#LBA 8
Niestety nikogo nie nominuję, myślę że przeżyjecie xd
Najpierw Magdalena:
1. W jakim miejscu na Ziemi nie zamieszkałabyś za żadne
skarby?
Antarktyda. Pingwinki, eskimosi, wszystko fajnie, pewnie
spoko z nich ziomki. Tylko wiesz, mi jest zimno prawie 365 dni w roku, a jaki
klimat panuje w Polsce? Nie musisz sprawdzać, powiem Ci. Umiarkowany ciepły
przejściowy. Myślę, że dla mnie klimat polarny równa się po prostu śmierć, a
chciałabym jeszcze chwilę pożyć.
2. Z jakiego swojego życiowego osiągnięcia jesteś
najbardziej dumna?
Nie osiągnęłam za wiele w życiu (jeszcze). Może nie
najbardziej, ale się pochwale hi hi - jestem dumna, że w czwartej klasy podstawówki miałam 10
najlepszy wynik w Małopolsce, w konkursie matematycznym "Mat", a
potem z roku na rok jest coraz gorzej u mnie z matematyka xD Ale wtedy się czułam taka mądra :D
3. Gdybyś mogła
cofnąć się w czasie, którą sytuację ze swojego życia chciałabyś przeżyć
jeszcze raz?
Jest mnóstwo takich chwil, które bym chciała przeżyć po
prostu jeszcze raz. Jeżeli bym miała taką możliwość to wybrałabym jakieś
wspomnienie szczęśliwe, ale które w połowie jest przeze mnie zapomniane, żeby sobie je odświeżyć. Chwilę się nad tym zastanawiałam i chyba wybrałam:
Jak miałam chyba 7 lat, to odbyłam szczerą i poważną rozmowę z moim
przyjacielem z osiedla, którego znałam od dziecka ( nie śmiej się, na to "szczera
i poważna" w wieku siedmiu lat xD ). Zawsze się dobrze dogadywaliśmy, ale zwykle chodziliśmy całą taką osiedlową paczką. Nie pamiętam jak to dokładnie było, ale wiem
że na pole nie mógł wyjść nikt oprócz mnie i niego. Siedzieliśmy w tunelu, gdzie były bardzo brzydkie graffiti ( nie polecam ) i wtedy powiedział mi taką rzecz osobistą i
poprosił żebym nigdy przenigdy nikomu o tym nie mówiła. Później poszliśmy do
szkoły do jednej klasy, ale przez pewnych ludzi stało się jak się stało.
Przeżyłam w podstawówce przez niego wiele przykrości. Pamiętam, że był dla mnie
bardzo ważny, jako dziecko. Chciałabym jeszcze raz przeżyć dzień z moim
najlepszym przyjacielem. Do dziś nikt nie wie, o czym on mi wtedy powiedział.
4. Jesteś wynalazcą. Z którego ze swoich wynalazków cieszysz
się najbardziej? (Opisz do czego służy itp.;)
Cóż za banalne pytanie, Madzia postarałabyś się czasem!
Jakie jest największe marzenie każdej dziewczyny? Wszyscy myślą, że znalezienie
tego jedynego, najwspanialszego ukochanego. Bzdura! Marzeniem każdej z nas jest
jeść ile się chce i mieć wciąż perfekcyjną sylwetkę! Stworzyłabym taki
specjalny długopis i jak napisałabyś sobie nim na brzuchu "NSEW" to
możesz wpieprzać ile chcesz i nic się nie stanie przez kolejne 12 h, dopóki nie
zniknie napis :3
5. Możesz być żoną kogokolwiek (również nieżyjących). Kto
byłby Twoim mężem?
Powiedziałaś mi, że mogę mieć kilku mężów także jedziemy (
biorę pod uwagę nie tylko nieżyjących, ale też nieistniejących ): Sam Clafin,
Klaus Mikaelson, Jace Herondale, Newt, Maksym Górski, Shawn Mendes, Charlie Puth,
Cam, Johnny Depp, Capitan America (omg!), Robert D. Junior, Kurt Cobain,
Rugerro Pasquarelli, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły, Micah Christenson, Matthew
Anderson, Kevin Tillie, Jenia Grebennikov, Syriusz Black ( ojejuniu ), Will
*nie pamiętam nazwiska, ale z ostatniej piosenki*. Chyba wystarczy. Oczywiście
Freddie Mercury, to moja miłość nad miłościami, tylko że...ekhem, wolał
chłopców.
