mi pewną historię. Na początku były dwie istoty, nazwane Słońce i Księżyc, razem tworzyły jedność i nie potrzebowały nikogo ani niczego innego. To właśnie one stworzyły płomienne uczucie, zwane dziś miłością. Jednak ktoś o potężnej mocy postanowił ich rozdzielić, tworząc dzień i noc, które dopełniały siebie idealnie, jak tych dwóje kochanków. Rozłąka bolała bardziej niż cokolwiek innego, zostali poddani wielkiej próbie. Mimo wszystko nigdy nie przestali się miłować. Księżyc może zobaczyć Słońce na chwilę przed wschodem i zachodem. Dlatego umiera każdej nocy, by dać wytchnienie swojej ukochanej i by móc ją zobaczyć choć przez moment. I tak trwają w miłości, aż do dziś - przerwał na chwilę i kontynuował - Wiem, pewnie myślisz sobie, że to tylko jakaś głupia bajka na dobranoc. Ale ja w to wierzę, że uczucia mają wielką moc, w nich kryje się magia, o której nawet nie zdajemy sobie sprawy. Możemy wszystko, mimo że nie zawsze jest łatwo.  
Te słowa mnie oszołomiły. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Odkąd poznałam Leondre zauważyłam, że jest wybuchowy, nierozważny, trochę wrażliwy, ale nie miałam pojęcia, że jest taki dojrzały i...romantyczny. Jeśli oczywiście tego chce. Już wiem, że teksty piosenek to stu procentowo jego uczucia i przemyślenia. Codziennie mnie zaskakuje.
- Boję się, tak bardzo boję się, że to nie wypali - popatrzył na mnie czule. W tych oczach mogłabym się zatracić, ale tego nie zrobiłam. Taki wpływ miały na mnie tylko pewne zielone tęczówki... Nie, nie, nie, zapomnij!
- Możemy spróbować, los i tak szykuje dla nas coś o czym nie mamy pojęcia. Jestem w Polsce jeszcze dwa tygodnie. Tracimy coś?
- Okay, ale jak któraś z twoich Bambinos mnie zadźga to będziesz mnie miał na sumieniu, a odszkodowanie chcę duże. Możesz też kupić jakieś ładne auto mojej mamie i Nikodemowi nowego laptopa...
- Dobra, załatwię żeby nikt się do ciebie nie zbliżał z żadnym ostrym przedmiotem - zaśmialiśmy się. Zaczynało się ściemniać, wróciliśmy do szpitala, tak jak obiecałam Zuzi.
Dziewczynka oczywiście przywitała nas z bananem na twarzy. Ja również nie mogłam przestać się uśmiechać, ciągle zerkałam w stronę bruneta. Jestem taka szczęśliwa. Graliśmy w grę planszową. Jednak trzeba było pomagać dziewczynce, w poruszaniu po planszy. Później Leo dał spersonalizowany i kameralny koncert dla miedzianowłosej. Cały czas wszystko tłumaczyłam na dwa języki. Poziom mojego angielskiego diametralnie wzrósł ostatnimi czasy. Wcześniej był na wysokim poziomie, a teraz? Posługuję się bez żadnych problemów.
Przyszła pora pożegnania. Ostatnia noc Zuzi w szpitalu, a wczesnym rankiem wyjeżdża. Po skonsultowaniu się z pielęgniarką, uświadomiła mnie, że muszę się już żegnać z Małą. Najpierw do dziewczynki podszedł Leo, a ja stanęłam obok, by przełożyć słowa na polski:
- Pracuj tam mocno, a zobaczysz efekty będą duże. Bądź zawsze taka uśmiechnięta. I do zobaczenia - przytulił ją serdecznie, powoli się odsunął. Wpatrywałam się w drobną twarz i momentalnie zaczęłam płakać. Bardzo się do  niej przywiązałam.
- Ada - zmartwiła się Zuzia. - Czemu płaczesz?
Nie odpowiedziałam. Nachyliłam się nad tym małym słoneczkiem i mocno przytuliłam.
- Zuzia, nigdy się nie zmieniaj. Dajesz ludziom radość, której tak bardzo potrzebują. Niedługo się spotkamy, a ty pamiętaj o swoim marzeniu. Dąż do niego za wszelką cenę. Marzenia to potężna moc. Uda się, zobaczysz. Kocham cię - chyba zmoczyłam jej piżamkę od moich nieustających łez. Ale nie mogłam się powstrzymać. Za dużo dla mnie zrobiła, może nie świadomie, ale po prostu była sobą.
- Ja też cię kocham - uścisnęła mi rękę, lecz jej delikatna rączka, nie był wstanie chwycić mocniej. Ale to się zmieni...prawda?
- Kocham Cieeee - te słowa wypowiedział... Leo? Wybuchłyśmy śmiechem. Jego akcent i przeciągnięta końcówka brzmiały komicznie. Pani Emilia dała nam do zrozumienia, żebyśmy już wyszli. Chłopak złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do wyjścia. W drzwiach się jeszcze odwróciłam i ostatni raz popatrzyłam na Małą. Cały czas się uśmiechała i właśnie tak ją zapamiętam.
Wyszliśmy.

