#Rozdział 41"Diamond"

4
COM



Tytuł: "Diament"




Od trzech tygodni w moim życiu nic się nie zmieniło. Jest dosyć stabilne, choć szare. Czasem miewa rożne przebłyski kolorów ciepłych, gdy spędzam czas z Karolem albo na pogaduchach z mamą w szpitalu, swoją droga lekarz powiedział, że przed świętami Bożego Narodzenia ją wypuszczą, co mnie bardzo cieszy. Ale jak w każdym życiu, żeby nie było nudno i aby było się czym martwić, przedzierają się też zimne tony. 
Werka i ja się od siebie oddalamy. Rozmowy nam się nie kleją. Nie chce jej obarczać moimi problemami więc praktycznie nie wie co się dzieje w moim życiu. Tym samym ja nie wiem co u niej. Nic mi nie mówi. Kiedy chcę się z nią umówić i spotkać po szkole, zawsze jest zajęta. 
W dodatku dwa tygodnie temu zadzwonił do mnie Leo. Oczywiście że nie odebrałam. Jednak kiedy zaczął wypisywać do mnie na wszystkich portalach, żebyśmy pogadali, to dla świętego spokoju, zgodziłam się.
- Adele, już dawno powinniśmy pogadać. Zarówno ty jak i ja mamy coś na sumieniu - usłyszałam jego głos wypowiadający moje imię, po tak długiej przerwie. Na chwile się rozmarzyłam. Szybko jednak wróciłam na ziemię, niektóre rzeczy trudno zapomnieć.
- No tak, to w końcu ja napisałam piosenkę o tym, jak moja dziewczyna mnie zraniła i jaka ona jest okropna, a ja tak naprawdę ją kochałam. I teraz codziennie dostaje kilkadziesiąt wiadomości, które mają jej uświadomić, że jest do dupy. Na ulicy tez czasem słyszy obelgi - mówiłam sarkastycznie, cała w emocjach. - A nie poczekaj, to jednak ty, nie ja. 
Chyba go zaskoczyłam bo chwile się nie odzywał, ale w końcu powiedział:
- To nie tak. To znaczy tak, ale trochę inaczej. Jak chciałaś ze mną zerwać to trzeba było mi to powiedzieć prosto z mostu. Zamiast tego wolałaś mnie olać i od razu pobiegłaś do swojego Karol - odpowiedział tym samym tonem. 
- Nie olałam cię, zanim zaczniesz rzucać oskarżenie to  może powinieneś wiedzieć, że moja mama miała zawał. Siedziałam z nią prawie cały czas w szpitalu, jedynie chodziłam do szkoły i do hospicjum. Mój telefon był rozładowany, bo wtedy o tym nie myślałam. Trudno scrollować Facebooka kiedy twoja mama leży w szpitalu po zawale serca.
Cisza. Czyżbym znów go zaskoczyła? 
- Jak się czuje twoja mama? - spytał łagodniej.
- Coraz lepiej - westchnęłam spięta. - To genetyczne.
- Bardzo mi przykro z powodu twojej mamy, ale nadal nie rozumiem czemu nie mogłaś poczekać tych kilku dni i mi powiedzieć, że z nami koniec tylko od razu przerzuciłaś się na niego. 
- Na Karola? To tylko mój przyjaciel, czemu ciągle o nim mówisz?
- Widziałem zdjęcie na jego instagramie, zdjęcie waszych dłoni - gorycz w jego głosie wybrzmiała w tym momencie.
- Co? - zaskoczona, zaczęłam szybko wpisywać konto Karola na instagramie i rzeczywiście było tam zdjęcie splecionych dłoni. Tylko nie mojej dłoni. To była Sylwia, jego dziewczyna z która zerwał pod koniec września, mniej więcej z tego okresu też jest to zdjęcie. - Leondre, to nie moja ręka tylko jego byłej dziewczyny. 
- Ale... - zaczął, jednak mu przerwałam.
