#Rozdział 7 "Kid's life"


Siedzieliśmy w takiej pozycji długą chwilę. Każde z nas powoli uspokajało się, normowało oddech. W końcu odsunęłam się od niego.
- Czuję się jakbym weszła do Wesołego Miasteczka o nazwie "Wariatkowo" i wsiadła na rollercoster "Huśtawka emocjonalna - zapewniamy zwroty o 180 stopni, niczego nie możesz się spodziewać, aż do ostatnich chwil." - roześmieliśmy się.
- "Pewnie po 10 minutach o nas zapomnicie" mówisz? - przypomniał i znowu wybuchliśmy śmiechem. Spojrzałam na jego białą koszulkę.
- Pobrudziłam cię - stwierdziłam. Czarne ślady tuszu do rzęs były mocno widoczne na materiale przy ramieniu chłopaka. Najpierw zerknął na rękawek, a potem na mnie i parsknął śmiechem. - O nie, chyba wiem co to znaczy, rozmazałam się?
- Tylko odrobinkę.
- Achh, czyli panda? - zamiast odpowiedzieć zarechotał, a ja przyłączyłam się do niego. Oho, Adelajda, od kiedy ty się stałaś takim śmieszkiem? Ruszyłam do łazienki, jako że znajdowałam się w hotelowym apartamencie, to każdy osobny pokój miał swoją łazienkę. Zmyłam calusieńki makijaż pod ciepłą wodą. Nie należę do grupy naturalnie pięknych dziewczyn. Moja cera skłonna do zaczerwienień, blade obwódki wokół oczu, rzadkie brwi. Adela sto procent natural? Nic tylko brać. Na tą chwilę, w której znajdowałam się teraz, mój wygląd wydał się tak mało ważną kwestią, że bez żadnego skrępowania weszłam znów do pokoju.
- Trochę głupia sprawa - zaczął brunet, a ja chyba nie chciałam, żeby kończył tego zdania - ale nawet nie wiem jak masz na imię? - Uff, ciśnienie w sekundę spadło.
- Adela - powiedziałam jednocześnie rozplątując zniszczonego warkocza i zbierając włosy w cebulę.
- Adele? - powtórzył z brytyjskim akcentem.- Tak jak ta wokalistka?
- Nie do końca. W zasadzie nazywam się Adelajda, ale wolę jak się do mnie mówi Adela lub Ada. Obojętne. Jak lepiej ci wymawiać Adele też może być, lubię tą piosenkarkę - odpowiedziałam.
- Ok. W końcu nic nie zrobiliśmy z tymi listami.
- O kurde! - wypowiedziałam po polsku. - Totalnie o nich zapomniałam. A już jest 19! Prawie nic nie zrobimy - zmartwiłam się.
- Dobra, to weźmy się do roboty i coś pomyślimy - wstał, wyciągnął z szafy pudełko. - Podzieliliśmy się z Charlie'm na pół. To jest nasza część - wskazał głową na wnętrze kartonu, znajdowało się tam na oko 100 kopert.
- To wszystko napisały dzieci ze szpitala? - zdziwiłam się.
- Nie, dużo też dostaliśmy podczas wczorajszych spotkań z fanami. Na pewno też są jakieś po polsku - wyjaśnił.
- Tego jest mnóstwo, nie mam pojęcia, jak  my to zrobimy - zamknęłam oczy, głowa mnie zaczynała boleć. Czemu wszystko nie może być takie zorganizowane?
- Na dzisiaj dajmy sobie z tym spokój. Dam Ci te listy do domu. Jak znajdziesz chwilę to przetłumaczysz je na angielski i wyślesz do mnie. Ja napiszę odpowiedź, przełożysz na polski, odeślesz a ja odręcznie odpiszę. Może tak być czy nie masz czasu? - spojrzał na mnie tym beztroskim wzrokiem, który mnie uspokoił.
- To dobra myśl. Będę ci stopniowo przysyłać na maila - trochę mi ulżyło. Na dzisiaj to już chyba koniec wrażeń i zwrotów akcji. Chociaż... nigdy nie mów nigdy. Leondre wziął laptopa i położył się na łóżku. Popatrzył się na mnie i kiwnął głową na znak, żebym zrobiła to samo. Gdy tylko się ułożyłam, odezwał się.
- Wow! Twój kolczyk...
- Tak wiem co chcesz powiedzieć - szybko mu przerwałam. -  Takie ozdoby to noszą "bad girls, które wyszły z więzienia na warunkowym" - tyle razy już to słyszałam.
- Właściwie to chciałem powiedzieć, że super wygląda, ale dziewczyna na warunkowym też spoko - zaczęliśmy się śmiać.
- Dzięki, nie często słyszę coś pozytywnego dotyczącego mojego piercingu.
- Lubię takie rzeczy, tylko nie jak są wszędzie nawalone. Czyli na wardze, w nosie, na brwi i tysiące w uszach. Wszystko z umiarem - przeniósł wzrok z mojego industriala powoli na moje oczy. Jesteśmy tak blisko, stykamy się ramionami, a nasze twarze oddalone są maksymalnie o 20 centymetrów. Czuję i słyszę oddech bruneta. Jego oczy są, koloru czekolady, ale nie gorzkiej. To zdecydowanie mleczna, taka, która rozpływa się w ustach i smakosz delektuję się nią... co ty w ogóle wygadujesz?! Otrząsnęłam się. W jednym momencie odsunęłam się od chłopaka. Sytuacja stała się niekomfortowa. Leondre odchrząknął.
- No właśnie chciałem ci pokazać taką piosenkę - zmieszany, zaczął wpisywać coś w youtube. Drzwi do pokoju się otworzyły, następnie zobaczyłam Werę, a zaraz za nią Charlie'ego.
- My nareszcie skończyliśmy. To znaczy muszę jeszcze przepisać na kartkę po polsku te wszystkie listy. A jak wam idzie? - zapytał blondyn.
- No całkiem, całkiem - odpowiedział brunet, co oczywiście było nie prawdą. Spojrzałam na przyjaciółkę. Szybka wymiana spojrzeń, uzgodniłyśmy wszystko.
- My już się będziemy zbierać - odezwałam się, wstając powoli i zbierając rzeczy. Zegar na ścianie wskazywał już 20, a że tegoroczna jesień zaczęła się dobry miesiąc temu, na zewnątrz było ciemno.
- Czekajcie zamówimy wam taksówkę - powiedział naturalnym głosem Charlie. - Nie będziecie wracać same o takiej porze.  - Oczywiście na początku protestowałyśmy, widząc że nic z tego podziękowałyśmy. Miło z ich strony. Wracając do domu przez całą drogę Weronika opowiadała mi z każdym szczegółem przebieg z ostatnich kilku godzin.

