#Rozdział 19 "Vi­vere non ne­ces­se est. Na­viga­re ne­ces­se."



Tytuł: "Nie koniecznym jest życie. Konieczne jest żeglowanie."



Czwartek. Został jeden dzień do rozprawy. Denerwuję się. To chyba mało powiedziane. Zdałam sobie jednak sprawę, że mam małe grono, które mnie wspiera, więc przetrwam to wszystko z nimi, dla nich i dzięki nim. Jak to się mówi: "Do góry uszy, a dupa sama ruszy." 
Właśnie siedziałam w pokoju i wkładałam podstawowe rzeczy do torebki. Wybierałam się do Werki na chwilkę pogadać, pośmiać się, tak jak to z nią. Już schodziłam na dół, gdy do moich uszu doszedł dźwięk dwóch rozmówców.
- Widzisz, jak Ada to przeżywa, czy ona musi iść i zeznawać? - to Nikodem, o czym oni mówią?
- Musi, w liście zostało to wyraźnie zapisane. Wiesz, że jakbym mogła to bym was tam nie zabierała. Ani Adeli, ani ciebie - westchnęła głęboko moja rodzicielka.
-Wiem, ale nie mogę tylko ja zeznawać, tylko jedno dziecko? - zapadła chwila ciszy, zapewne mama kiwnęła głową na nie. - Po prostu , nie chcę żeby Ada tak cierpiała.
Kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze. Nikodem się o mnie troszczy, to takie miłe, że byłby wstanie wziąć ten cały ciężar na siebie. Z drugiej strony do czego musiało dojść, żeby w ogóle zaistniała taka sytuacja. Świat to wieczna kolejka górska. Zeszłam na dół, a rozmowa momentalnie zmieniła swój bieg.
-yyy... to super, że dostałeś piątkę z matematyki! - powiedziała szybko mama, a ja udawałam że nic nie słyszałam.
- Idę do Werki, będę dzwonić - mama posłała mi szeroki uśmiech i poszłam.