- Nie wierzę, że pomyślałeś że taka jestem. Cholernie mnie boli to jak mnie opisałeś w tej piosence, bo wiem że tak myślisz. Ja też nie wiem czy "mogę to w ogóle nazwać miłością" i też "chodziłeś mi cały dzień po głowie" i nigdy nie chciałam od ciebie wielkich rzeczy, nie chciałam żebyś mi "kupował piękne perły" czy "woził po świecie" i również ci oddałam "wszystko co pochodzi ode mnie". Codziennie rano budzę się i jest mi tak źle z tym, że ludzie wyzywają mnie, a nic nie zrobiłam. Czym zawiniłam? Tym, że chciałam być przy mojej mamie kiedy była chora? Tym, że pomagałam w hospicjum? Leondre, powiedz mi, co takiego ci zrobiłam, że to opublikowałeś - moja wypowiedź była przepełniona smutkiem. Taki trochę "lament świętokrzyski".* 
- Nie wiedziałem, nie pomyślałem... Nigdy bym tego nie zrobił umyślnie. Musisz mi uwierzyć. 
- Za swoje czyny trzeba ponosić konsekwencje - przerwałam na chwilę, gdyż łzy spłynęły mi do buzi. No nie, znów płaczę! - Nie w porządku jest, że ja muszę ponosić tego konsekwencje. Nawet jeśli bym zrobiła coś złego, nie powinieneś o tym mówić publicznie. 
- Wiem, przepraszam to był błąd. Emocje mnie poniosły. Adele naprawdę cię przepraszam - mówił.
- Przeprosiny nie zawsze wystarczają. Teraz przeprosisz,a potem znów będzie tak samo. Leondre - wzięłam głęboki wdech - nie mam na to wszystko siły. Na ten moment sytuacja mnie przerasta. Wiem, że jesteś dobrym chłopakiem i chcesz dla wszystkich jak najlepiej, ale za dużo robisz pod wpływem emocji, przez to bawisz się moimi. Nie mogę tak - głos coraz bardziej mi się załamywał.
- Bardzo cię kocham, nie wyobrażam sobie, żeby to się tak po prostu skończyło.
- Może nie powinno się nigdy zaczynać? - zamyśliłam się. - Przykro mi Leo, to wszystko zbyt boli na ten moment. Proszę, daj mi spokój. Twórz muzykę i nie przestawaj, bo jesteś w tym dobry.
- Adele... - usłyszałam jeszcze, po czym się rozłączyłam. 
Powiedziałam już wszystko co miałam do powiedzenia. Nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję, to było naprawdę ciężkie. Tak jak moje serce wypełniała, chyba, miłość przez ostatnie miesiące, jak jeszcze nigdy. Zaczęłam przeglądać zdjęcia w telefonie. Mamy tyle wspólnych! Kiedy się śmiejemy, kiedy spacerujemy, siedzimy na kopcu, całujemy. Uśmiechnęłam się pod nosem na te wszystkie wspomnienia, są naprawdę piękne. Chcę pamiętać tylko te dobre. Podłączyłam telefon do komputera, przegrałam wszystkie fotki. Nie chciałam ich usuwać na zawsze, to wspaniała pamiątka. Po prostu niech sobie gdzieś będą głęboko schowane w folderze na komputerze. 
Od tej rozmowy minęły dwa tygodnie, a wciąż myślami do niej wracam. Trudno się rozstać z kimś tak ważnym. Pocieszała mnie myśl, że jeszcze 14 dni i przerwa świąteczna. 
Na chodniki spadł już pierwszy śnieg. Drzewa były pokryte białym puchem. Zima jest taka piękna, ale w tym roku trochę mniej niż zwykle. Ciekawe dlaczego - parsknęłam. Dom stał pusty, czułam się w nim samotnie. Kilka razy chciałam, żeby Werka do mnie wpadła, ale ona nie mogła. Wtedy dzwoniłam do Karola i on przychodził. Zawsze. Potrafił mnie rozbawić do łez. Przy nim czułam chwilowe rozluźnienie. Nie rozumiałam, jak Sylwia mogła go tak potraktować. 
Dzisiejszej soboty też do mnie wpadł. Właśnie zaplatał mi wspaniałą fryzurę, był w tym taki dobry! 
- Ada - odchrząknął. - Powinnaś to zobaczyć.
Jedną ręką trzymał nieskończonego warkocza, a drugą podał mi telefon. Skupiłam wzrok na ekranie. To był post, na fanpage'u Bars and Melody. Brzmiał on tak:

