#Rozdział 40 "Argumentum pessimi turba"




Tytuł: "Argumentem zła jest tłum".





Wiem,
że w nim jest muzyka i on jest muzyką.
Widzę,
jak się porusza tak jakby wciąż miał słuchawki na uszach.
Słyszę,
nucenie w jego głosie kiedy do mnie mówi.
Rozumiem,
że jego ciało składa się z miliona pojedynczych nutek które tworzą jego całego.
Nie rozumiem.
Nie rozumiem natomiast czemu tak się zachował.
Boli.
Boli mnie to jak cholera. Zapewne już nie raz to powtarzałam. Chyba zbyt często używam tego zwrotu. Ono oddaje to jak się czuje prawie w połowie tak mocno jak w rzeczywistości jest.
Niemal natychmiast zostałam zasypana milionem wiadomości i nie należały one do przyjemnych. Każde kolejne były gorsze. Zaczęło się od "nie szanujesz go", "on jest taki wrażliwy, jak możesz", przeszło w "debilka", "idiotka", "żałosna", następny etap "szmata", "dziwka", a na samym końcu "jakbym taka kurwę spotkała to na miejscu zabiła".
To jest chore.
One są chore.
Za niedługo ja też będę od tego chora...
Mógł napisać tę piosenkę, mógł w niej wypisać najgorsze rzeczy o mnie jakie tylko przyszłyby mu do głowy, ale czemu to opublikował? Aż tak mnie nienawidzi?
Kurde naprawdę go... chciałam powiedzieć kocham, ale teraz już nie jestem tego do końca pewna. Jak tylko o nim pomyślę, widzę jedynie słowa piosenki i wiadomości od psychobambinos. Może to tak naprawdę nigdy nie była miłość skoro kończy się to w taki sposób. Sama nie wiem, on był pierwszym chłopakiem, który mnie zauważył i dostrzegł wartościową osobę. Może to za mało żeby powiedzieć, że się kogoś kocha, może zbyt krótko. Ale skąd ja to mam wiedzieć? Nie jest to jedna z tych rzeczy którą się wygoogluje. Chociaż... Adela nie rób sobie jaj! Może sprawdź na Google czy czasem w ciąży nie jesteś jeszcze, co? Czuje się dobitnie sfrustrowana. Wybrałabym się do mojej pani psycholog, ale co ja jej powiem?
"Dzień dobry, mam problem,  a mianowicie mnóstwo dziewczyn życzy mi śmierci, czy myśli pani że to stan przejściowy?"
Chyba na takie pytanie mogę odpowiedzieć sobie sama. Popatrzyłam na zapakowany plecak, gotowy na cały szkolny dzień. Nie pójdę tam. W mojej szkole jest tyle Bambinos, że mnie ukatrupią na miejscu. Nie mogę się tam pokazać, przynajmniej na razie. Cholera, przeprowadzam się do Afryki, może tam nie wiedzą jeszcze za dużo o internecie. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się po same uszy.

***

Leondre z zawziętością przeglądał wszystkie komentarze. Charlie prowadził, ale co pewien czas zerkał na przyjaciela.
- Leo, odetnij się od tego trochę, proszę - odezwał się w końcu.
- Skąd one wszystkie wiedzą, że chodziło mi o nią. Czemu ją wyzywają? - mówił, autentycznie przestraszony.
- Różne portale o was pisały, kiedy nagle wstawiamy piosenkę, w której zostają wypowiedziane takie słowa... ludzie nie są głupi, Leo - odpowiedział.
- Charlie - głos Leo był taki przerażony, że blondyn zatrzymał się na poboczu. Odwrócił głowę i spojrzał na bruneta, któremu kostki zbielały od zaciskania pięści. - Co ja zrobiłem?
Charlie nachylił się nad przyjacielem i po prostu go przytulił. - Powinienem go powstrzymać - myślał. - To moja wina, nie wiedział co robi, cholera powinienem.