Wieczny deszcz stawał się męczący. Mimo, że to dopiero końcówka października, chciałabym żeby spadł śnieg. Może on swoją głęboką bielą, pokona mrok, który kryje się w ludziach. Kto wie. Doszłam do bloku i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi mama Wery, która wychodziła. Przywitałam się, a ona skinęła głową, trzymając multum teczek i papierów pod ręką.
- A właśnie Weronika, spakuj się tak na trzy dni - powiedziała pani Kasia.
- Ale gdzie? - spytała zdziwiona przyjaciółka.
- Jutro rano jedziemy do Sopotu. Jesteśmy zaproszone na kolację, klient z którym robię wywiad, był na tyle miły i zapytał czy nie miałybyśmy ochoty przyjść. Ma dwójkę dzieci w Twoim wieku, więc bardzo rad będzie jeśli przyjedziesz - mówiła.
- Mamo, ja nie mogę. Jutro jest rozprawa... - odchrząknęła i zerknęła na mnie z ukosa. - Muszę być z Adelą.
- Naprawdę Adelciu masz moje kondolencje, natomiast to jest bardzo ważne spotkanie, od tego zależy wywiad, więc przykro mi, ale musisz ze mną jechać - powiedziała stanowczo.
- Mówię ci przecież, że nie mogę - odparowała przez zaciśnięte zęby moja przyjaciółka.  Przypatrywałam się tej wymianie zdań i nie wiedziałam czy powinnam coś powiedzieć. Wolałam jednak siedzieć cicho.
- Weronika, jestem twoją matką. Jeśli mówię, że coś jest ważne, to takie jest. Bez dyskusji, spakuj się. Muszę iść, będę późno - odwróciła się i wyszła.  Weronika trzasnęła za nią mocno drzwiami wyjściowymi. Popatrzyłam na nią zdezorientowana całą sytuacją. Szare oczy w jednej chwili stały się szkliste i błyszczały.
- Czemu ona taka jest? Po cholerę mam jechać do jakiegoś starego fagasa, żeby zabawiać jego dzieci - prawie krzyczała ze złości, następnie zniżyła ton i powiedziała - Adela sama widzisz, jaka jest sytuacja. Przepraszam,  że nie dam rady być przy tobie.
Nie powiem, że nie zrobiło mi się przykro. Dobrze wiedziałam, jak ma przebiegać rozprawa, więc Weronika byłaby dla mnie ogromnym oparciem, ale nie będę przecież walczyć z jej mamą. Więc nie dając po sobie poznać, uśmiechnęłam się, pogłaskałam ją po ramieniu i powiedziałam:
- Nic się nie dzieje. Czuję twoje wsparcie nawet na odległość i jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję ci - przytuliłam ją. Ona przez chwilę nic nie mówiła.
- Będzie przy tobie Anioł Stróż, obiecuję że nie będziesz sama - ale ta Wera metaforyczna, w sumie to urocze. - Zadzwoń koniecznie, jak już to się skończy, dobrze? - spytała nadal będąc w moich ramionach.
- Jasne - rozmowa zeszła  na przyjemniejsze tematy. Siadłyśmy przed telewizor i wyciągnęłyśmy nogi na stolik. Tak oglądałyśmy pierwszy lepszy film, aż usłyszałam dźwięk telefonu. Nie zamierzałam się ruszać, ale przyjaciółka powiedziała, że nie znosi mojego dzwonka i żebym już odebrała. Wstałam i jeszcze się odwróciłam:
- Masz coś do Lennona, masz coś do mnie - zaśmiała się, a ja odebrałam.
- Halo?
- Dzień dobry, Adelo. Z tej strony Emilia, pielęgniarka Zuzi z hospicjum - usłyszałam znajomy głos.
- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? - spytałam zdziwiona.
- Właściwie, to muszę ci pilnie przekazać ważną informację. Przyjedź, jak najszybciej do hospicjum - powiedziała bezbarwnym głosem. Jak oni to robią? Wszyscy ci lekarze i pielęgniarki jeśli tylko chcą, to mówią bez wyrazu i nie da się za tym odczytać żadnych intencji. Czy oni mają jakieś zajęcia z tego na studiach? Jak tak to idę na medycynę.
- A czy coś się stało? - spytałam szybko.
- To nie rozmowa na telefon - rozłączyła się.
Gęsia skórka w jednym momencie postawiła wszystkie moje włosy. Wera wpatrywała się we mnie, wzrokiem "Co jest?". Już zaczęłam się ubierać kiedy odpowiedziałam.
- Nie wiem, ale musimy jechać do hospicjum. Chodzi o Zuzię, ale Emi...pielęgniarka nie chciała mi powiedzieć o co chodzi - zawahałam się.
Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę przystanku i wsiadłyśmy w autobus do centrum. Żadna z nas się nie odzywała. Wyobrażałam sobie najgorsze rzeczy. Co się mogło stać Zuzi?! Przecież ostatnio jeszcze całkiem dobrze funkcjonowała. Zajęłam się sobą i olałam jej sprawę. A przecież tu chodzi o sprawność, tej pięknej, wesołej dziewczynki. Jak zwykle zajęłam się własnym ego. Boże, żeby jej się nic nie stało! Weszłyśmy do budynku i skierowałyśmy się na odział B. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Zuzię wraz z panią Emilią. Dziewczynka wyglądała tak jak zwykle. Miała zmęczone oczy, ale nic oprócz tego. Kiedy nas zobaczyła od razu się ożywiła. Pielęgniarka podeszła do nas.
- Musimy porozmawiać - spojrzała na mnie, po czym zwróciła się do Werki - zostaniesz z nią?
Przyjaciółka posłusznie kiwnęła głową.  A my ruszyłyśmy do gabinetu. Każda sekunda mi się dłużyła, choć trochę się uspokoiłam. Usiadłam na przeciwko biurka i nachalnym spojrzeniem wpatrywałam się w kobietę. Spoczęła na sterylnym fotelu, szukała czegoś w szufladzie, następnie wyciągnęła kartkę i wreszcie zwróciła się do mnie.