***

Zmrok zapadł, miasto nie daje jednak za wygraną i migota tysiącem świateł. Jedno z nich pochodzi z okna pokoju numer 310. Tam na kanapie siedzi dwóch chłopców. Zmęczeni, ale pochłonięci rozmową.
- ...po tym wszystkim ani ona ani ja nie mieliśmy ochoty pisać listów. Ale spoko umówiliśmy się i wyśle mi tłumaczenie na skrzynkę mailową - zakończył monolog młodszy z nich trwający już długi czas.
- Leo, czemu ty zawsze masz jakieś akcje, co? - westchnął blondyn.
- Nie wiem stary. Nie znam za bardzo tej dziewczyny, ale polubiłem ją. Jest trochę zamknięta w sobie. Jedyne co mnie zastanawia to, to że opowiedziałem jej całą moją historię, a ona o sobie powiedziała tylko, że dotknąłem "trudnego punktu z jej przeszłości". Nic się nie dowiedziałem, nic - brunet oparł głowę o tył sofy i wlepił wzrok w sufit.
- Nie dziwię się. Leo, swoją historię już raz opowiadałeś, wszyscy fani o tym wiedzą. Więc to dla ciebie nie jest tak trudne opowiedzenie tego po raz kolejny, a dla niej na pewno tak - Leondre najwidoczniej oczekiwał innej odpowiedzi. Spojrzał na przyjaciela i powiedział:
- Uwierz, nie było tak łatwo - chwila ciszy, a potem znów się odezwał - Ech, nie gadajmy już o mnie. Opowiadaj, jak tam było u was.
- Hmm, było... miło.
- Miło? - Leondre uniósł brwi.
- Tak.
- Aha. Charlie, nie rozgaduj się tak, bo czasu nam nie starczy - zaakcentował ironicznie brunet. Czuł, że przyjaciel nie chce mu czegoś powiedzieć.
- No wiesz, na początku zajmowaliśmy się tymi listami, trochę przy tym gadaliśmy. Czasem Weronika miała problem ze słowami przy rozmowie, ale internet służył pomocą. Dużo się dowiedziałem o niej, a ona o mnie. Raz przyłapałem się na tym, że obserwuję ją, jak pisze. Tylko to nie było zwykłe patrzenie. Musisz przyznać Weronika to ładna dziewczyna - Leo pokiwał głową. - Działa na zmysły i...już się miałem do niej trochę zbliżyć. Właściwie nie wiem co wtedy chciałem zrobić w stosunku do niej. W  środku poczułem taką potrzebę bliskości. Dokładnie w tym momencie zadzwoniła Chloe zapytać się co u nas i tak dalej. Myślę, że to po prostu taka chwila słabości. Dawno nie widziałem się ze swoją dziewczyną, może to dlatego - myślał na głos.
- Jak myślisz co byś zrobił  gdyby nie zadzwoniła? - rozmawiali jak dobrzy przyjaciele. Zero tajemnic, zero krępowania, by o cokolwiek spytać.
-  Nie wiem Leo. Nie mam pojęcia i z całego serca cieszę się, że zadzwoniła. Uświadomiła mi, że bardzo za nią tęsknie. Chloe to nie dziewczyna na kilka dni. Kocham ją najmocniej na świecie - szczerość  i miłość do dziewczyny była łatwo słyszalna w głosie Charlie'ego.
-Wiem stary, widzę - westchnął młodszy z nich. - Jestem wykończony tym dniem, idę się położyć. Nie martw się księżniczko dokończymy tę rozmowę jutro - uśmiechnął się łobuzersko, a zielona poduszka już leciała w stronę jego twarzy.
- A zamknij się, chociaż raz - udawał złego, mimo wszystko zadowolony, ze swojego celnego trafienia blondyn.
- Dobranoc kotku - rzucił na pożegnanie Leo i zamknął drzwi.
- Czy ten chłopak jest jakiś niewyżyty czy co? - pytanie retoryczne zawisło w pokoju, który kilka chwil później przepełniony był ciemnością, tak jak cały apartament.