6. Jaki przedmiot w Twoim domu jest dla Ciebie najbardziej
sentymentalny i czemu?
Albumy ze zdjęciami oczywiście! Jest ich chyba ze
trzydzieści w takiej wielgaśnej półce :) Moi rodzice jak byłam mała robili
mnóstwo zdjęć i chyba do 8 - 9 roku życia mniej więcej wywoływali wszystko :)
Fajnie tak sobie czasem pooglądać te zdjęcia.
7. Napisz kawał :D
Wchodzi Jasiu do windy, a tam...schody! Bum! To był nasz
ulubiony kawał, mój i mojego przyjaciela, o którym pisałam wyżej.
8. Z racji na to, iż święta tuż tuż napisz choć jedną rzecz,
którą chciałabyś dostać pod choinkę.
Śnieg :) Tak bardzo chciałabym duuuuużo śniegu, to byłby
wspaniały prezent :)
9. Którą postać z bajki z dzieciństwa lubiłaś/lubisz
najbardziej?
Jaja sobie robisz? Wiesz, że jestem jedną z największych
fanów bajek jakie istnieją na tym świecie? Halo! Z wybraniem ulubionej bajki z
dzieciństwa nie miałabym problemu, proste "Potwory i spółka", ale
postać? Ech! Odpowiem na to pytanie trochę inaczej, bo nie jestem tego wstanie
zrobić wprost. Jak w przedszkolu bawiliśmy się w "Witch", swoją drogą
super bajka, to zawsze chciałam być Irmą i tylko Irmą :3
10. Która data jest dla Ciebie bardzo ważna?
21 marzec
A teraz pytania od Zuzi, Zuzi2 i Zuzi3
1. Opisz swoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa.
Już odpowiadałam na to, więc skopiuję:
"Moja mama pochodzi z Podlasia, ma czwórkę rodzeństwa,
a każde z nich ,tak jak ona, poukładało sobie z kimś życie, mają dzieci itd.
Rozsiani są po różnych miejscach Polski. Jedyna okazja na wspólne spędzenie
czasu to, kiedy spotykaliśmy się wszyscy razem na Świętach Bożego Narodzenia.
To mój ulubiony czas w roku, wszystko jest wtedy takie magiczne, ludzie wydają
się lepsi, inaczej postrzega się świat, jest piękniejszy. Teraz wyobraźcie
sobie, duży drewniany dom o kolorze spłukanego szmaragdu, rozciągające się przy
nim połacie lasu, mnóstwo śniegu, a z nieba nadal spływają białe płatki. Panuje
półmrok, idziemy wszyscy do salonu, już czuję zapach potraw i momentalnie
przypominają mi się kilka poprzednich dni, kiedy razem z kuzynami, ciociami
lepiliśmy pierogi, uszka, graliśmy w gry, śmialiśmy się. Wchodzę do naprawdę
dużego salonu. Czuję intensywny zapach świerku i widzę olbrzymią choinkę, pod
którą znajduje się mnóstwo kolorowych prezentów. Światło oczywiście jest
zapalone, ale główną rolę gra kominek. Bije od niego ciepło, a także słychać
przyjemny trzask palonego drewna. Przez niemal cały pokój ciągnie się długi
stół. Po chwili znajduje się na nim dwanaście potraw, pięknie nakryty, głównie
w odcieniach czerwieni i zieleni. Natomiast od choinki bije szał kolorów.
Zasiadamy do stołu, rozmawiamy, śmiejemy się. Między nogami chodzi i zaczepia
wszystkich biszkoptowy labrador. Następnie przychodzi moment na prezenty.
Tradycja mówi, że podarunki rozdaje najmłodszy z grona, w tym przypadku jestem
tą osobą ja. Powoli opróżniam stos i dostrzegam zadowolenie, zachwyt, radość na
twarzach obdarowanych. To jest taka chwila kiedy każdy z nas czuje w sobie
cząstkę dziecka, tej niespodzianki. Siedzimy jeszcze do późna w przyjemnej
atmosferze, a rano budzę się i myślę: "O rany, dziś jest Boże
Narodzenie!"