***

- Cieszę się, że do mnie przyszłyście - powiedziała uradowana dziewczynka. - Adela ostatnio nie przychodziła.
Weronika patrzyła się na Zuzię delikatnym spojrzeniem. Uwielbiała dzieci zresztą ze wzajemnością. A do dziewczynki o miedzianych włosach poczuła sympatię od progu.
- Adela ma teraz trochę trudny okres w życiu prywatnym - powiedziała ciepło nastolatka. - Ale nią się nie martw, nie zapomniała o tobie - puściła do niej oczko.
Mała zamyśliła się chwilę, a potem spytała:
- Czy Adela i Leo zerwali? - następnie szybko dodała. - Mam nadzieję, że nie. Oni tak cudownie razem wyglądają - westchnęła.
Weronika zmieszała się, jednak odpowiedziała:
- Zuziu, oni nie są razem. Tylko się przyjaźnią.
- Czemu Adela nie chce przyjąć Leo? - kiedy zauważyła pytający wzrok starszej koleżanki, dodała - Nie dawno był u mnie w odwiedzinach Leo. Poprosiłam Ewelinę, jest na onbologi...
- Onkologii - poprawiła Weronika.
- O właśnie na tym. Zna dobrze angielski i pomogła mi rozmawiać z Leo. Chyba się trochę wstydzi o tym mówić. Więc na pewno jest zakochany! Poza tym mówił, że nawet jeśli on by coś czuł, to Adela i tak chce być tylko przyjaciółką - mówiła malutka, a Werkę coraz bardziej ciekawił ten temat.
- Kiedy to było? - spytała.
- Przedwczoraj - odpowiedziała, a dziewczyna się uśmiechnęła pod nosem. - Patrz, nawet dał mi taką ładną kartkę z podpisem - zaczęła się chwalić, ale Weronice po głowie chodziła inna myśl.
- Bardzo ładna - posłała uśmiech Małej. - Wiesz Zuziu, co do Adeli i Leo to myślę, że sprawa za niedługo się rozwiąże.
- To super! - rozweseliła się. - O! I popatrz, mama przywiozła mi nową lalkę. Zawsze taką chciałam, tutaj są ubranka, a tutaj...
Tak oto spędzały czas. Zuzia jednak nie wiedziała, że powiedziała trochę za dużo. Czy to pomoże dwójce zakochanych, wsiąść w końcu na jedną łódź czy to może tylko chwilowa przystań?Port? 

***

Tymczasem w gabinecie prowadzona była rozmowa:
- Jak wiesz rehabilitacja Zuzi to długi i złożony proces, wiążą się z tym ogromne sumy - zaczęła, a ja przerwałam.
- Wiem, już mi pani mówiła. Rozmawiałam z Leondre, szanse na pomoc są małe, przykro mi... - teraz ona weszła mi w słowo.
- Nie Adela, nie wiesz co chcę powiedzieć - zamilkłam. - Na konto hospicjum ktoś anonimowo wpłacił... całą sumę pieniędzy, która potrzebna jest na rehabilitację.
- Jjak to? - wyjąkałam zaskoczona.
- Prawnicy sprawdzili wiarygodność konta, który dokonał przelewu i wynika z tego, że mamy wszystko co potrzeba, by rozpocząć leczenie - wreszcie się uśmiechnęła, a mnie zatkało. Tyle tysięcy euro? Skąd? I czemu nawet ten ktoś się nie ujawnił?
- To wspaniale! - krzyknęłam w końcu. - A ofiarodawca nic nie napisał? Żadnego imienia?
- Nie, jedynie na końcu napisana była liczba sto czterdzieści trzy. Może to jakiś adres? Albo zbiórka z jakiejś szkoły, ale byłoby to raczej niemożliwe - zastanawiałam się chwilę. Coś mi to mówiło, tylko co? No, przecież...