***

Dojechałyśmy pod blok Weroniki, pożegnałam się i miałam już wsiąść do samochodu, gdy koleżanka zapłaciła kierowcy, a taxi zniknęła mi sprzed oczu.
- Miałam zamiar wrócić dzisiaj do domu - popatrzyłam się na nią zdezorientowana.
- Najpierw sobie poważnie pogadamy. Chodź tam jest ławka - wskazała ręką mebel, znajdujący  się pod latarnią, a delikatne światło rzucało na niego cień. Usiadłyśmy,  Wera powiedziała. - Adela, co się dzieje?
- A co ma się dziać? - zapytałam. Ufam Weronice, ale nie chcę tego opowiadać, szczególnie że to dotyczy jej idola.
- Znam cię i wiem, że coś cię dręczy. Przecież widzę, czemu nie chcesz mi powiedzieć? Co takiego wydarzyło się po koncercie? Ktoś ci coś zrobił? Czy to ma związek, no wiesz... z nimi? -spytała zaniepokojona. Zimny dreszcz przeszedł po całym moim ciele, gdy przypomniałam sobie ich twarze, nie chciałam ich pamiętać. Na szczęście nie widziałam tych ludzi od kilku lat, od tamtego dnia.
- Nie nie. Serio wszystko jest okey. Po prostu jestem zmęczona i tyle - uśmiechnęłam się blado. Właściwie dlaczego ją okłamuję? Przecież to moja przyjaciółka, pomogła mi wtedy pomoże i teraz. - Właściwie to jest jedna sprawa, którą chciałam ci powiedzieć...
- Słucham - zwróciła się do mnie i wpatrywała przez cały czas, gdy opowiadałam jej dokładnie wydarzenia z ostatnich dni. Wszystko oprócz najnowszego rysunku, nie musi tego wiedzieć. - Co za dupek! Co on sobie wyobrażał, ale potem... tak uroczo się zachował, no musisz przyznać. Bidulka moja, czemu ty zawsze masz takiego pecha? A opowiedziałaś mu, wiesz o czym?
- No co ty oczywiście, że nie. Jeszcze tego by mi brakowało. Aktualnie jest już dobrze. Myślę, że nasze relacje są w porządku - powiedziałam, a Weronika przybliżyła się i mocno mnie przytuliła.
- Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, nie ważne czy to mój idol czy wróg, jeśli coś ci leży na wątrobie to chcę o tym wiedzieć, zresztą sama zauważam, jak coś jest nie tak. Ale nie będziesz przechodzić przez to sama. Jesteś dla mnie ważniejsza niż ktokolwiek inny - szepnęła. Te słowa zapadły mi w pamięć, w przyszłości będę jeszcze wspominać te słowa, nie koniecznie z uśmiechem tak, jak teraz.
Siedziałyśmy jeszcze chwilkę, a do domu wróciłam na 23.
- Mogłaś dać znać, że wrócisz tak późno ani telefonów nie odbierasz, ani nic. Martwiliśmy się - powiedziała do mnie mama zaraz, jak weszłam. W salonie siedziała ona z podkulonymi nogami i komórką w ręce i tata wpatrzony w obraz telewizora. Chyba mnie nawet nie zauważył.
- MartwiliśMY? - zapytałam z naciskiem na ostatnią sylabę. - Przepraszam, następnym razem  dam znać.
- A jak ci minął dzień? - troska zniknęła z jej twarzy.
- Podsumowując cały dzień, nie było źle - zaśmiałam się sama do siebie. - Pomyślałam sobie...
- Nie widzicie, że coś oglądam? Nagle wam się zabrało na pogaduszki, nie możecie tego robić gdzieś indziej? - poirytowany ojciec nawet nie obdarzył mnie spojrzeniem. Jednak plusem jest to, że stały się dla mnie takie sytuacje obojętne. Zbyt często się zdarzają, by się ciągle nimi przejmować. Poza tym, nie wiem czy została jakakolwiek woda w moim organizmie. Więc zwróciłam się do zmartwionej rodzicielki.
- Idę się położyć, już późno a jutro szkoła. Dobranoc - uśmiechnęłam się do niej, a ona zrobiła dokładnie do samo.
Szybki prysznic, pidżamka i już byłam w łóżku. Może te wszystkie sytuacje to jeden wielki sen? To chyba niemożliwe, by tyle się wydarzyło. Zaraz ktoś mnie uszczypnie i powie: "Adela szybko bo spóźnisz się do szkoły, piątek jeszcze wytrzymasz!". Ciekawe co bym zrobiła, gdybym cofnęła czas do piątku, poszłabym na ten koncert czy nie? Ten chłopiec, jest całkiem sympatyczny. Mieliśmy nieciekawy start, ale wydaje mi się, że już jest dobrze. Potłumaczę jutro listy, muszę się zorientować kiedy wyjeżdżają. Zerknęłam na czarny zeszyt na biurku. Ostatnio straciłam całą ochotę na rysownie, książek też nie czytam. Potrzebuję snu, tylko snu.