***

W końcu wygramoliłam się z łóżka i stwierdziłam, że nie dam rady siedzieć w tej domowej ciszy. Poszłam w stronę bloku Werki. Zadzwoniłam domofonem, ale nikt się nie odezwał. Postawiłam na trik "Dzień dobry, poczta" i już druga osoba, pod której numer zadzwoniłam mi otworzyła. Kiedy znalazłam się przed drzwiami Werki, rytmicznie zapukałam cztery raz. Taki mamy sygnał. Kiedyś go uzgodniłyśmy, gdyby nie chciało nam się przyjmować innych ludzi, to żeby nie sprawdzać, kto przyszedł, od razu miało być wiadomo, że to któraś z nas. Odczekałam krótką chwilę, ale nikt nie otworzył. Zasmuciłam się, gdzie ona może być? Czyżby Tomek znów przyjechał?
Wyszłam z klatki i zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Szłam w kapturze, na wszelki wypadek, żeby nikt mnie nie poznał. Napisałam do Karola:

Możemy się spotkać?

Odpowiedź otrzymałam natychmiast.

Jasne, odbieram Amę i muszę z nią pojechać na zajęcia. Za godzinkę, by Ci pasowało?

W związku z tym, że perspektywa kolejnej  godziny samej ze sobą, mnie przerażała, zaproponowałam:

A mogę pojechać z Wami?

I takim oto sposobem szliśmy teraz we trójkę na przystanek. Amandzie buzia się prawie nie zamykała, co mnie cieszyło. Szłam i słuchałam jej opowieści. Ma dar do opowiadani historii, jak będzie starsza muszę jej o tym przypomnieć, żeby nie zmarnowała swojej szansy. W pewnym momencie Ama złapała nas obydwoje za ręce. Ja po lewej, ona w środku, Karol po prawej. Karol popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko. Mimo tego, że było zimno, słońce górowało. Szmaragdowa zieleń oczu chłopaka błyszczała. Jego oczy były takie wyjątkowe. Nigdy w życiu nie widziałam u kogoś takiego odcienia. Pamiętam, jak raz je narysowałam, wtedy było mi okropnie głupio i od tego czasu zapomniałam o tym rysunku. Aż do teraz. Dobrze, że obrazki wykonuję ołówkiem, bo nigdy w życiu nie byłabym w stanie oddać tej barwy i tego jak piękne są jego oczy. Odwróciłam wzrok, chyba zbyt długo się na niego gapiłam. Ale to nie moja wina, że jego oczy, są takie "hipnotajzing " jakby to powiedziała Joanna Krupa.
 Odprowadziliśmy Amandę na zajęcia i zostaliśmy we dwójkę.
- Może chodźmy do tamtej kawiarni, jest dosyć zimno - zaproponował szatyn. Przytaknęłam i weszliśmy do środka. Gdy już usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie, Karol spytał - czemu cię nie było dziś w szkole?
- A no, zaspałam - wypaliłam.
- Zbyt długi sen tłumaczyłby twoje spuchnięte oczy, ale Ada powiedz mi, czemu ci nie wierzę?
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałam. Wyciągnęłam swój telefon, chwilę się wahałam czy włączyć internet, ostatecznie zrobiłam to. Od razu milion powiadomień, ale spróbowałam je zignorować, włączyłam cover Bam i podałam mu telefon. Między czasie kelnerka przyniosła nam zamówienie, słysząc muzykę wydobywającą się z mojego telefonu powiedziała:
- Też mi się podoba ten cover, ten chłopiec co rapuje jest taki kochany. Ciekawe, której to sprawka, to jego złamane serduszko - uśmiechnęła się do nas i odeszła.
Kiedy skończyła się część Leo wzięłam telefon od Karola, wbiłam wzrok w ziemię i powiedziałam:
- Dlatego nie byłam dziś w szkole  - następnie pokazałam mu kilka wiadomości od Bambinos. - I też dlatego nie byłam dziś w szkole.
Chłopak spojrzał na mnie czułym wzrokiem.
- Tak mi przykro Ada - widać, że nie wiedział zbytnio co powiedzieć, też bym nie wiedziała. - Nie zasłużyłaś na to.
- Czy naprawdę byłam aż taką beznadziejną dziewczynę? - tak bardzo chciałam się nie rozpłakać, ale nie wytrzymałam. - Karol, nie wiem jak sobie z tym poradzić, Ten ból we mnie płonie i nie jestem w stanie go ugasić, więc jedyne co robię, to staram się go uzewnętrznić  - mówiłam to co czułam. - Może Leo też próbował i dlatego to zrobił? - myślałam przez chwilę. - To co, teraz może narysuję komiks o naszej historii? Skoro piosenkę już mamy to film też możemy kurde nakręcić - oparłam głowę na ręce, wsuwając palce pomiędzy kosmyki moich włosów.
- Ada nie wiem, jak wyglądał wasz związek, ale takie problemy rozwiązuje się pomiędzy dwójką ludzi. Nie ważne co zrobiłaś, nie powinien cię stawiać w takiej sytuacji. Nie zasłużyłaś na to wszystko - wstał i przesiadł się na puste miejsce obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie i szepnął:
- On powinien płacić za każdą łzę, którą u ciebie wywołał.
Poczułam swego rodzaju ulgę. To tak jakby Leondre był ogniem i płonął w moim ciele, a Karol rzeką, która spłynęła i stłumiła go na moment. Ale to tylko jeden, malusi moment, bo ogień się odrodzi, a Karolowi daleko, żeby być oceanem.