Rzadko spędzamy
święta tak wszyscy razem, ale kilka razy się zdarzało i to zdecydowanie
one są moim najlepszym wspomnieniem."
2. Czy lubisz Święta Bożego Narodzenie? Opisz co w nich
najbardziej lubisz lub nienawidzisz.
Kocham! Kocham jedzenie na święta: kapusta, pierogi, barszcz
czerwony, uszka i te pyszne ciacha... o mniam! Kocham atmosferę, kocham
przygotowania, kocham ludzi, z którymi je spędzam, kocham to, że wtedy wszystko
się wydaje jakieś lepsze, kocham czekanie na pierwszą gwiazdkę, kocham dawać
prezenty, kocham dostawać prezenty, kocham przerwę od szkoły. A najbardziej
kocham to, że tak wszystko kocham :D Nie ma rzeczy której bym nie lubiła w tych
świętach :)
3. Czym się interesujesz? Pomijając pisanie XD
Trenuję siatkówkę już z dobre 6 lat, kocham czytać książki, lubię żeglarstwo i rekiny, troszkę fotografią.
4. Jakie są Twoje 3 najważniejsze wartości w życiu?
Zdrowie, Rodzina, Ojczyzna
5. Jakie wspomnienie nie zamieniłabyś na żadne inne?
Wszystkie, które mam bym zostawiła :)
6. Dostajesz bilet na samolot lecącym w kierunku wybranym
przez Ciebie. Gdzie to będzie?
Na ten moment marzy mi się Londyn, ale on jest taki
osiągalny, a jakbym dostała gdziekolwiek chcę to biorę manatki i Zanzibar :)
7. Opisz osobę najważniejszą dla Ciebie
Wiem, że kiedy wszyscy się odwrócą ta osoba będzie przy
mnie, kiedy wszyscy mnie zostawią ona wciąż będzie u mojego boku, jestem tego w stu
procentach pewna. Teraz jest jeszcze nastolatką jest trochę zagubiona, ale
myślę, że razem damy radę i wytrwamy tak razem do końca życia :)
8. Ile DNI zostało do twoich urodzin?
245 :) Niby taki mat fiz, a liczyła na kalkulatorze xD
9. Jakie jest twoje największe marzenie? Czy wierzysz, że
się spełni?
U mnie nie ma czegoś takiego jak największe marzenie,
wszystkie są dla mnie ważne te małe i te duże. W tym roku spełniłam, już trzy
marzenia ^.^ Marzy mi się wyjazd do Londynu, do studia Worner Brosa, ale równie
mocno chciałabym porozmawiać z autorami moich ulubionych książek. Chyba od
zawsze bardzo tego chciałam :)
10. Opisz najciekawszy dzień z Twojego życia, będąc już jako
nastolatka.
To jest dla mnie takie niesamowite, że trudno mi to opisać,
może po prostu pokaże :)
To był naprawdę wspaniały dzień :)
To już wszystko! Nikogo nie nominuję, jeżeli to będzie napisane jakoś brzydko, niegramatycznie itp. to wybaczcie ale mam bardzo mało czasu :/ Za tydzień, będzie rozdział :)
Miłego dnia!
Lia
#Rozdział 34 "Dum Spiro Spero"
Tytuł: "Dopóki oddycham nie tracę nadziei"
Było już dawno po zmroku, gdy Charlie i Leondre, wrócili do
domu. Kiedy dojeżdżali, Charlie przez zaparowaną szybę zobaczył drobniutką
postać, opatuloną w kurtkę i olbrzymi szal. Kąciki jego ust same podciągnęły
się ku górze, jakby ktoś delikatnie chwycił za sznureczki, przyszyte po dwóch
stronach jego warg. Leondre spojrzał na przyjaciela i zobaczył błysk w jego
oczach. Odrobinę go to rozweseliło, gdyż ostatnio rzadko miał okazję patrzeć na
taki stan u swojego zarówno współpracownika, jak i najlepszego przyjaciela. Gdy
tylko autobus się zatrzymał, blondyn wyleciał jak strzała z pojazdu. Postać,
która stała na podjeździe, rzuciła mu się w ramiona i tak stali wtuleni w
siebie na środku ulicy. Leondre bez większego zapału, pochwycił swoje rzeczy i
zszedł po schodach, czując nagły powiew chłodu, który przeszył jego ciało.