***

Kolejne dni mijały normalnym tempem. Listy od dzieci ze szpitala przetłumaczyłam szybko,  już po dwóch dniach. Krótkie i zwięzłe, co oznacza że nie miały siły dużo pisać, przemęczone chorobą, trudem życia. Przygnębiły mnie, jednocześnie wzruszały tym co pisały do chłopaków. Cudowne uczucie poczytać takie słowa, mimo że są skierowane do kogoś innego. Korespondencje od fanek zajęły trochę dłużej, ale wszystkie wyglądały prawie tak samo. Czyli, kochają Bam ponad wszystko, pomogli im, są szczęśliwe, kochają Bam, niesamowite że mogą ich spotkać, niezapomniane chwile, kochają bam i tak w kółko. W ciągu 5 dni wszystkie listy zostały przetłumaczone. Dowiedziałam się również, że chłopaki zostają na miesiąc. W pierwszym momencie się zdziwiłam, co oni chcą tutaj robić przez tyle czasu? Okazało się, że nagrywają teledysk do piosenki "Complicated".
Deszcz pada już cały tydzień, piękna, złota jesień się skończyła. Natomiast dla kogoś takiego jak ja, taka pogoda jest odpowiednia. W pochmurne dni, wchodzę na strych, siadam przy małym okienku, gruby koc, herbata z imbirem i zwykle to był szkicownik, ale ostatnio raczej sięgam po książki. Wsłuchuję się w stukające krople, szum drzew, porywczy wiatr. Potrafię tak przesiedzieć godzinami, uspokaja mnie to, czuję jakby czas się zatrzymał. Wszyscy ci ludzie, którzy tak w pośpiechu biegną po ulicy, pędzące samochody, nagle zwalniają. Taki stan przeżywam tylko na jesieni, właśnie to sprawia że jest taki wyjątkowy.
Pogoda dziś, niczym się nie różniła od tej z ostatnich dni. Zadzwonił dzwonek na koniec lekcji, dla mnie zabrzmiało to, jak: "dziś jesteście wolni, ale jutro znów będę was od rana gnębił ". Umówiłam się z Weroniką, że po szkole pójdziemy do niej trochę się wyluzować. Moja przyjaciółka mieszka w bloku, wchodząc na czwarte piętro trochę się zmachałyśmy.
- Oj, lata już nie te - wysapałam. Mieszkanie nie było duże, ale wystarczało. Weronika mieszkała tylko z mamą. Tata i jej siostra bliźniaczka zginęli kilka lat temu w wypadku samochodowym. Dziewczyna bardzo to przeżyła, z mamą jej kontakty nie układają się najlepiej. Na stole w kuchni leżała karteczka:

Redakcja dała mi nagłe zlecenie. Będę w nocy, zostawiam ci pieniądze jakbyś czegoś potrzebowała
Mama

- Po co się podpisywała? Przecież nikt inny nie mógł by tego napisać - stwierdziła zirytowana. Każda wzmianka o jej najbliższych, każde wspomnienie, powiązanie wkurzało Weronikę. Widziałam ból w jej oczach i bardzo jej współczułam. Nagle zesztywniała, stała tak chwilę po czym odwróciła się w moją stronę, uśmiechnęła i powiedziała.
- Czujesz to?- zapytała.
- Że teraz? Czekaj... - chwilowy zawias. - Tak to dzisiaj!
- Wiesz co to znaczy? - rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Aż za dobrze - uśmiechnęłam się szeroko, pokazując zęby.