***

- Jesteś gotowa? Wychodzimy na kolację - powiedziała pani Katarzyna do swojej nastoletniej córki.
- Tak - dziewczyna wyszła z pokoju, a jej rodzicielka się rozzłościła.
- Zamierzasz iść w dresach i nieuczesana? Weronika, mówiłam Ci, że kolacja i ten wywiad są dla mnie ważne. Ty w ogóle nie szanujesz mojej ciężkiej pracy. Masz siedem minut, żeby coś ze sobą zrobić - prawie krzyczała. Naburmuszona nastolatka ruszyła do pokoju i ubrała czarną sukienkę, którą przyszykowała jej mama. Makijaż wykonała w ekspresowym tempie. Jej wprawa pozwoliła jednak na zrobienie niemal perfekcyjnych kresek. Oczywiście nałożyła również produkty wyrównujące koloryt jej cery, rozświetlacz, zaznaczyła delikatnie swoje brwi i dokładnie wytuszowała rzęsy. Zajęło jej to pięć i pół minuty. Przejechała prostownicą po blond włosach i poszła po białe conversy do szafy. Przekopała całą stertę ubrań, ale znalazła tylko pudrowe szpilki. Wzięła je do ręki i wyszła z pokoju.
- Gdzie są moje buty? - spytała nadal naburmuszona.
- Te trampki? Wyciągnęłam z twojej walizki, nie będziesz w czymś takim iść na uroczystą kolację - odpowiedziała. Weronika odburknęła, chwilę się sprzeczały i pojechały. Dom, do którego dotarły, był ogromny. W środku znajdowało się mnóstwo ludzi, szykowanie ubranych. Nagle mężczyzna w średnim wieku, nie najchudszy, zauważył Weronikę i jej mamę, Kasię.
- O, w końcu panie są! Już zaczynałem się martwić - powiedział, lekko uginając się i całując kolejno wierzch ich dłoni.  Rodzicielka była zachwycona, za to córka zniesmaczona. Zaprowadził je do głównej sali. Kolacja się rozpoczęła. Weronika odzywała się raz na jakiś czas, gdy tylko była o coś zapytana, lecz przez większość posiłku wlepiała wzrok w talerz.
- Nie pozwolę, żeby takie piękne kobiety cisnęły się gdzieś w hotelu. W domu mam mnóstwo wolnych pokoi, zrobią mi panie tę przyjemność i przyjmą propozycję przenocowania? - spytał właściciel i przyczyna niezadowolenia nastolatki.
- Ależ oczywiście, jakbym mogła odmówić - odpowiedziała zachwycona kobieta.
- Zapowiada się wspaniała noc... Jejku, chcę do domu! - pomyślała  blondynka.
Po uroczystej kolacji, wszyscy zaczęli tańczyć w przeznaczonym do tego pomieszczeniu.Katarzyna nie odstępowała na krok właściciela, z którym docelowo miała zrobić wywiad. Weronika korzystając z okazji, weszła do jakiegoś mniejszego pokoju w głębi olbrzymiego domu. Usiadła na podłodze opierając się o ścianę. Wyciągnęła telefon i przeczytała wiadomość:

Adela:

Zuzia jutro rano wyjeżdża  na rehabilitację. Spędzę z nią trochę czasu. Zadzwonię jutro. Trzymaj się <3

