#Rozdział 8 "Animals' habits"
Popatrzyłyśmy po sobie wielkimi oczami. Nagle dostałyśmy głupawki i zaczęłyśmy się tarzać po podłodze ze śmiechu, bez powodu. Telefony
wciąż dzwoniły.
- Dobra odbierzmy, ciekawa jestem o co chodzi - powiedziała
i równocześnie odebrałyśmy.
- Halo?
- Cześć tu Leo. Słuchaj, mam do ciebie ważną sprawę, taką
życia lub śmierci. Chodzi o listy... - zawiesił teatralnie głos, czego nie
wyczułam.
- Co jest? - spytałam, a uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Chciałem ci podziękować za pomoc i czas. Razem z Charlie'm
chcieliśmy wam to jakoś wynagrodzić.
- Leondre! Następnym razem nie strasz mnie tak, już
myślałam, że coś się stało - powiedziałam stanowczo. - A co do tego, to
przecież nie ma problemu, to była czysta przyjemność.
- O nie, tak łatwo nie odpuszczę, poza tym jestem ci winien
jeszcze przeprosiny... - zaczął.
- Daj spokój, już o tym gadaliśmy, nie masz za co
przepraszać - przerwałam chłopakowi.
- Dziewczyny są takie skomplikowane - westchnął. -
Pomyślałem, że może pójdziemy do kina, a potem się przejść, słyszałem że
Kraków, jest piękny.
- Wszystko fajnie tylko wiesz, jesteśmy w Polsce, a to
oznacza, że w kinach filmy są po polsku - zaśmiał się.
- Myślałem, że pójdziemy na jakiś angielskojęzyczny z
napisami. Wtedy i dla mnie będzie dobrze i dla ciebie - wyjaśnił. Że też ja o
tym nie pomyślałam. Ostatnio mój mózg słabo pracuje.
- W sumie czemu nie, a kiedy?
- W sobotę.
- Ok.
- To jeszcze się dokładniej dogadamy.
- Dobra, to dziękuję za zaproszenie, ale wiesz...nie wiem
czy jestem godna - powiedziałam z sarkazmem.
- Ja też nie wiem czy jesteś, ale zaryzykuję - zaśmialiśmy
się oboje, a chwilę później zakończyliśmy rozmowę. Popatrzyłam na Weronikę,
która odkładała słuchawkę.
- Ale super! Charlie powiedział, że chce mi się odwdzięczyć
za pomoc w tłumaczeniu i spotykamy się w sobotę. Mówił, że to będzie
niespodzianka! Wow! To wszystko dzięki tobie, a właśnie co powiedział Leo?
- To samo, tylko że idziemy do kina, a potem się przejść po
Krakowie - odpowiedziałam.
- Już nie mogę się doczekać soboty! - krzyknęła uradowana, a
ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Zerknęłam na wyświetlacz komórki: 21: 37.
- Wera ja będę się zbierać, już późno, a wiesz mój autobus
to jeździ tak często, że nie nadążam - oczywiście sarkazm.
- Jasne, głupio mi trochę że musisz wracać tak późno sama,
nie da rady cię nikt odebrać? - zapytała z troską.
- Niby kto? Mój ojciec? Może i mógłby, ale wiesz mamy
ostatnio takie ciche dni, ostatnie 13 lat. Dam sobie radę, nie jestem małym
dzieckiem - uśmiechnęłam się do niej.
- No tak, zapomniałam że jesteś taką dorosłą nastolatką -
parsknęłam śmiechem. Pożegnałyśmy się i skierowałam się w stronę domu.
Wcześniej wysłałam mamie sms, żeby się nie martwiła. Położyłam się, ale długo
nie mogłam zasnąć. Myślałam o wydarzeniach z ostatnich dni. Wszystko było takie
dziwne. Dzisiejszy dzień naładował mnie pozytywną energią na kilka następnych.
Cieszę się, że mam Weronikę, nie wiem jak bym sobie bez niej poradziła. Z
przyzwyczajenia sięgnęłam na półkę obok po gruby, czarny zeszyt. Mając go już
na kolanach zdałam sobie sprawy, że od dobrych kilku dni nic nie rysowałam. Nigdy
mi się to nie zdarzało. Ani nie miałam ochoty ani weny, co się ze mną dzieje?