- Dobra, to ty zamów pizzę, leć kupić picie i jedzenie. Ja znajdę płyty, przygotuję odtwarzacz i ogarnę resztę rzeczy. Wszystko gotowe za pół godziny, jasne?
- Jak słońce - wzięłam telefon, pieniądze i wybiegłam z bloku. W drodze do marketu, zadzwoniłam po pizzę.
Z Weroniką znam się prawie od dziecka. Wiem o niej wszystko, a ona o mnie. Każde przyjaciółki mają jakieś swoje zwyczaje. My nie do końca takie mamy, ale zdarza się, tak jak dziś, kiedy obydwie poczujemy tę chwilę, że to właśnie teraz. Nie umiem tego wytłumaczyć, po prostu obydwie dostajemy jakiegoś pozytywnego szału i głupawki. Rzadko się nam to zdarza. Dziwna sytuacja, ale nie powiem dla nas świetna.
Po pół godzinie już wszystko było gotowe. Na stoliku do kawy leżały 3 części " High school musical" , pizza właśnie przyszła i stygła na stole. Przesypałyśmy chipsy do miski, colę i mirindę postawiłyśmy obok i już wszystko było tak jak należy.
- Gotowa? - zapytała rozentuzjazmowana przyjaciółka.
- Zawsze. - przez kolejne kilka godzin oglądnęłyśmy wszystkie części, ulubionego filmu z dzieciństwa. Tańcząc, śpiewając, jedząc, śmiejąc się. Oczywiście jako wierne fanki znałyśmy wszystkie piosenki, a podczas ostatniej części, przy "Can I have this dance?" tańczyłyśmy razem walca. Dwie dziewczyny, które totalnie nie umieją śpiewać, krzyczą każdą piosenkę po kolei, aż dziwne, że żaden sąsiad nie przyszedł ze skargą o zakłócanie spokoju. Spędziłyśmy fantastycznie kilka godzin. To były takie nasze chwile, których od dawna mi brakowało. Potrzebowałam tego, zarówno ja, jak i ona.
- Tęsknie za tym - westchnęłam, kiedy obydwie leżałyśmy na dywanie i żadna z nas się nie ruszała. Pizza + cola + chipsy + taniec to nie do końca dobre połączenie. - Za tym kiedy było się dzieckiem. Zero problemów, a jak już się pojawiały to ktoś rozwiązywał je za ciebie. Można było się bawić bez końca, a życie było takie beztroskie.
- Też za tym tęsknie, wtedy jeszcze miałam ojca i Klarę, teraz mam matkę, która mnie nawet nie lubi - powiedziała cicho. Przewróciłam się niezgrabnie na brzuch i przyczołgałam do Wery.
- Nie mów tak, ona cię kocha tylko nie umie tego okazać - przytuliłam ją mocno, tak jak się przytula dzieci, by czuły że już nic im nie zagraża i są bezpieczne.
- Już chyba wiem co nas łączy, obydwie jesteśmy takimi ofiarami losu - wybuchłyśmy śmiechem. Może dla kogoś z zewnątrz nasza rozmowa mogłaby wydawać się poważa, ale nie dla nas. Tak leżąc gadałyśmy jeszcze kilka godzin, aż zadzwonił mój telefon.
- To pewnie mama - w tym momencie telefon Weroniki też zadzwonił.
- Moja pewnie też - ledwo udało nam się wstać, wzięłyśmy w tym samym czasie telefony do ręki i powiedziałyśmy zdumione:
- Leondre?