"Przez jedną głupotę można stracić naprawdę wiele. Poznałem wyjątkową osobę, którą tak łatwo skrzywdziłem. Czasu nie cofnę, ale bardzo was proszę przestańcie pisać do niej te okropne rzeczy. Ona nie zawiniła. Nie zasługuje na to co jej mówicie, gdybyście ją poznały wiedziałybyście, jaką dobrą jest osobą i ile złego przeszła. Nie promujcie nienawiści w internecie, bo cel naszych piosenek jest odwrotny. Stay Strong."

Gdy skończyłam czytać, odłożyłam telefon na biurko. Czułam na sobie ciekawy wzrok Karola, wciąż jednak się nie odzywałam.
- I jak? - spytał w końcu. - Lepiej?
- Chyba tak - westchnęłam. - To naprawdę świetny chłopak. Mam nadzieję, że znajdzie równie dobrą dziewczynę. 
- Ty byłaś dla niego za dobra - powiedział, upinają ostatecznie fryzurę. 
- Nie, po prostu umiałam sobie poradzić z jego charakterem. Wiedziałam, że taki jest, mimo wszystko chciałam spróbować - popatrzył na mnie z grymasem. - Karol, wiem że go nie lubisz. Nie wiem właściwie czemu, ale chyba od początku za nim nie przepadałeś. Ale uwierz mi, to jest taki chłopak jeden na milion, nie każdy umie się obchodzić odpowiednio z diamentem. 
Usiadł przede mną i spojrzał mi w oczy swoimi szmaragdowymi tęczówkami. 
- Znam dziewczynę, jedną na milion i wydaje mi się, że wiem jak się z nią obchodzić - serce mi mocniej zabiło. 
- I co teraz zrobisz? - wydukałam.
- Zamierzam w delikatny sposób go posiąść i się nim opiekować należycie - mówił łagodnie, wciąż wpatrując się prosto w moje oczy.
- A co jeśli ten diament tego nie chce, bo woli być wolny? - zaryzykowałam.
- Czemu miałby woleć, być sam? - spytał zdziwiony. Dobra, koniec tej szopki. Trzeba w końcu to powiedzieć:
- Karol - zaczęłam pewniej. - Nie chcę z tobą być. Przepraszam. To nie czas. Nie miejsce. Nie zrozum mnie źle, nic ci nie brakuję, ale nie mogłabym być z tobą, kiedy prawie non stop myślę o Leo. To by było nie w porządku. Bardzo cię lubię, ale nie mogę.
Posmutniał, spuścił głowę i chwilę wpatrywał się w podłogę. 
- A mogę poczekać? Czy mogę pomóc ci zapomnieć? 
- Nie chcę ci niczego obiecywać ani robić nadziei - cholera jasna. Jak to jest, że TAKI chłopak, zakochał się we mnie. Jest TAKI przystojny, TAKI zabawny, TAKI miły, a musiał trafić na mnie. Świat jest niesprawiedliwy.
- Nie wiem czy warto, Karol naprawdę - powiedziałam z goryczą. 

- Spotkałaś już raz diament, wiesz co to znaczy. Więc wiesz, że warto.