Biorąc walizki z bagażnika, słyszał rozmowę dwójki nastolatków. W całej okolicy
panowała znajoma cisza, więc pomimo tego, że mówili szeptem, Leo dokładnie
dosłyszał każde słowo.
- Charlie, tak strasznie za tobą tęskniłam - odezwał się
znajomy głos.
- Teraz to już Cię nie wypuszczę. Nigdy - powiedział
Charlie, na co obydwoje się zaśmiali. - Chloe, dziś zostajesz ze mną.
- No nie wiem - droczyła się, dziewczyna. Później nastąpiła
chwila ciszy, więc Leo dobrze wiedział co to oznaczało. Z jednej strony cieszył
się z tego, że Charlie znów ma obok siebie ukochaną, z drugiej cholernie mu zazdrościł. Wyszedł zza autobusu z bagażami, czego
zakochani nawet nie zauważyli. Cała sytuacja z perspektywy przechodnia musiała
wyglądać ciekawie. Dwójka nastolatków, obściskująca się na środku jezdni, obok
Leondre siedzący na walizce i wpatrujący się w nich jak obrazek, do tego
dochodzi olbrzymi autokar, z podobiznami obu członków zespołu.
W pewnym momencie
kółka od walizki, na której siedział Leo, pod wpływem styczności z mokrą jezdnią, zaczęły
się obracać, co spowodowało nagły ruch bagażu, a potem słychać było tylko jak
chłopak uderzył o ziemię.
Wtedy Chloe odkleiła się od Charlie'ego i zdziwiona widokiem
Leondre, tylko na niego spoglądała. Potem się zaśmiała i powiedziała:
- O hej, Leo!
- Cześć Chloe - odparł zirytowany.
- Wszystko w porządku? Może pomóc ci... - zaczęła
dziewczyna, zbliżając się do Leo.
- Zajebiście - przerwał wkurzony, wstając i otrzepując
częściowo mokre spodnie. Charlie zmarszczył czoło na te słowa, stanął obok
swojej dziewczyny i teraz obydwoje patrzyli na piętnastolatka.
- Leo, coś nie tak? - tym razem to był Charlie. Leondre
spojrzał na niego myśląc o tym, że głupszego pytania nie można było zadać.
- Powiedziałem przecież, że jest zajebiście - syknął. Na
jego szczęście w tej chwili przyszły rodzicielki chłopaków. Para blondynów
ruszyła za mamą Charlie'ego, a Leo został ze swoją.
- Leo, stęskniłam się za tobą synku - powiedziała Victoria,
tuląc do siebie chłopca. Po chwili dodała - Chodź, zaparkowałam obok
"Krispy Kreme".
Ruszyli w tamtą stronę, a Leo wciąż się nie odzywał. Nieco
zmartwiona mama odezwała się:
- Teledysk jest świetny, najbardziej podoba mi się ta scena z
panoramą Krakowa, chętnie bym tam się kiedyś wybrała - chłopak przełknął głośno
ślinę, wciąż nie mówiąc ani słowa. Victoria kontynuowała - Wasz nowy cover też jest świetny. Bardzo
chwytliwy, cały czas go śpiewam... - przerwała, bo zaniepokoiła ją jedna rzecz,
która nie powinna mieć miejsca. - Kochanie, ty płaczesz?
Leo otarł oczy rękawem, odwrócił się w stronę mamy i po
prostu przytulił. Zdziwiona kobieta, odwzajemniła uścisk. Delikatnie pogłaskała
go po włosach. Potem zaproponowała, żeby poszli do auta, bo zmarzną. Chłopak
tylko pokiwał głową. Kiedy samochód odpalił, Leondre wlepił wzrok w szybę.
Zmartwiona kobieta przerwała tę ciszę:
- Leo, musisz mi powiedzieć co się dzieje. Zwykle płakałeś
tylko wtedy, kiedy...oni ci dokuczali - na te słowa i wspomnienie przeszłości
Leo się wzdrygnął. - Czy to się znów zaczęła? Powiedz mi, poradzimy sobie.