- Chyba chodzi o jeden, cztery, trzy i podejrzewam od kogo te pieniądze - uśmiechnęłam się szeroko. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Znalazłam sobie taki tytuł akurat do ostatniej metafory o statkach i morzu :D Tak poszukując tytułu do rozdziału znalazłam również sentencję, która będzie idealnym tytułem na ostatni rozdział tej historii ^.^ Nie będę was zanudzać, jedyne co chciałam jeszcze powiedzieć, to że uzupełniłam zakładkę "Kontakt". Jest tam snapchat, mój prywatny natomiast, jak chcecie mnie dodać, to przyjmuję bez problemu :) A także nazwa mojego konta na "musical.ly". Ostatnio uzależniłam się od tej aplikacji i jeśli macie ochotę możecie mnie zaobserwować. Tylko ostrzegam, że te filmiki nie przedstawiają mnie w zbyt korzystnym świetle xD No cóż taką mam twarz,co poradzę? 😂 Także nie krępujcie się piszcie i dodawajcie, będzie mi bardzo miło :* Moje nazwy na obydwu portalach to: asieneczka.
Nie zapomnij zostawić komentarza :)
Miłego dnia! <3
Asieneczka Lia

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem!!!
      Rozdział cudowny!
      Nareszcie ktoś się zajmie Adelą i Leo!
      I wszystko będzie dobrze!
      tak! *dziki taniec radości*
      143!
      No ciekawe kto to mógł wpłacić!
      Boże, jacy oni są cudowni!!!
      Awwww.... Zakochałam się po raz pierdyliardowy!
      Jeju, nie wiem co napisać!
      A Adela na pewno nie zostanie sama na rozprawie!
      Ja wiem, że przyjdzie Leło!
      Leło! Leło! Leło!
      Oni wszyscy są wgl tacy słodcy!
      Jak ja uwielbiam twoje ff!
      Ja i tak wiem swoje, jak będzie dalej xD
      A tak btw to dodałam cie na FB xD
      I dodałam rozdział!
      <33333333333
      Buziaki xoxo

      Usuń
    2. Nikt nie przyjdzie, bo Adela jest forever alone rozumiesz? xD I nie znam żadnego Leło i w ogóle zapomnij xD Dziękuję bardzo ;* Znalazłaś mnie na fb? Coś cię chyba nie kojarzę :P Widziałam, czytałam, komentowałam, wkurzyłam się. W sumie to wiesz :D
      Buziaki <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jejku no co mam mówić?
      A już wiem!
      To Leo!!! :D
      Wera wszczynie jakieś postępowania i rachu ciachu Adela i Leo będą parą!
      Aha tak by było gdyby to było normalne FF, ale nie jest a ty musisz coś zawsze pokombinować i to właśnie dlatego tak kocham to FF!
      Zwykle jest tak, że tylko jeden z chłopców musi się borykać z problemami dotyczącymi związków (np. moje FF xD) a u cb obaj!
      Wredna jesteś!
      143!!
      Jejku jakie to było genialne!
      Leondre rozwiązał problem i dzięki temu rachu ciachu....
      Chociaż nwm
      Z tobą nigdy nic nie wiadomo!
      Nic się nie na przewidzieć.
      I czy ja dobrze przeczytałam?
      Masz już tytuł na ostatni rozdział???!!
      Ja nawet nwm co się wydarzy po *** (bez spojlerów hehe) a ty masz już wymyślony koniec.
      Rozdział cudny <3
      UWIELBIAM ❤❤
      ~ Maggielenka

      Usuń
    2. Skąd wiesz, że to Leo? 143 jeszcze nic nie oznacza... Ja i wredna? O nieeee...no dobra może odrobinkę ^.^ Ale taki mam charakterek xD Mam tytuł i wiem jak chcę zakończyć, a co się wydarzy po drodze to jeszcze długa droga :) Masz szczęście, że bez spojlerów, bo wiesz co ja myślę o spojlerach :P
      Dziękuję Ci bardzo! <3
      Kocham!

      Usuń
  3. Cześć!
    Na wstępie chciałam przeprosić Cię, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale napisałam taki długi komentarz i blogger mi go usunął, kurde! A do tego rozdziału, to jest naprawdę świetny. Zresztą, zawsze taki jest, więc co mam powiedzieć? Że bardzo Cię podziwiam? Że dziękuję za to, że piszesz tak cudownie, umilając mi poniedziałki i piątki? Myślę, że to już wiesz... Więc co mam napisać...? Chyba po prostu napisze to, co myślę... Rozdział jest jednym z lepszych, jakie dodałaś na tym blogu! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale opiszesz tą rozprawę, na którą czekam już chyba półtora tygodnia ;) A ta liczba przy przelewie, 143... popłakałam się przy tym momencie... Co poradzić, tak już mam... No, to ja już będę kończyć, pamiętaj, że Cię strasznie kocham <3
    ~Huncwotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, ale się zdziwiłam kiedy cię zobaczyłam na moim blogu z powrotem. Tak pozytywnie oczywiście :) Odkąd zamknęłaś bloga, z czego się martwiłam, myślałam że już nie będziesz wpadać, a jednak <3 Dziękuję Ci bardzo i cieszę się, że mnie nie opuściłaś ^.^ Naprawdę wywołałam u Ciebie łzy? Jejku w życiu bym się tego nie spodziewała! Bardzo dziękuję za ten komentarz!
      Również kocham mocno! <3