*A taka wstaweczka z ostatniej lekcji polskiego xD
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! 
O matko! Ten rozdział to masakra. Nie... czekajcie to Masakra, tak lepiej! Nie jest zbyt dobry, ale musiałam coś wstawić, bo stałam tak długo w miejscu. Jestem pewna, że kolejne będą lepsze :) Czekam na odpowiedzi na LBA ^.^ Dziękuję bardzo wszystkim, którzy tutaj są i czytają, to meeeega dla mnie ważne! 
Widzimy się za tydzień w poniedziałek :)
Miłego dnia!
Lia

#LBA9

3
COM
Siemka!
Do tego już dziewiątego LBA nominowała mnie Angelika, bardzo serdecznie wszystkich tam zapraszam, blog jest porywający :)
Pytania:

1. Ile najdłużej pisałaś jeden rozdział na bloga ?


Sam proces pisania nie zajmuje mi dużo czasu. Jak się wezmę to napiszę w dwie godzinki. Natomiast często strasznie wszystko rozwlekam w czasie tak, że potrafiłam nie dodawać rozdziału przez cztery miesiące. Mam nadzieję, że te czasy już minęły i nie będę wstawiać postów co taki czas :D

2. Masz jakąś inspirację do pisania ?

Tak, ale nic konkretnego, bo właściwie inspiruje mnie niemal wszystko. Muzyka, sztuka, literatura, filmy, ludzie, zwierzęta, natura. Dosłownie czerpię inspirację z codzienności :)

3. Kim chciałaś zostać z zawodu z czasów dziecinstwa ?

Mechanikiem samochodowym :3 Uwaga, story time! 
Tak to był ten moment, gdy w przedszkolu cała grupa siedzi w kółku i po kolei mówimy kim chcemy być w przyszłości. Odpowiedzi innych przedstawicielek mojej płci były takie: fryzjerka, piosenkarka, weterynarz i księżniczka - trochę tak jakby inne zawody nie istniały. Kiedy doszło do mnie to podzieliłam się swoimi marzeniami. No mechanik samochodowy nie cieszył się popularnością, więc była niezła beka ze mnie xD Przeszło mi jakoś w podstawówce chyba.

4. Jeśli byś miała możliwość wydania książki , to o czym by była ?

To trudne pytanie. Nie wiem czy bym była na siłach, ale bardzo bym chciała, żeby miała tematykę fantastyczną. Chciałabym wymyślić taki własny świat, trochę jak Tolkien. Oczywiście nie tak genialny, ale jakąś marną wersję tego typu :D

5. Używasz wattpada ?

Aktualnie jestem w trakcie tworzenia swojego profilu, żeby był taki supi i cacy xD Chciałabym przerzucić tam to opowiadanie i równolegle wstawiać tu i tu. Oczywiście bloga nie zostawię, bo to takie moje miejsce, ale myślałam żeby zrobić coś na wattpadzie. Ale o tym jeszcze będę informować :)

6. Jednorożec czy lamorożec ?

Wolę same lamy lub alpaki. Może to wynika też z tego, że uwielbiam Peru *.* Magnus tam na mnie czeka.

7. Kto był Twoim pierwszym crushem ?

No jak to kto? Troy Bolton " High School Musical"!!!

8. Film , którego byś nie chciał obejrzeć drugi raz to ?

"Mój przyjaciel Hachiko" , jakbym miała to oglądnąć jeszcze raz to chyba bym się utopiła we własnych łzach.

9. Uważasz , że Twój blog jakoś wpłynął na Twoje życie ?

Oczywiście na wiele jego aspektów i są to same pozytywy :) 

10 . Co jest Twoim zdaniem żenujące ?

Ludzie, którzy myślą, że są kul i trendi, jeżeli zapalą za szkołą albo schleją się do nie przytomności. Bo oni są tacy "dorośli".

11 . Jak się nazywał pierwszy zespół muzyczny , w którym się zakochałaś ?

Aż wstyd się przyznać haha, nie no wydaje mi się, że One Direction. Natomiast to było dawno i nie prawda :P

To już wszystko. Bardzo miło mi się na nie odpowiadało. Rozdział wkrótce musi się pojawic! W końcu poraz kończyć to ff :) Ale, żeby nie było łatwo to ja nominuje standardowo moje dwie największe fanki haha, czyli Dagę i Madzię. Kiedyś Wam dam autograf spoko!