- Mamo - jęknął. - To żałosne prawda? To, że płaczę?
- Nie, to znaczy że jesteś wrażliwy. I nie
wstydź się tego - odpowiedziała, następnie zakręciła na parking przed domem i
zgasiła samochód. Gdy chłopak chciał wyjść, kobieta chwyciła go za ramię i
powiedziała. - Leo, powiedz mi, co się dzieje.
- To głupie - chłopak westchnął. - Pamiętasz, jak
opowiadałem ci o tej dziewczynie z M&G? I o tym, że chyba się zauroczyłem?
- Kiedy kobieta kiwnęła głową, kontynuował. - Tak wyszło, że spędzałem z nią
dużo czasu i... jesteśmy razem. Wiem, co sobie myślisz, że jeszcze nigdy nie
miałem dziewczyny i to pewnie zwykłe, szczeniackie miłostki. Może i tak jest -
przerwał na chwilę, żeby zebrać myśli - ale ja naprawdę czuję do niej coś
takiego...dziwnego, coś płomiennego, wypełnia mnie całego. Trochę, jakby takie
światło, czasem żar, ogień..., nie mogę zebrać słów, nie wiem jak to
wytłumaczyć... - spojrzał na mamę, jakby szukał w jej oczach zrozumienia i jak
zawsze je znalazł. - Kocham ją, znam Adele miesiąc, ale wiem, że ją kocham. A
teraz... co teraz będzie? - jęknął, na samo wspomnienie pożegnania z
dziewczyną. - Jestem beznadziejny, nie powinienem na to pozwolić, teraz tylko
będziemy cierpieć obydwoje - czekał, aż jego mama coś powie, ale ona się tylko
wpatrywała. - Mamo, myślisz, że tak jest?
- Myślę, że jesteś świetnym facetem, pomimo tego, co
przeszedłeś w życiu i słabego przykładu swojego ojca. To, że tak teraz
wybuchłeś oznacza tylko jedno - popatrzył na nią pytająco. - Jak się
zachowywałeś, gdy się żegnaliście?
- Powiedziałem jej, że damy radę i , że mamy internet.
- No właśnie - uśmiechnęła się pod nosem. - Jestem z ciebie
dumna - chłopak patrzył na nią zdziwiony. - Nie obarczyłeś jej swoim smutkiem i
zwątpieniem, mimo że go czujesz. Wiesz, jakie to było ważne? Dla niej, dla
waszego związku? - posłała synowi pokrzepiający uśmiech i dodała - To nie ważne
czy to zauroczenie, czy miłość. Trudno to stwierdzić, szczególnie w tym wieku.
Uda wam się, jeżeli będziecie silni. Na wstępie uświadomię cię, że będziecie
się kłócić, będzie ciężko, będziesz miał mnóstwo wątpliwości. Ale już się
czegoś podjąłeś, więc jest o co się starać, prawda?
W samochodzie zapadła chwila ciszy, którą przerwał głos
chłopaka:
- Kocham cię, mamo.
***
Po wyjeździe chłopaków, wracałam z Werką do domu, która zaproponowała
mi, że mnie odprowadzi. Martwiła się o mnie, nie powiem, że bez powodu. Czułam
się trochę, jakby ktoś oderwał mi kawałek serca i zabrał ze sobą. Gadałyśmy na
różne tematy, Weronika próbowała odwrócić moje myśli. Jej też było przykro, ale
to był zdecydowanie inny rodzaj smutku. Kiedy jechałyśmy tramwajem zagadnęła:
- Adelcia, ostatnio rozmawiałam z mamą i zgodziła się, żebym
na 16 urodziny zrobiła sobie tatuaż - powiedziała radosnym tonem. Lubię ten
ton, lekko podekscytowany, szczęśliwy, zawsze sprawia, że mój stan się
polepsza. - Wiem, że moja szesnastka będzie w maju, ale już planuję, bo chcę by
było idealnie.