Odłożyła telefon i wlepiła wzrok w ścianę. Pomocy! - pomyślała. W tym momencie do pokoju wszedł chłopak. Nie zauważył skulonej Weroniki, siedzącej nieopodal. Ściągnął z siebie t-shirt i ruszył do wiszącej na krześle koszuli. Po drodze niczego nieświadomy, potknął się o nogi blondynki.
- O Boże, nie zauważyłem Cię! - zdziwił się.
- Przepraszam, po prostu nie wiedziałam, co powiedzieć - speszyła się.
- Rozumiem - rzekł. - Też bym nie chciał przerywać kiedy zobaczyłbym siebie bez koszulki.
Uśmiechnął się szelmowsko, a ona prychnęła, wstała i wyszła. Co za palant - pomyślała.
Czas się dłużył dziewczynie w nieskończoność. W końcu goście zaczęli się zbierać, wychodzili mniejszymi bądź większymi grupkami. Około 23 zostało jeszcze kilka osób. Muzyka ucichła, a Weronika przechodząc obok otwartego balkonu usłyszała dźwięk szumiącego morza. No tak, przecież jesteśmy w Sopocie. A ja nawet nie widziałam morza - myślała. Kiedy dom opustoszał. Ten sam mężczyzna, co ich ugościł pokazał im pokoje, w których będą spały. Znajdowały się one blisko siebie. Nastolatka bez słowa ruszyła do łazienki, przebrała się, zmyła z siebie wszystko i poszła do sypialni. Włączyła lampkę przy łóżku. Od wypadku, czyli dnia w którym straciła siostrę i tatę, śpi z zaświeconym światłem. Inaczej się boi. Nie mogła spać. Przewracała się z boku na bok. Około 2 w nocy, nagle wszystko zgasło. Wywaliło korki w całym domu. Dziewczyna się przestraszyła. Sama w tym wielkim łóżku, wielkim pokoju i wielkim domu. Wstała i niemal biegła do sypialni, w której spała jej mama. Otworzyła gwałtownie drzwi, a to co zobaczyła sprawiło, że strach stał się drugorzędną kwestią.
- Mamo! Poznałaś go dzisiaj i ty... z nim uprawiasz sex?! To obrzydliwe - krzyknęła na widok rodzicielki z prawie obcym mężczyzną. Trzasnęła drzwiami. Zabrała ze sobą grubą bluzę i wybiegła z mieszkania. Usiadła na brzegu mola, wpatrywała się i wsłuchiwała w szumiące morze. Czuła się samotna. Niby wszyscy ją znali i ze wszystkimi rozmawiała, niby miała mamę i wspaniałą przyjaciółkę, a mimo to czuła się sama. Ale nikt o tym nie wiedział. Chciała być pewna siebie, więc jest. Ale czy to nie fałszywa pewność?
- Tato, proszę wróć, bardzo cię potrzebuję - wyszeptała, a jej głos zginął w obijających się o brzeg falach. Dziś pełnia, więc ogromy księżyc odbijał się i błyszczał jaśniej niż zwykle.
- Mogę się przysiąść? - usłyszała nad sobą głos. Nie drgnęła, nic nie odpowiedziała. Narzucił na nią wielki, ciepły koc. W głębi duszy była za to wdzięczna. Temperatura nie należała do najcieplejszych. - To nierozsądne wychodzić w piżamie, przeziębisz się - wzruszyła ramionami.
- A co, przejmujesz się? Myślałam, że jedyną osobą na jakiej ci zależy, jesteś ty sam - mówiła z lekką pogardą. 
- Źle zaczęliśmy. Po prostu nie spodziewałem się ciebie wtedy w pokoju. Jestem Tomek, a ty? - spytał.
- Weronika.
- Słuchaj, mi też nie zbyt się podoba, że nasi rodzice ze sobą spali, ale nic na to nie poradzimy. Nie ma co się przejmować, trudno, są  jacy są. W końcu rodziny się nie wybiera - powiedział, a dziewczyna nadal milczała. - Ej no weź, taka piękna dziewczyna jak ty, nie może się smucić.
- A jednak może - odburknęła.
- Chodź, wracamy - popatrzyła na niego z niechęcią. - Możesz mnie nie lubić, możesz mnie nawet nienawidzić, ale nie pozwolę, żebyś marzła na zewnątrz - uśmiechnęła się na ułamek sekundy.
- Tu jest mi lepiej. Morze mi pomaga, księżyc jasno świeci. Chcę do domu, nie chciałam w ogóle tu być.
- Przykro mi. Czas ci szybciej minie, kiedy położysz się spać. Nie żartuję - chwycił ją pod pachy i podniósł delikatnie. Powoli wrócili do domu, unikając swoich rodziców. Weronika wśliznęła się pod kołdrę i porządnie owinęła. W pokoju świeciła się tylko lampka.
- Dobranoc - powiedział Tomek, chcąc zgasić światło.
- Nie, nie gaś! - szybko powiedziała blondynka.
- Dobrze - wstał i chciał wyjść z pokoju. W ostatniej chwili, jednak dziewczyna powiedziała.
- Tomek?
- Hm?
- Czy mógłbyś... przy mnie posiedzieć? Dopóki nie zasnę - spytała nieśmiało. Chłopak nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i przysiadł obok łóżka.
- Dziękuję - wyszeptała.
- Śpij dobrze.