Jedna z niewielu rzeczy, które sprawiały mi przyjemność i uspokajały nagle
zniknęła. Czy bezpowrotnie? Mam nadzieję, że nie. Odłożyłam szkicownik na
miejsce, jeszcze przyjdzie na niego czas. Zasypiałam przy szalejącej burzy na
zewnątrz. Te dźwięki w naturalny spokój usypiały moją duszę.
Obudziłam się rano, przetarłam oczy, przeciągnęłam się. O
dziwo się wyspałam , rzadkie uczucie w czasie tygodnia szkoły. Moja radość
jednak nie trwała zbyt długo. Półprzymknięte jeszcze oczy powędrowały wzrokiem
na zegarek. O nie! Za 15 minut zaczynam lekcje. Najgorsze uczucie na świecie!
Jakby się tak zastanowić po ostatnich wydarzeniach, to jednak odwołuję. Ale na
pewno nie należało to do przyjemnych. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze
ubrania, brałam po kolei szczotkę do włosów, gumkę, plecak, jakąś bułkę z
chlebaka, wodę i wybiegłam na autobus. W drodze na przystanek wykonywałam wiele
czynności. Śniadanko, fryzurka, dopakowałam książki. Jak dobrze być kobietą i
mieć podzielną uwagę, żaden facet by sobie w takiej sytuacji nie poradził.
Zaśmiałam się do siebie, a ludzie na przystanku zerkali na mnie z politowaniem.
Szczerze to nie dziwię się im, też bym tak na siebie patrzyła na ich miejscu. W
szkole byłam 20 minut później, zdążyłam jeszcze przeżuć dwie gumy. W szybkim
tempie, zdyszana weszłam do klasy. To był błąd. Fizyka... każdy gimnazjalista
wie co, to znaczy. Sam przedmiot jest bardzo ciekawy, natomiast ich nauczyciele
już nie koniecznie.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie - wydusiłam z siebie.
Klasa odwróciła się i zaczęła śmiać. Naprawdę wyglądam aż tak źle?
- Zdaję sobie z tego sprawę, że nastolatki mają pewną
potrzebę wyrażania siebie przez wygląd, natomiast to już trochę za wiele -
skrytykował mnie nauczyciel i zaśmiał się na co klasa znów zawtórowała.
Szukałam wzrokiem Weroniki, ale nigdzie jej nie było. Ze spuszczoną głową
skierowałam się w stronę ławki. - A dokąd to się wybierasz? Właśnie miałem
zamiar wziąć jakąś osobę do odpowiedzi, chodź pogadamy sobie - wskazał miejsce
przy tablicy. Naprawdę oni mają z tego taką satysfakcje? Z gnębienia uczniów?
Na szczęście mimo, że mam "duszę artystki", to przedmioty ścisłe idą
mi całkiem dobrze. Ostatnie lekcje dotyczyły tematów z optyki, więc trochę się
wyluzowałam.
- Dobrze, w takim razie powiedz mi, jakie siły zadziałały na
Twoją głowę, by uzyskać taką fryzurę? Może tarcie? Omówisz? - znów wszyscy
pękali ze śmiechu. A walcie się wszyscy!
- Tego nie wiem, ale zastanawiam się jakie siły działały na
pana kiedy stwierdził, że chce uczyć kogokolwiek. A jeszcze bardziej zastanawia
mnie jakim cudem pana w ogóle przyjęli. Nie wymagam, żeby mnie pan lubił, ale
niech pan chociaż mną nie pomiata, jakbym była jakimś psem! Nie obchodzą mnie
pana ambicje, wymagam tylko aby pan szanował innych. A potem się dziwić, że szkoła
przypomina zoo. Ciągłe walki o dominacje, jak na Animal Planet. Nie liczy się
zaangażowanie, chęci, tylko humorki nauczycieli. Mam już tego dosyć! -
Podeszłam do swojej ławki, wzięłam plecak i udałam się szybkim krokiem do
drzwi.
- Mam nadzieję Adelajdo, że zdajesz sobie sprawę, że
poniesiesz konsekwencje za swoje zachowanie- powiedział jak gdyby nigdy nic
nauczyciel. Zatrzymałam się prze drzwiami. Ten sposób mówienia, ta ignorancja
bardzo przypominała mi mojego tatę. Od razu się otrząsnęłam i bez słowa wyszłam
z sali. Nie wiem co się dzieje. Nigdy taka nie byłam, ale nie wytrzymałam.