***

Kiedy Charlie odwiózł Leo do domu, pojechał do Chloe. Chciał żeby ktoś go odciążył od tych problemów. Dziewczyna przywitała go namiętnym pocałunkiem, a następnie ruszyli do jej pokoju na piętrze.
- Czemu nic nie mówiłeś, że nagrywacie cover? - zapytała. - Dostałam powiadomienie o nowym filmie i dopiero zobaczyłam.
- Sam do końca nie wiedziałem, że będziemy go nagrywać - westchnął.
- Nie martw się, ładny masz głos w tym coverze - przysunęła się lekko. - Zresztą jak zawsze.
- Nie o to chodzi, okropnie martwię się o Leondre - złapał się za głowę. - Wiesz przecież jaki on jest emocjonalny. Cała sytuacja z Adele, ta piosenka, fanki które wypisują okropne rzeczy o Adele, to wszystko dla niego za dużo.
- O! W końcu wiesz jak ja się czuję - zauważyła Chloe.
- Nie rozumiem co masz na myśli - rzekł zbity z tropu.
- Kiedy fanki piszą do ciebie te wszystkie okropne rzeczy - burknęła.
- Ok, ale nie oszukujmy się, mega dużo Bambinos cię po prostu lubi i mnóstwo pisze też pozytywne, przesłodzone wiadomości, a Adele dostaje cały hejt.
- W ogóle nie próbujesz mnie zrozumieć, a Leo przecież sobie z tym poradzi, jak zawsze - powiedziała obrażonym tonem. W blondynie coś wezbrało.
- Słuchaj, przyszedłem tu w beznadziejnym nastroju, bo martwię się, że mój brat sobie coś zrobi. On odbiera świat dwa razy mocniej niż inni... Adele chyba też - zamyślił się na chwilę, a potem kontynuował tym samym wściekłym tonem - myślałem, że mnie wesprzesz, pocieszysz, cokolwiek. Jak zwykle musimy rozmawiać, jak to masz kiepsko i jaka jesteś biedna. Naprawdę mi przykro Chloe, staram się jak mogę dla ciebie, jeśli tego nie widzisz to już nie mój problem - odwrócił się na pięcie i podszedł do drzwi. W progu odwrócił jeszcze głowę i rzekł - Zabolało.
Wsiadł do samochodu, jechał szybko, bardzo szybko. Chciał już być w domu. 
 Położył się na łóżku i wlepił wzrok w sufit. Myślał o Weronice. O tym jak się przy niej dobrze czuł, o tym jak bardzo by chciał do niej teraz zadzwonić, żeby po prostu pogadać i zapytać jak ma się ten wielgaśny miś, którego dostała od niego w wesołym miasteczku. Ale nie mógł.
- Kurde, naprawdę? - mówił na głos. - Moja dziewczyna mi wybiera znajomych, to trochę nienormalne!
Wziął gitarę, która stała oparta o ścianę. Wyszedł na balkon, popatrzył w rozgwieżdżone niebo, usiadł na ziemi i zaczął grać. A kiedy śpiewał myślał o pewnej dziewczynie, o której nie powinien myśleć (link):

I promise that one day I'll be around
I'll keep you safe
I'll keep you sound
Right now its pretty crazy
And I don't know how to stop or slow it down

Hey
I know there are some things we need to talk about
and I can't stay
So let me hold you for a little longer now
Take a piece of my heart
Make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone [2x]

You'll never be alone
When you miss me close your eyes
I may be far but never gone

When you fall asleep tonight just remember that we lay under the same stars
And hey
I know there are some things we need to talk about

And I can't stay
Just let me hold you for a little longer now

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone [6x]

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone
You'll never be alone.