      Usuń
  4. Noo!
    wreszcie wzięłam się w garść, i postanowiłam w końcu coś napisać
    Ty wiesz jak długo nad tym myślałam hahah
    No więc zacznę od początku,
    bo znając mnie i tak się w tym wszystkim pomieszam ;D
    Na pierwszy ogień pójdą Adela i Wera,
    ahh ta ich przyjaźń jest niesamowita
    ich więź, oddanie.
    Ja nie lubię przesłodzonych love story, uwielbiam czytać
    o przyjaźni, rodzinie i miłość ale nie takiej przesłodzonej tylko trudnej, zawsze coś się musi dziać nie koniecznie dobrego.
    Twoje opowiadanie właśnie takie jest.. jest trudne, pogmatwane ale za to jakie wspaniałe!
    Rodzina... na początku podajże w pierwszym bądź drugim rozdziale była "scena" Nikodem i Adela prowadzili "wymianę zdań" coś że Niko uważał BaM za dwóch pedałów (w ogóle jak tak można myśleć WTF?)
    I właśnie wtedy wydawało mi się że w każdej "scenie" w której będzie owe rodzeństwo tak będzie to wszystko wyglądało,
    w sensie kłótnie, przezwiska itp.
    A teraz, dzisiaj totalnie mnie zaskoczyłaś,(
    Nikodem tak się troszczy o Adele,
    yhhh zawsze chciałam mieć starszego brata, i w tym momencie tak się rozczuliłam że prawie się popłakałam! :( Proszę o więcej takich momentów!!
    Okay teraz coś o Zuzi, jak ja jestem
    Ci strasznie wdzięczna za ta postać, za miejsce w którym się ona znajduję, za wszystko.
    Ten mały słodki potwór doprowadzi do związku Leo i Adeli?? Któż to wie.. znając (raczej nie znając ale cichoo) Ciebie
    coś im skomplikujesz i nie będzie happy endu. (spróbuj tylko a Cię znajdę i... pamiętaj wiem gdzie mieszkasz (no prawie wiem, ale i tak Cię zajdę) )
    Jak ty to robisz że kiedy czytam to
    opowiadanie mam wrażenie że z taką lekkością przychodzi Ci pisanie, te wszystkie metafory są niesamowite,
    aż chcę się Ciebie czytaj więcej i więcej.
    Powtórzę to co pisałam Ci na snapie, ty nie potrafisz spieprzyć rozdziału nawet jakbyś bardzo chciała!!!!!!!
    No mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam. Także czekam na poniedziałek (sama nie wierze w to co właśnie napisałam)


    ~ twoja psychofanka #1 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trudno mi w to uwierzyć, że słowa, które piszą mogą wzruszać :) Na pewno uwzględnię te momenty jeszcze w kolejnych rozdziałach :* Ach cieszę się, że Zuzia przypadła Ci do gustu. Co do tej postaci miałam pewne obawy, ale miło widzieć, że jednak jest doceniana ^.^ Z tym happy endem to bym się zastanawiała, bo masz przed sobą "dziecko Disneya" i ja kocham szczęśliwe zakończenia xD Haha także nic nie wiadomo. Wiesz, ja to jednak myślę, że ta Wspólnota Węgla tak mnie natchnęła :D
      Jejku dziękuję Ci za taki piękny, długi, cudny komentarz! Nawet nie wiem czy zasługuję na te wszystkie słowa :)
      Dzięki dzięki stalkerze ;*

      Usuń