Powiedziałam tylko to co myślę. Ale odegrałam pyskówkę, no nic. Tak bardzo
potrzebowałam teraz przyjaciółki. Szłam wzdłuż ciemnego korytarza, usiadłam w
kącie i czekałam. Na co? Nie mam pojęcia, patrzyłam się przed siebie i nie
myślałam o niczym. Dostrzegłam postać zmierzającą w moją. Czego on ode mnie
chce?
- Karol, idź sobie - powiedziałam do chłopaka, który stanął
nade mną. Nigdy z nim za bardzo nie rozmawiałam. Zalicza się raczej do elity
klasowej, do której ja, można się domyślić, nie należę. Weronika czasem z nimi
zamieniała słowo, ale ona jest bardziej otwarta i towarzyska niż ja. Nie miałam
w tej chwili ochoty wysłuchiwać szyderstw jakiegoś fejma.
- Ej nie bądź taka ostra - zaśmiał się. Co za człowiek!
- Może nie zauważyłeś, ale nie mam za bardzo nastroju, na kolejne żarty także z
łaski swojej odpuść sobie - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie chcę sobie z ciebie żartować. To co powiedziałaś
gościowi od fizyki... to trzeba mieć odwagę - przysiadł się obok. - Czuję się
tutaj tak samo, rozumiem cię.
- Co ty możesz o tym wiedzieć! - zirytowałam się. - Wszyscy
w szkole cię znają, wszyscy chcą z tobą gadać, nie masz problemów z kontaktami,
a nauczyciele cię lubią i nigdy nie robią ci problemów - poskarżyłam się. Znowu
zaczynasz? Ech Adela... jak małe dziecko.
- Tak myślałem, że z zewnątrz to tak wygląda - patrzył się
przed siebie w niewidzialny punkt. - To fakt, znam dużo osób w tej szkole, ale
jedynym moim kumplem, któremu zawsze mogę zaufać jest Tony - ksywka chłopaka z
równoległej klasy - to tak jak powiedziałaś, jak zwierzęta. Trzymamy się w
stadach, żeby przetrwać. Dokładnie tak jak to określiłaś. - czemu go od razu
przekreśliłam? Przecież to oczywiste, jestem introwertykiem, który ma problem z
kontaktami międzyludzkimi.
- Będziesz miał kłopoty przeze mnie - stwierdziłam.
- Może w końcu przestaną mnie oceniać przez pryzmat mojego
brata. Nie jestem taki idealny jak on i nigdy nie będę.
- Karol, przepraszam za to co mówiłam. Zauważyłeś, jak
jestem zła mam trochę nie wyparzoną gębę - zwróciłam głowę w stronę chłopaka,
zrobił to samo.
- Nie szkodzi, teraz trzymamy w jednej drużynie, nie? U
dyrektorki na dywaniku jeszcze nie byłem - zaśmiał się.
- Ja też, ale jak to się mówi, zawsze musi być ten pierwszy raz. - podniósł
się z ziemi i podał mi dłoń aby pomóc mi wstać. - Czy naprawdę wyglądam aż tak
źle?
- Zaczekaj - zaczął szukać coś w plecaku. Po chwili
wyciągnął szczotkę, podszedł bliżej. - Odwróć się - kiedy zobaczył zdziwienie
na mojej twarzy rzekł - Moja dziewczyna zostawiła szczotkę w moim domu i miałem
jej ją dziś oddać - wyjaśnił. Bez słowa odwróciłam się, a on zaczął mi czesać
włosy.
- Czy ty robisz mi kłosa? - to chyba niemożliwe, ale
wyczułam charakterystyczne dobieranie pasemek.
-Mhm - mruknął skupiony. - Masz bardzo długie włosy.
Podobają mi się.
- Dzięki - odpowiedziałam. Zajęło to dłuższą chwilę, aż
chłopak powiedział.
- Ok, skończone jeszcze tylko poluzuję i będzie - wyraźnie
zadowolony z siebie. Przejechałam dłonią po warkoczu. Był zrobiony niemalże
perfekcyjnie.
- Skąd ty umiesz zapleść taką fryzurę? - totalnie
oszołomiona spytałam.