-Charlie? 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć wszystkim, 
Rozdział tym razem jest naprawdę długi. Ogólnie jestem zadowolona, natomiast trochę nie dopracowałam końcówkę, ale może nie było źle. Chciałam jeszcze wspomnieć, że w moim ff narratorką jest Adela, więc nie będzie tzw. "perspektyw" innych bohaterów, ewentualnie narracja trzecioosobowa, tak jak to było we fragmencie. Nie będę się rozpisywać, dziś to nie mój dzień. Każdy ma chyba taki, kiedy smutne wspomnienia cię przytłaczają. Takie dni są też potrzebne, żeby nigdy nie zapominać o przeszłości. Bo sęk w tym, żeby zostawić przeszłość za sobą, ale pamiętać wszystkie błędy, zwycięstwa, porażki. Te doświadczenia mogą nam się jeszcze przydać, w kreowaniu przyszłości.
Asieneczka Lia

14 komentarzy:

  1. Oj kochana! Jak zwykle trzymasz poziom i nie zawodzisz <3
    Rozdział jest fantastyczny no ale jak to dla mnie za krótki, twoje opowiadania to ja mogłabym czytać non stop!
    Nie będę też się za bardzo rozpisywać bo dzień dzisiejszy również dla mnie nie jest jakoś za specjalnie fajny :/
    No a więc trzymaj się cieplutko i mocno!
    Czekam na piątunio i na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja nie wiem już jakie rozdziały pisać, żeby były długie :D Ech nie dogodzisz xD Po przeczytaniu takich słów na pewno mi się będzie dobrze spało <3
      Wielkie dzięki, kochana :*

      Usuń
  2. Hejka jestem u ciebie nowa, i od teraz możesz spodziewać się tutaj mich komentarzy, bo blog jest na prawdę świetny! Dla mnie, na każdym dobrym blogu rozdziały są za krótkie, no ale... Nawet gdybyś mi książkę napisała, to by było za mało XD Nie będę się rozpisywała bo musze pisać do mnie ;)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha i jakbyś chciała to zapraszam do mnie ;)
      Bambino-blog.blogspot.com

      Usuń
    2. Człowiek się stara, żeby w końcu było długo,a i tak nikt nie docenia :D Dziękuję bardzo o cieszę się, że mam nową czytelniczkę ^.^ Na bloga na pewno wpadnę w najbliższym czasie ;)