Nie spodziewała się, ale już kilka minut później przeżywała cudowne przygody w nieskończonym świecie wyobraźni.  

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzień doberek! :)
Jak wam się podoba 23 rozdział? Powiem Wam, że pisało mi się go najlepiej ze wszystkich do tej pory. Czerpałam z tego taką przyjemność :) Wiem, że po pierwszej części pewnie rzygacie tęczą, ale cóż, bywa :D Mi się rozdział podoba :) I w końcu po 23 rozdziałach pierwszy pocałunek, trochę się naczekaliście :D Ale co z tego wyniknie? Czas pokaże :) Jak już jesteśmy w takim romantycznym klimacie, to powiem wam, że podczas pisania tego rozdziału słuchałam piosenki, którą uważam za najpiękniejszą piosenkę o miłości jaka kiedykolwiek powstała. Uwielbiam ją, jest piękna, pomimo swoich lat. Wydana w 91 Bryan Adams - (Everything i do) I do it for you  W komentarzach piszcie wasze ulubione piosenki o miłości. Chętnie przesłucham :)
Dziękuję za tyle pięknych komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście wspaniali :)
Mam dziś jakiś dobry dzień i mam nadzieję, że wy też. A nawet jeśli nie, to pamiętajcie, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jeszcze był! :)
Miłego dnia! <3
Asieneczka Lia

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O WOW...
      Nawet nie wiem jak opisać to co czuję po przeczytaniu tego tekstu
      To było... mocne
      Trafiło do mnie
      No fakt nie było tam żadnego wypadku, ewentualnie sprzeczka, ale ten piękny opis, to wszystko było opowiedziane w taki sposób, że niemal czułam się jakbym patrzyła na te zdarzenia gdzieś z boku.
      Zupełnie zapomniałam, że siedzę sobie przy biureczku. Nawet nie pamiętam kiedy przewijałam. Mam wrażenie, że to się działo samo.
      Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale ja jeszcze nie wróciłam na Ziemię. Jestem dopiero w trakcie.
      To, że potrafisz do doprowadzić czegoś takiego jest niesamowite.
      "W niemal każdej książce możesz doświadczyć czegoś podobnego."
      Otóż nie. Ja totalnie odpłynęłam. Spowodowałaś, że świat poza teksem zniknął. Łącznie z myszką, laptopem. Był tylko rozdział.
      Wielkie wow
      Na prawdę.
      Nie wyolbrzymiam tego ani ociupinkę. Sama jestem zdziwiona tym co właśnie zaszło, ale powiem ci, że nawet podczas czytania książki zdarza mi się przenieść wzrok na np.: poduszkę, która leży obok. Ewentualnie odpływam na taką odległość, że oriętuje się kiedy przewracam kartę, a tu zupełnie nie zanotowałam przewijania myszką. Oczy mi po prostu sunęły po tekście a ja coraz bardziej odpływałam.
      Widziałam wszystko jakbym tam była.
      Niesamowite...
      Nadal jestem pełna podziwu.
      Gratulacje
      Zdecydowanie najlepszy tekst na twoim blogu i jak do tąd najlepszy ze wszystkich jakie czytałam do tej pory (choć myślę, że długo nim będzie)
      Do czego ty doprowadziłaś?!
      Akcja z Leondre i Adelą piękna.
      To co on mówił... Miałam wrażenie, że to pochodzi od niego, a nie ciebie
      Emocje towarzyszące dziewczynie po pocałunku takie prawdzie
      Ja przepraszam, ale ciągle żyję tym wieczorem z Werą!
      Nie dziwię ci się, że rozdział ci się podoba, bo zupełnie się z tobą zgadzam.
      Historia jest świetna, ale twój styl pisania jest naprawde niesamowity.
      Tak mi się podoba jak sklecasz zdania, te opisy miejsc jak i sytuacji są... niezwykłe!
      To może zabrzmić dziwnie, ale dziękuję, że go napisałaś i nic nie zmieniałaś, bo, naprawdę, lepiej być nie mogło.
      "Jak coś jest dobre to to trzeba chwalić. Jak wspaniałe zachwycać się, ale szczerze." ~ ja
      A co do notki, nie mam ulubionej piosenki o miłości :( za to zaraz posłucham twojej.
      Piękny ostatni akapit (notki).
      Jeszcze ostatnie WOW.
      Życzę ci więcej pomysłów i "weny" na takie rozdziały jak ten.
      Kocham <3
      Buziaki xoxx