- Mam młodszą siostrę, ciągle chce żeby ją czesać. To co
robi starszy brat? Włącza poradniki na youtube i robi - wytłumaczył.
- A wasza mama nie ma czasu?
- Nasza mama ma nas gdzieś, nawet nie wiem gdzie teraz jest
- powiedział. Znów palnęłam głupotę, ekstra. Zauważył moją reakcję i od razu
dodał - Nie masz się czym przejmować, skąd mogłaś wiedzieć? Poza tym, to już
stara sprawa, więc jest ok - powiedział, a mi ulżyło. W tym momencie zadzwonił
dzwonek.
- Karol... dziękuję, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś -
powiedziałam szczerze.
- To ja dziękuję, uświadomiłaś mi wiele rzeczy swoimi
słowami. Szkoda, że nasza pierwsza rozmowa odbywa się dopiero po trzech latach,
ale lepiej późno niż wcale. - Uczniowie zaczęli się wylewać na korytarze, a
Karol odszedł powolnym krokiem. Skierowałam sie w stronę sali, w której miała
odbyć się następna lekcja. Idąc zobaczyłam Werę.
- Hej Adela! Przepraszam, ale zaspałam na pierwszą lekcję.
Dużo robiliście? - podeszła bliżej, widząc mój wyraz twarzy powiedziała. - Coś
mnie ominęło?
W 10 minut streściłam jej przebieg wydarzeń z dzisiejszego
poranka.
- Jestem z ciebie dumna! Może to nie było najlepsze
rozwiązanie, ale wygarnęłaś komuś, Adela postawiłaś się. Pamiętasz, chciałaś tego tak bardzo po... tamtym -
przypomniała przyjaciółka.
- Wiem, dziwne uczucie - podsumowałam.
- A to, że Karol do ciebie przyszedł to już w ogóle!
Rozmawiałam z nim kilka razy, ale myślałam że jest zadufany w sobie, a tu taka
niespodzianka. Poza tym jest przystojny, dobrze się uczy - zaczęła koleżanka,
podnosząc brwi, sugerując mi "coś".
- ... i ma dziewczynę - dokończyłam. - Zresztą ledwo go
znam. Gadałam dziś z Karolem pierwszy raz.
- I zrobił Ci kłosa! To coś znaczy - podekscytowana Weronika
intensywnie myślała.
- To znaczy, że masz urojenia - uśmiechnęłam się do niej, a
ona się nadąsała.
- Mów sobie co chcesz, ale ja i tak wiem swoje.
Kolejne lekcje minęły dosyć szybko, na początku matematyki,
która była ostatnia w dzisiejszym planie, wszedł pan od fizyki i wziął mnie i
Karola do dyrektorki. Szliśmy w milczeniu. Gabinet był zimny i nieprzyjazny.
Nauczyciel zaczął opowiadać przy nas wydarzenia z lekcji, następnie pani
dyrektor zapytała nas:
- Czy chcielibyście coś sprostować lub wytłumaczyć się?
- Nie, ja chciałam tylko przepro... - zaczęłam, ale nie było
mi dane skończyć.
-... Ada powiedziała tylko prawdę. Może użyła trochę nieodpowiednich słów, ale w pełni zgadzam się
z jej opinią. Z tym jak jesteśmy traktowani - mówił zielonooki chłopak.
-Jestem przekonana, że szkoła zapewnia uczniom to co
powinna, a wasze zachowanie jest definitywnie nie na miejscu, szczególnie
zachowanie panny Klimczyk - powiedziała cierpko.
- Właściwie to nie jej wina, tylko moja, bo... - co on mówi?
W jednej chwili mu przerwałam,
- Nie to nie prawda! On nie miał z tym nic wspólnego, to
moja wina. Wszystko, biorę całą winę na siebie.
- Nie, ona mnie kryje, ja zaraz opowiem, jak to było...
- Dość! - zakończyła pani Dyrektor. - Skoro nie możecie się
zdecydować, karę dostaniecie obydwoje. Przez następny miesiąc w każdy piątek
będziecie zostawać po lekcjach i sprzątać salę gimnastyczną. Nie mam nic więcej
do powiedzenia, idźcie na lekcje.
W milczeniu wyszliśmy z pokoju, sala od matematyki była tuż
obok.