      Usuń
  3. Nie no słońce nie wierze!
    Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszyskich!
    Strasznie mi sie podobało to wtracenie - rozmowa chłopaków.
    Mamy Chole. Myślałam ze szybko i łatwo sie połączą w pary a tu taka przeszkoda. Cudnie! To nie była ironia xD
    Kiedy usłyszałam o przeszłości Wery to tak jakby cos we mnie pękło.
    Pięknie piszesz! <3
    Jestem zakochana w two stylu pisania. (Uwaga bo teraz sie pochwale moja wiedza z polaka xd) Jest tu tyle epitetów... I to koniec mojej wiedzy xd
    A tak serio to WOW!!!!
    Mam nadzieje ze nspisalam o wszystkim co chciałam. Jakby co to wiesz :D
    Życzę weny :**
    Buzioki xox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż ja mam powiedzieć? Tak bardzo dziękuję! Wiem, że piszę to za każdym razem, że dziękuję i się ciągle powtarzam, ale no komentarze to jest coś pięknego ^.^ Nie będzie łatwo, mam przynajmniej taką nadzieję xD Widzę, że z polskiego jesteś dobra :P Muszę w końcu zacząć komentować z tymi enterami tak jak ty, lepiej się to czyta :D Jeszcze się tego nauczę, hah :P
      Także jeszcze raz dzięki i widzimy się myślę u ciebie ;*

      Usuń
  4. Rozdział wspanialy. I ta końcówka. Nie wiedzieć czemu najbardziej mi się podobała.
    Uuuuu coś się dzieje. Nawet dużo.
    I czemu Chloe stanęła im na drodze???
    Zakochałam się w twoim stylu pisania.
    Nie umiem tego wyjaśnić.
    Przepraszam że napiszę to dopiero teraz:
    Prowadzę bloga. Twój rozdział życiowy. Mam nadzieję że wiesz o co chodzi. W każdym bądź razie nie obraz się ale skopiowalam go do siebie. Oczywiście wszystko wyjasnilam że to nie ja pisałam i podałam link do oryginału. Przepraszam ale to było takie życiowe i po prostu coś we wnatrz mnie do tego zmusiło. Mam nadzieję że zrozumiesz i wybaczysz że się wcześniej nie spytalam o zgodę...
    Zapraszam do mnie.
    Powodzenia, weny i czasu. Jeszcze raz bardzo PRZEPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słówka ;)
      Co do drugiej części komentarza. Wolałabym, żebyś następnym razem zapytała ;) Nie mam z tym żadnego problemu, tylko po prostu wystarczy wiadomość na maila, krótko i oczywiście się zgadzam :) Też chodzi o to, że ten tekst jest dla mnie ważny i zastanawiałam się długo czy go wstawiać czy nie. Cieszę się, że cię zainspirował.
      Tak, jak mówię nic się nie stało, tylko następnym razem po prostu zapytaj :*
      Na pewno wpadnę ;)

      Usuń
  5. Jestem!
    Przepraszam, że dopiero teraz wpadłam, ale mam coraz mniej czasu na te wszystkie blogi :(
    I na swój powoli też zaczynam nie mieć czasu...
    Ale ja tu nie o tym!
    Zakochałam się.
    W tym o to blogu *-*
    Agh
    Chloe
    Wrrr
    TE MOJE SKŁADNE WYPOWIEDZI (?) XDDDDDDDDDD
    Piszesz genialnie, masz talent, kochana :)
    Czekam z niecierpliwością na nexta;)
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny :*
    ~Etoilune xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak miło, że wpadłaś ;) Skoro nie masz czasu to tu nie wchodź xD Ja muszę wiedzieć co będzie u ciebie dalej, także jeśli masz przez to nie mieć czasu to cię wyganiam :P Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, taka kochana *.*

      Usuń
  6. Czekam na nexta i rozdział supi ale trochę za krótki ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nexta i rozdział supi ale trochę za krótki ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja już się poddaję :D Serio myślałam, że w końcu napisałam długi rozdział :P No nic, dziękuję bardzo <3

      Usuń