Pytanka:
1. Trzy rzeczy, które dają Ci szczęście? ( jedzenie się nie liczy :D )
2. Jaką radę dałabyś sobie sprzed trzech lat?
3. Napisz cytat z piosenki, który definiuje jak się dziś czujesz.
4. Gdybyś mogła jeść jedną potrawę do końca życia, co by to było?
5. Ile czasu dziennie poświęcasz na portale społecznościowe?
6. Jakie jest Twoje ulubione słowo po Polsku?
7. Gdybyś miała na to wpływ do jakiej narodowości byś należała?
8. Jakie są Twoje wymarzone wakacje?
9. Dokończ zdanie: Moją największą zaletą jest...
10. Jedna rzecz z dzisiejszego dnia, która wywołała uśmiech na Twojej twarzy :)
Lia

#Rozdział 40 "Argumentum pessimi turba"

4
COM



Tytuł: "Argumentem zła jest tłum".





Wiem,
że w nim jest muzyka i on jest muzyką.
Widzę,
jak się porusza tak jakby wciąż miał słuchawki na uszach.
Słyszę,
nucenie w jego głosie kiedy do mnie mówi.
Rozumiem,
że jego ciało składa się z miliona pojedynczych nutek które tworzą jego całego.
Nie rozumiem.
Nie rozumiem natomiast czemu tak się zachował.
Boli.
Boli mnie to jak cholera. Zapewne już nie raz to powtarzałam. Chyba zbyt często używam tego zwrotu. Ono oddaje to jak się czuje prawie w połowie tak mocno jak w rzeczywistości jest.
Niemal natychmiast zostałam zasypana milionem wiadomości i nie należały one do przyjemnych. Każde kolejne były gorsze. Zaczęło się od "nie szanujesz go", "on jest taki wrażliwy, jak możesz", przeszło w "debilka", "idiotka", "żałosna", następny etap "szmata", "dziwka", a na samym końcu "jakbym taka kurwę spotkała to na miejscu zabiła".
To jest chore.
One są chore.
Za niedługo ja też będę od tego chora...
Mógł napisać tę piosenkę, mógł w niej wypisać najgorsze rzeczy o mnie jakie tylko przyszłyby mu do głowy, ale czemu to opublikował? Aż tak mnie nienawidzi?
Kurde naprawdę go... chciałam powiedzieć kocham, ale teraz już nie jestem tego do końca pewna. Jak tylko o nim pomyślę, widzę jedynie słowa piosenki i wiadomości od psychobambinos. Może to tak naprawdę nigdy nie była miłość skoro kończy się to w taki sposób. Sama nie wiem, on był pierwszym chłopakiem, który mnie zauważył i dostrzegł wartościową osobę. Może to za mało żeby powiedzieć, że się kogoś kocha, może zbyt krótko. Ale skąd ja to mam wiedzieć? Nie jest to jedna z tych rzeczy którą się wygoogluje. Chociaż... Adela nie rób sobie jaj! Może sprawdź na Google czy czasem w ciąży nie jesteś jeszcze, co? Czuje się dobitnie sfrustrowana. Wybrałabym się do mojej pani psycholog, ale co ja jej powiem?
"Dzień dobry, mam problem,  a mianowicie mnóstwo dziewczyn życzy mi śmierci, czy myśli pani że to stan przejściowy?"
Chyba na takie pytanie mogę odpowiedzieć sobie sama. Popatrzyłam na zapakowany plecak, gotowy na cały szkolny dzień. Nie pójdę tam. W mojej szkole jest tyle Bambinos, że mnie ukatrupią na miejscu. Nie mogę się tam pokazać, przynajmniej na razie. Cholera, przeprowadzam się do Afryki, może tam nie wiedzą jeszcze za dużo o internecie. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się po same uszy.

***

Leondre z zawziętością przeglądał wszystkie komentarze. Charlie prowadził, ale co pewien czas zerkał na przyjaciela.
- Leo, odetnij się od tego trochę, proszę - odezwał się w końcu.
- Skąd one wszystkie wiedzą, że chodziło mi o nią. Czemu ją wyzywają? - mówił, autentycznie przestraszony.
- Różne portale o was pisały, kiedy nagle wstawiamy piosenkę, w której zostają wypowiedziane takie słowa... ludzie nie są głupi, Leo - odpowiedział.
- Charlie - głos Leo był taki przerażony, że blondyn zatrzymał się na poboczu. Odwrócił głowę i spojrzał na bruneta, któremu kostki zbielały od zaciskania pięści. - Co ja zrobiłem?
Charlie nachylił się nad przyjacielem i po prostu go przytulił. - Powinienem go powstrzymać - myślał. - To moja wina, nie wiedział co robi, cholera powinienem.