- Karol, nie musiałeś tylko narobiłeś sobie obowiązków -
powiedziałam zmartwiona.
- Wiem, że nie musiałem, ale chciałem. Przynajmniej się
lepiej poznamy. Mop i woda łączy ludzi - roześmiani weszliśmy do sali.
Adelajdo Klimczyk jesteś mistrzem w komplikowaniu życia nie
tylko sobie, innym też.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio coś nie jestem do końca zadowolona z tych rozdziałów. Krótki WIEM :D Ale jakoś tak sobie wymyśliłam. Mało Bam WIEM x2, natomiast mam to wszystko przemyślane, zaufajcie mi :P Stwierdziłam, że przed każdym rozdziałem będę wklejać na górze jakiś obrazek ( uwielbiam przeglądać tumblr ) nie koniecznie związany z treścią ;) Dla tych co jeszcze nie wiedzą, kolejne rozdziały pojawiają się zawsze w poniedziałki i piątki :) Jestem ciekawa co myślicie, więc wyrażajcie opinie w komentarzu :) A teraz życzenia :)
Ostatnio coś nie jestem do końca zadowolona z tych rozdziałów. Krótki WIEM :D Ale jakoś tak sobie wymyśliłam. Mało Bam WIEM x2, natomiast mam to wszystko przemyślane, zaufajcie mi :P Stwierdziłam, że przed każdym rozdziałem będę wklejać na górze jakiś obrazek ( uwielbiam przeglądać tumblr ) nie koniecznie związany z treścią ;) Dla tych co jeszcze nie wiedzą, kolejne rozdziały pojawiają się zawsze w poniedziałki i piątki :) Jestem ciekawa co myślicie, więc wyrażajcie opinie w komentarzu :) A teraz życzenia :)
Wesołych Świąt! Duuużo odpoczynku, jedzenia ( to podstawa xD ), śmiechu, spędzonego czasu z rodziną i jakiegoś mokrego dyngusa :)
Asieneczka Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
*MIEJSCE*
OdpowiedzUsuńAle cudnie!
UsuńTeraz zastanawiam się tylko nad jednym: Kogo wybierze Adela??
Tak wiem. Na razie jeszcze nie bardzo jest z czego, ale po jakimś czasie....
Już się nie mogę doczekać! :D
Masz talent wiesz?
Ty nie musisz wiedzieć, ja wiem!
Nawet nie masz po co zaprzeczać!
Piękny rozdział <3
Może trochę krótki, ale to co się tam wydarzyło starczyło mi za dwa takie.
Uwielbiam czytać twojego bloga <3
Życzę ci weny, a oprócz takich 'typowych blogowych' życzeń to jeszcze smacznego jajka :*
KC <3
Może wgl nie będzie wybierać? Hy hy xD Kto wie :D Jak zwykle Twoje komentarze poprawiają mi nastrój i wpatruje się w monitor z bananem na twarzy :P Dziękuję, oczywiście tobie też smacznego jajka ^.^
UsuńNo i nie zapomnij wiesz o czym :D
Świetny rozdział! Już sie nie mogę doczekać poniedziałku (; A ten Karol taki całkiem, całkiem. Wesołych świąt (:
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥♡ Wesołych ;*
UsuńTa scena kiedy Adela wygarnęła nauczycielowi piękna i jeszcze to z tym zoo haha, ale tak szczerze to mu się należało :) Życzę weny i do zobaczenia ;D A, no i oczywiście jeszcze raz Wesołych Świąt i tego mokrego dyngusa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem ;* Do zobaczenia ;)
UsuńCudownie!
OdpowiedzUsuńMoże i jest mało chłopców ale za to Adela nadrabia x2
No powiem Ci szczerze, że sytuacja na lekcji a potem jeszcze
u dyrektora szkoły... była całkiem, całkiem
Błagam tylko o jedno niech Karol nie zostawia dziewczyny dla Adeli
no bo przecież mop i woda łączy ludzi... Aaa Adela ma się łączył z Leo a nie Karolem!
Dobra widzę że next już jest także lece czytać <3!
Dziękuję kochana <3 Haha kto powiedział, że ona wgl się z kimś połączy? Nigdy nic nie wiadomo ;) Dzięki, dzięki staram się :D
Usuń