Typowa Wera, zawsze chce, żeby wszystko było dopięte na
ostatni guzik. Skomentowałam, że to wspaniała wiadomość i, że ja mam chyba za
mało odwagi, żeby zrobić sobie tatuaż, na co odparła:
- Metalu do ucha nie bałaś się wsadzić, ale malutkiej
igiełki już się boisz? - parsknęłam śmiechem. Co ja bym bez niej zrobiła?
- Mniej więcej tak. Jaki chciałabyś tatuaż? - spytałam
zaciekawiona.
- Chciałabym na przedramieniu, blisko nadgarstka, trzy
stokrotki. Takie małe, subtelne, bez koloru - odpowiedziała.
- Czy to dlatego, że... no wiesz - spojrzałam na nią, a ona
mi odpowiedziała kiwnięciem głowy.
- Szukałam jakiś wzorów na różnych stronach, ale żaden mi
nie podszedł. Pomyślałam sobie, że może mogłabyś dla mnie naszkicować właśnie
ten tatuaż? Ty najlepiej mnie znasz i oprócz tego, że jestem przekonana, że
narysujesz to cudownie, to bardzo chciałabym mieć twoją pracę na skórze. Wiesz,
że je uwielbiam, twoje rysunki - powiedziała cicho. Byłam w szoku, wyjęknęłam
tylko jedno słowo:
- Naprawdę? - na potwierdzenie posłała mi uśmiech. Bardzo
mnie to wzruszyło. Rysowanie to moje życie. Wkładam w nie całą siebie, Werka
dobrze wie jakie to dla mnie ważne. A teraz prosi o mój rysunek, który do końca
życia będzie mieć na skórze. To jeden z najpiękniejszych komplementów jaki
kiedykolwiek usłyszałam. Poczułam się doceniona, wyróżniona i... ach po prosu
się rozryczałam. Sama nie wiem, czy to z powodu przeładowania emocjami, czy z
czegoś innego. - Dziękuję - jedynie powiedziałam, bo nie byłam w stanie do tego
nic więcej dodać.
Doszłyśmy pod mój dom, pożegnałam się z przyjaciółką i
otworzyłam drzwi. Przy stole w kuchni siedział Niko, jak mnie zobaczył zrobił
skwaszoną minę. Kiedy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, przerwałam mu:
- Nikodem, jeśli chcesz powiedzieć coś dotyczącego mojego
aktualnego wyglądu, głównie twarzy, to wyobrażam sobie jak mogę teraz wyglądać.
- Po prostu, jak następnym razem będziesz szła się z kimś
żegnać, nie maluj się - powiedział, a gdy się nie zaśmiałam, dodał - Hej, Ada!
Nie możesz się smucić!
On chyba nie zdaje sobie sprawy, że wchodzi na niebezpieczne
tereny.
- A niby to czemu? - spytałam naburmuszona.
- Nie masz chłopaka - źle, masz chłopaka - źle. Weź pomyśl
sobie, że mogłabyś teraz siedzieć i rozpaczać po tacie, myśląc że nikt cię nie
chce, że jesteś beznadziejna. A tak to masz Leo! Zdajesz sobie sprawę, z tego
że jaka jesteś wymagająca?
Wybuchłam śmiechem, jego wypowiedź była trochę bezsensu, trochę
zabawna i trochę nieudolna, co po dodaniu wychodziło jedno wielkie "ooo
uroczo".
- Nikodem, chyba musisz popracować nad pocieszaniem ludzi.
To nie do końca ci wychodzi - zaśmialiśmy się obydwoje. Potem piliśmy herbatę i
rozmawialiśmy do późna. W końcu jutro sobota, co oznaczało przerwę od szkolnego
stresu. Po kilku godzinach rozeszliśmy się, wzięłam prysznic, zmyłam
pozostałości makijażu i wróciłam do pokoju. Otworzyłam komputer i włączyłam
piosenkę "Shining Star". Wsłuchiwałam się w nią dokładnie, jego głos
mnie uspokajał, działał kojąco, tak było od początku naszej znajomości, nie
miałam pojęcia czemu. Tak po prostu
było. Gdy usłyszałam "Kocham
Cię, my polish queen" wyszczerzyłam się do monitora.
- Też cię kocham Leondre, dobranoc - powiedziałam na głos,
wyłączyłam komputer, weszłam pod ciepłą kołdrę. Postanowiłam sprawdzić co tam ciekawego
u Morfeusza.