***

W końcu wygramoliłam się z łóżka i stwierdziłam, że nie dam rady siedzieć w tej domowej ciszy. Poszłam w stronę bloku Werki. Zadzwoniłam domofonem, ale nikt się nie odezwał. Postawiłam na trik "Dzień dobry, poczta" i już druga osoba, pod której numer zadzwoniłam mi otworzyła. Kiedy znalazłam się przed drzwiami Werki, rytmicznie zapukałam cztery raz. Taki mamy sygnał. Kiedyś go uzgodniłyśmy, gdyby nie chciało nam się przyjmować innych ludzi, to żeby nie sprawdzać, kto przyszedł, od razu miało być wiadomo, że to któraś z nas. Odczekałam krótką chwilę, ale nikt nie otworzył. Zasmuciłam się, gdzie ona może być? Czyżby Tomek znów przyjechał?
Wyszłam z klatki i zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Szłam w kapturze, na wszelki wypadek, żeby nikt mnie nie poznał. Napisałam do Karola:

Możemy się spotkać?

Odpowiedź otrzymałam natychmiast.

Jasne, odbieram Amę i muszę z nią pojechać na zajęcia. Za godzinkę, by Ci pasowało?

W związku z tym, że perspektywa kolejnej  godziny samej ze sobą, mnie przerażała, zaproponowałam:

A mogę pojechać z Wami?

I takim oto sposobem szliśmy teraz we trójkę na przystanek. Amandzie buzia się prawie nie zamykała, co mnie cieszyło. Szłam i słuchałam jej opowieści. Ma dar do opowiadani historii, jak będzie starsza muszę jej o tym przypomnieć, żeby nie zmarnowała swojej szansy. W pewnym momencie Ama złapała nas obydwoje za ręce. Ja po lewej, ona w środku, Karol po prawej. Karol popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko. Mimo tego, że było zimno, słońce górowało. Szmaragdowa zieleń oczu chłopaka błyszczała. Jego oczy były takie wyjątkowe. Nigdy w życiu nie widziałam u kogoś takiego odcienia. Pamiętam, jak raz je narysowałam, wtedy było mi okropnie głupio i od tego czasu zapomniałam o tym rysunku. Aż do teraz. Dobrze, że obrazki wykonuję ołówkiem, bo nigdy w życiu nie byłabym w stanie oddać tej barwy i tego jak piękne są jego oczy. Odwróciłam wzrok, chyba zbyt długo się na niego gapiłam. Ale to nie moja wina, że jego oczy, są takie "hipnotajzing " jakby to powiedziała Joanna Krupa.
 Odprowadziliśmy Amandę na zajęcia i zostaliśmy we dwójkę.
- Może chodźmy do tamtej kawiarni, jest dosyć zimno - zaproponował szatyn. Przytaknęłam i weszliśmy do środka. Gdy już usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie, Karol spytał - czemu cię nie było dziś w szkole?
- A no, zaspałam - wypaliłam.
- Zbyt długi sen tłumaczyłby twoje spuchnięte oczy, ale Ada powiedz mi, czemu ci nie wierzę?
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałam. Wyciągnęłam swój telefon, chwilę się wahałam czy włączyć internet, ostatecznie zrobiłam to. Od razu milion powiadomień, ale spróbowałam je zignorować, włączyłam cover Bam i podałam mu telefon. Między czasie kelnerka przyniosła nam zamówienie, słysząc muzykę wydobywającą się z mojego telefonu powiedziała:
- Też mi się podoba ten cover, ten chłopiec co rapuje jest taki kochany. Ciekawe, której to sprawka, to jego złamane serduszko - uśmiechnęła się do nas i odeszła.
Kiedy skończyła się część Leo wzięłam telefon od Karola, wbiłam wzrok w ziemię i powiedziałam:
- Dlatego nie byłam dziś w szkole  - następnie pokazałam mu kilka wiadomości od Bambinos. - I też dlatego nie byłam dziś w szkole.
Chłopak spojrzał na mnie czułym wzrokiem.
- Tak mi przykro Ada - widać, że nie wiedział zbytnio co powiedzieć, też bym nie wiedziała. - Nie zasłużyłaś na to.
- Czy naprawdę byłam aż taką beznadziejną dziewczynę? - tak bardzo chciałam się nie rozpłakać, ale nie wytrzymałam. - Karol, nie wiem jak sobie z tym poradzić, Ten ból we mnie płonie i nie jestem w stanie go ugasić, więc jedyne co robię, to staram się go uzewnętrznić  - mówiłam to co czułam. - Może Leo też próbował i dlatego to zrobił? - myślałam przez chwilę. - To co, teraz może narysuję komiks o naszej historii? Skoro piosenkę już mamy to film też możemy kurde nakręcić - oparłam głowę na ręce, wsuwając palce pomiędzy kosmyki moich włosów.
- Ada nie wiem, jak wyglądał wasz związek, ale takie problemy rozwiązuje się pomiędzy dwójką ludzi. Nie ważne co zrobiłaś, nie powinien cię stawiać w takiej sytuacji. Nie zasłużyłaś na to wszystko - wstał i przesiadł się na puste miejsce obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie i szepnął:
- On powinien płacić za każdą łzę, którą u ciebie wywołał.
Poczułam swego rodzaju ulgę. To tak jakby Leondre był ogniem i płonął w moim ciele, a Karol rzeką, która spłynęła i stłumiła go na moment. Ale to tylko jeden, malusi moment, bo ogień się odrodzi, a Karolowi daleko, żeby być oceanem.