      PS Ten komentarz sam mi się pisał. Musiałam go przeczytać, zeby w ogóle zobaczyć co w nim jest.

      Usuń
    2. O kurczę, ale długi komentarz *.* Nawet nie wiem co odpisać, bo zwykłe "dziękuję" nie wystarczy. Przez cały czas miałam wielki uśmiech na twarzy i dziękuję za to bardzo! Mega się cieszę, że się aż tak podobało, bo w ten rozdział włożyłam pracę i przemyślenia swoje własne i zależało mi na opinii. MEGA SUPER HIPER BARDZO DZIĘKUJĘ! <3 Nawet nie wiesz ile radości mi dałaś tym komentarzem!
      Kocham <3!

      Usuń
  2. Hej,hej,hej! Jestem. Rozdział jak zawsze boski. Niczego nie brakuję i niczego nie jest za dużo jest w sam re az. Jakbyś pisała książkę, wszystko pomału, ale akcja dalej się toczy. Zapraszam do mnie na rozdział 14 😘😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Wielkie! :) Bo chyba poniekąd książkę piszę, tylko w formie opowiadań ;) Jeszcze dziś wpadnę :*

      Usuń


  3. Już Ci pisałam że to najlepszy, najprzyjemniejszy i najbardziej uczuciowy (?) rozdział ever!
    Dobra, powtarzam to zawsze ale naprawdę
    uwielbiam twoje rozdziały (w końcu psychofan #1)<----- A to do czegoś zobowiązuje
    Początek jest świetny, serio w idealny sposób opisujesz dane sytuacje, ten fragment na kopcu kraka no... brakuje mi słów,
    mam takie lekkie déjà vu ale nie zgłębiajmy się w to xdd
    A więc jak pisałam, ten fragment jest genialny chociaż...
    Dobra nie będę obijać w bawełnę to powinien być KAROL! a nie jakiś Leo...

    Ach ta Weronika, jak się cieszę że napisałaś z jej perspektywy, już myślałam że o niej zapomniałaś hah
    Ona jest świetna uwielbiam jej postać,
    fałszywa pewność siebie hmmm świetnie to ujęłaś, ten Tomek kurcze polubiłam go już od jego drugiej wypowiedzi, kocham takich chłopaków którzy myślą że są fajni hahah
    W końcu stworzyłaś postać dla Wery,
    Ej tylko nie zrób z nich rodzeństwa okaaay???
    To chyba tyle, najwyżej później Cię będę jeszcze nękać na snapie, nie pozdrawiam <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogę *.* Awwwm, aż Cię hejterze po przyjeździe w tych gór nie poznaje! Dziękuję bardzo, nad początkiem dużo się napracowałam także mega mi miło ^.^ Karol? No cóż, może kiedyś? Kto wie? xD Jakbym mogła o Werce zapomnieć? :D HAhaah Daga za dużo "Darów Anioła" :P Ok to nękaj ile chcesz! Jeszcze raz dziękuję baaaardzo <3