***
Od wyjazdu Leo z polski minęły trzy tygodnie. Jak sobie
pomyślę, że za półtorej miesiąca święta, to robi mi się przykro. Zawsze to był mój
ulubiony okres w roku, ale pierwszy raz spędzimy go bez taty. Muszę się
przyzwyczaić, że nasza rodzina już będzie zawsze niepełna. Bardzo bym chciała,
żeby Leo przyjechał do mnie na święta, na razie wszystko jest niepewne. Gadamy
codziennie. Zawsze zaczynamy dzień razem i go kończymy. Rano dostaję wiadomość
"Dzień dobry, *jakieś przekochane słówko w moją stronę*, miłego
dnia". Wieczorem zaś zwykle jest "Dobranoc, Adele". Wtedy w
mojej głowie rozbrzmiewa wspomnienie jego głosu, gdy wypowiada moje imię.
Oczywiście rozmawiamy telefonicznie, więc jesteśmy na bieżąco ze wszystkimi nowościami z naszego życia.
Oprócz tego - szkoła, tona nauki. Cieszę się, że
podciągnęłam się z wielu przedmiotów. Mam całkiem dobre oceny. Poza szkołą
spotykam się z Weroniką. Z naszych rozmów wynika, że też często pisze z
Charlie'm na facebooku. O wiele
częściej natomiast rozmawia z Tomkiem. Dużo mi o nim opowiada, nawet za
niedługo znów ma przyjechać i ją odwiedzić. Mam nadzieję, że wtedy będę mogła
go poznać.
Niedawno kiedy
wracałam ze szkoły, zadzwonił mi telefon. Byłam przekonana, że to Leo, jednak
to ktoś inny. Odebrałam:
- Halo?
- Cześć słonko, z tej strony Emilia - od razu rozpoznałam
jej głos. - Zuzia pracuje świetnie, widać naprawdę olbrzymią poprawę. Jednak
jeszcze przyda jej się co najmniej półroczna rehabilitacja.
- Wiedziałam, że Zuzia będzie dawać radę, to wspaniała
dziewczynka - powiedziałam szczerze.
- Tak, tak, ale nie w tej sprawie dzwonię. Mamy drobny
problem w hospicjum. Mimo, że leczenie Zuzi zostało opłacone przez anonimowego
ofiarodawcę - przez Bars and Melody, poprawiłam ją w myślach - okazało się, że
potrzeba, więcej funduszy. Hospicjum wpłaca odpowiednią kwotę, natomiast przez
to nie są wstanie wypłacić pełnego wynagrodzenia pracownikom. Jedna osoba już się
zwolniła. Ada, dzwonię z pytaniem, czy mogłabyś pomagać w hospicjum? Dopóki
nasza sprawa finansowa się nie ustabilizuje. W innym wypadku, będę zmuszona
przerwać leczenie Zuzi - zakończyła pielęgniarka. Pomimo, tego że na głowie
miałam szkołę, mój związek na odległość, co już zabierało mi wystarczająco dużo
czasu, nie mogłam odmówić. Nie teraz, po tylu staraniach, Zuzia na to
zasługuje.
- Dobrze, zgadzam się - odpowiedziałam po chwili.
- Ada, bardzo ci dziękuję. Co my byśmy bez ciebie zrobili! Wszystkie
informacje wyślę ci mailowo - rozmowa zakończona.
Dam radę, to tylko pomoc dzieciom, prawda?
Ostatnio trochę zapominam co to znaczy regularność. W liceum już nie jest tak luźno, jak w gimnazjum :/ A myślałam, że wtedy było ciężko xd Ten rozdział, był o wszystkim i o niczym. Ciekawe czy Wam się podobał :) Ostatnio oprócz tego, że jestem chora i na ten moment uziemiona, ale ogólnie dużo się dzieje i nie nadążam za tym wszystkim. Ale będę się starać częściej tu coś wrzucać. Teraz jestem w takim momencie fabuły, gdzie muszę dobrze przemyśleć kolejność, bo później będzie mi ciężko to odwrócić ewentualnie. A na przebieg mojego ff mam plan od początku :)
Miłego dnia! :)
Lia
Subskrybuj:
Posty (Atom)