***

Kiedy Charlie odwiózł Leo do domu, pojechał do Chloe. Chciał żeby ktoś go odciążył od tych problemów. Dziewczyna przywitała go namiętnym pocałunkiem, a następnie ruszyli do jej pokoju na piętrze.
- Czemu nic nie mówiłeś, że nagrywacie cover? - zapytała. - Dostałam powiadomienie o nowym filmie i dopiero zobaczyłam.
- Sam do końca nie wiedziałem, że będziemy go nagrywać - westchnął.
- Nie martw się, ładny masz głos w tym coverze - przysunęła się lekko. - Zresztą jak zawsze.
- Nie o to chodzi, okropnie martwię się o Leondre - złapał się za głowę. - Wiesz przecież jaki on jest emocjonalny. Cała sytuacja z Adele, ta piosenka, fanki które wypisują okropne rzeczy o Adele, to wszystko dla niego za dużo.
- O! W końcu wiesz jak ja się czuję - zauważyła Chloe.
- Nie rozumiem co masz na myśli - rzekł zbity z tropu.
- Kiedy fanki piszą do ciebie te wszystkie okropne rzeczy - burknęła.
- Ok, ale nie oszukujmy się, mega dużo Bambinos cię po prostu lubi i mnóstwo pisze też pozytywne, przesłodzone wiadomości, a Adele dostaje cały hejt.
- W ogóle nie próbujesz mnie zrozumieć, a Leo przecież sobie z tym poradzi, jak zawsze - powiedziała obrażonym tonem. W blondynie coś wezbrało.
- Słuchaj, przyszedłem tu w beznadziejnym nastroju, bo martwię się, że mój brat sobie coś zrobi. On odbiera świat dwa razy mocniej niż inni... Adele chyba też - zamyślił się na chwilę, a potem kontynuował tym samym wściekłym tonem - myślałem, że mnie wesprzesz, pocieszysz, cokolwiek. Jak zwykle musimy rozmawiać, jak to masz kiepsko i jaka jesteś biedna. Naprawdę mi przykro Chloe, staram się jak mogę dla ciebie, jeśli tego nie widzisz to już nie mój problem - odwrócił się na pięcie i podszedł do drzwi. W progu odwrócił jeszcze głowę i rzekł - Zabolało.
Wsiadł do samochodu, jechał szybko, bardzo szybko. Chciał już być w domu. 
 Położył się na łóżku i wlepił wzrok w sufit. Myślał o Weronice. O tym jak się przy niej dobrze czuł, o tym jak bardzo by chciał do niej teraz zadzwonić, żeby po prostu pogadać i zapytać jak ma się ten wielgaśny miś, którego dostała od niego w wesołym miasteczku. Ale nie mógł.
- Kurde, naprawdę? - mówił na głos. - Moja dziewczyna mi wybiera znajomych, to trochę nienormalne!
Wziął gitarę, która stała oparta o ścianę. Wyszedł na balkon, popatrzył w rozgwieżdżone niebo, usiadł na ziemi i zaczął grać. A kiedy śpiewał myślał o pewnej dziewczynie, o której nie powinien myśleć (link):