      Usuń
  4. Aaaaaaa!!!
    Ludzie, tlenu!
    Boze, ja zaraz zemdleje!!
    Jejuś, jak ja się ciesze!
    Nareszcie!
    To takie urocze!
    Rozdział wspaniały, kocham Cię za to, co w nim napisałaś ❤❤❤
    Druga część też super, strasznie mi się podobała.
    I taki zaskok z tą jej mamą!
    Naprawdę, fantastycznie.
    I przepraszam, że nie przeczytałam wcześniej, ale byłam na testach do gimnazjum... więc trzymaj kciuki, żeby się udało!
    Dobra, Asiu, ja będę kończyć, dp następnego (prawdopodobnie u mnie xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję i dziękuję :) Nic nie szkodzi, nie zmuszam do natychmiastowego czytania :D Trzymam, trzymam ^.^
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Tak! Wiedzialam! Wkoncu! Haha poprwilas mi humor xD serio przemysl sprawe pisania ksiazek w przyszlosci, bo ja bede koczowac w kazdy dzien premiery kazdej z nich pod empikiem zeby kupic je pierwsza xD rozdzial mega jak zawsze. Umiesz wszystko tak ladnie obrac w slowa. I chce ci napisac ze dziekuje za tego bloga bo jest serio swietny. Nie kończ go nigdy xD zycze weny na nastepne rozdzialy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo bardzo Ci dziękuję <3 Cieszę się, że Ci poprawiłam humorek ^.^ Dobra jak wydam kiedyś to Ci zadedykuję haha, że mnie wspierałaś xD Kiedyś muszę :D
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Hahah oki czekam <3 😂😂

      Usuń
  6. Przyjde ze szkoły i bd kom. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Asiu!!
    Wiem że pòzno ale wcześniej nie mogłam :(. Rozdział był mega, super, extra i ELEGANCKI XD.
    Ta rozmowa Leo i Adeli <33 Po prostu kocham <3. I pierwszy pocałunek <3 *.* Wiwaty i oklaski *kiss kiss*
    Zuzia. Ja tak bardzo nie chce :((. Ty wiesz że to odejśie mnie przytłacza :(( Ona powinna zostać ZOSTAĆ. Ale to co powiedział do Niej Leo przebija wszystko <33
    Ale Adeli też mi szkoda Leo, Zuzia i jej osobiste problemy. Ma bardzo dzużo problemów.
    Weronika tam sb romansuje a Charli myśli. Chociaż o nimw tym rozdziale nie wspominałaś. Coś czuję że ta rozmowa z Tomkiem nie będzie tylko rozmową ale przerodzi się w przyjaźń. Haha seks? XD 8)) Dobrze że u rodziców xD
    Czekam na nexta <33
    Zauważylaś że nie możemy się zgadać na snapie bo ja tak xD
    Kc kc kc kc kc kc <3
    Dzisiaj krótko ale chyba wena mi sie popsuła xD
    To dla cb WENY I DUŻO CZASU <3

    ~~KD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapomnialam xD Dzisaj jest dzień wspanialy xD Dostalam od kolegi starszego ode mnie princesse xD A gadalam z nim 3 razy w życiu 8))
      Moja nutka o miłości. Dużo byłoby do wybierania ale wybieram tę ----> Zara Larsson "Never Forget You"

      Usuń
    2. Pierwszy pocałunek zawsze taki wyjątkowy :D Ale nie będę nic spojlerować ;) Dzięki! Właśnie zauważyłam :/ Ale jak coś to wiesz pisz, wysyłaj ;) Uuu princessa od kolegi? To chyba coś znaczy ^.^ xD Kojarzę tą piosenkę ;)
      Dziękuję bardzo za wszystkie słówka :)

      Usuń
    3. Jade dzisaj na wycieczkę więc neta mam cały czas. Bedę wysylać snapy

      Usuń
  8. Zapraszam na nominację 😊 http://barsandmelodymyfanfiction.blogspot.com/2016/06/lba-3.html?m=1

    OdpowiedzUsuń