I promise that one day I'll be around
I'll keep you safe
I'll keep you sound
Right now its pretty crazy
And I don't know how to stop or slow it down

Hey
I know there are some things we need to talk about
and I can't stay
So let me hold you for a little longer now
Take a piece of my heart
Make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone [2x]

You'll never be alone
When you miss me close your eyes
I may be far but never gone

When you fall asleep tonight just remember that we lay under the same stars
And hey
I know there are some things we need to talk about

And I can't stay
Just let me hold you for a little longer now

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone [6x]

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone
You'll never be alone.

Gdy skończył suwać palcami po strunach gitary i zdał sobie sprawę, co czuje, pomyślał:
- Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane?

***

- Może w weekend zrobimy coś razem?  - zaproponowała Weronice jej rodzicielka we własnej osobie.
- Nie wierzę, że masz czas, wylali cię z pracy czy jak? - zaśmiała się, trochę wymuszenie.
- Po prostu chciałabym spędzać z tobą więcej czasu, jesteś w końcu moją jedyną córką - odpowiedziała. "Jedyną córką" - pomyślała Wera.- Nie zawsze tak było.
 Dziś po szkole była na cmentarzu, żeby porozmawiać z siostra i tatą. Zastanawiała się, czy bardzo by się teraz różniły. Może by się inaczej ubierały. Może, by się nie dogadywały. Tego już nikt się nie dowie.
- Wiesz mamo, nie mogę dzisiaj - odpowiedziała po chwili. - Ale na pewno kiedyś jeszcze będzie okazja.
Uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju. Skoro nawet z Adelą nie miała zbytnio ochoty się spotykać to tym bardziej z mamą nie chciała rozmawiać. Tak, kiedy Ada zapukała Werka była w domu. Po prostu, nie wiedziała co jej powiedzieć. Nie chciała ją obarczać problemami, których i tak już miała dużo.
- Na pewno Leo jej pomaga - pomyślała. Przeglądając instagrama napotkała się na zdjęcie Charlsa i Chloe. Wpatrywała się w nie przez moment. Po chwili malutka kropelka znajdowała się na środku ekranu. Pomyślała o Tomku.
- Boże, ale ja jestem głupia - spojrzała w lustro i wertowała wzrokiem swoją twarz i figurę.

Faza czwarta.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Nie dodałam w końcu LBA :/ Ale wezmę się za niego i dodam jeszcze w tym tygodniu. Ostatnio w moich rozdziały pojawia się coraz więcej wulgaryzmów, trochę lipa :D One są potrzebne, żeby wyrazić emocje w pewnych sytuacjach, ale żeby tak w każdym rozdziale? Oj, trzeba coś z tym zrobić :)
Nie wiem czy wiedzieliście, ale w sobotę był okrągły rok odkąd dodałam pierwszy post na tym blogu. Bardzo wiele się zmieniło, wydaję mi się, że rozwinęłam się jeśli chodzi o pisanie. Nie wierzę, że to wszystko tak szybko minęło. Dziękuję za ten rok, był naprawdę świetny :) 
Lia