Gdy skończył suwać palcami po strunach gitary i zdał sobie sprawę, co czuje, pomyślał:
- Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane?

***

- Może w weekend zrobimy coś razem?  - zaproponowała Weronice jej rodzicielka we własnej osobie.
- Nie wierzę, że masz czas, wylali cię z pracy czy jak? - zaśmiała się, trochę wymuszenie.
- Po prostu chciałabym spędzać z tobą więcej czasu, jesteś w końcu moją jedyną córką - odpowiedziała. "Jedyną córką" - pomyślała Wera.- Nie zawsze tak było.
 Dziś po szkole była na cmentarzu, żeby porozmawiać z siostra i tatą. Zastanawiała się, czy bardzo by się teraz różniły. Może by się inaczej ubierały. Może, by się nie dogadywały. Tego już nikt się nie dowie.
- Wiesz mamo, nie mogę dzisiaj - odpowiedziała po chwili. - Ale na pewno kiedyś jeszcze będzie okazja.
Uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju. Skoro nawet z Adelą nie miała zbytnio ochoty się spotykać to tym bardziej z mamą nie chciała rozmawiać. Tak, kiedy Ada zapukała Werka była w domu. Po prostu, nie wiedziała co jej powiedzieć. Nie chciała ją obarczać problemami, których i tak już miała dużo.
- Na pewno Leo jej pomaga - pomyślała. Przeglądając instagrama napotkała się na zdjęcie Charlsa i Chloe. Wpatrywała się w nie przez moment. Po chwili malutka kropelka znajdowała się na środku ekranu. Pomyślała o Tomku.
- Boże, ale ja jestem głupia - spojrzała w lustro i wertowała wzrokiem swoją twarz i figurę.

Faza czwarta.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Nie dodałam w końcu LBA :/ Ale wezmę się za niego i dodam jeszcze w tym tygodniu. Ostatnio w moich rozdziały pojawia się coraz więcej wulgaryzmów, trochę lipa :D One są potrzebne, żeby wyrazić emocje w pewnych sytuacjach, ale żeby tak w każdym rozdziale? Oj, trzeba coś z tym zrobić :)
Nie wiem czy wiedzieliście, ale w sobotę był okrągły rok odkąd dodałam pierwszy post na tym blogu. Bardzo wiele się zmieniło, wydaję mi się, że rozwinęłam się jeśli chodzi o pisanie. Nie wierzę, że to wszystko tak szybko minęło. Dziękuję za ten rok, był naprawdę świetny :) 
Lia

4 komentarze:

  1. Hej, hej! Dziś będzie mega krótko 😇
    Bardzo mnie urzekł początek, świetny!
    Było troche o Chloe i zrobiłaś z niej taką samolubną lale moje serce krwawi 😭 gdy cierpi Charlie (dziecięca miłość)
    Ale ten rok szybko zleciał nie? Pamiętam te piękne początki
    Czekam na lba xd i na kolejny 😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ^.^ Sorry no, nie zmieniam ludzi. Mega szybko :)
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
  2. Ekhem.
    Asia ty poetko! Początek mnie oczarował.
    Smutno mi, że Leo żałuje tego co zrobił, ale z drugiej strony się cieszę, bo to daje mu kolejny punkt do konkurencji na super chłopaka.
    Mega mi się nie podoba, że Charlie uważa, że to jego wina. Teoretycznie ciupeczkę tak, ale nie powinien tak myśleć.
    A co do mojej ulubienicy [czytaj: Chloe] z początku się z nią zgadzam i właściwie nadal to robię, ale faktycznie mogłaby się skupić trochę na innych a nie patrzeć tylko na swój czubek nosa.
    Jak to się dzieje, że Karol zaczyna zbliżać się do awansu i zaraz zajmie stanowisko Wery - BFF?
    Wiesz, że za każdym razem czytając o Adeli mam ciebie przed oczami. Jesteście podobne w wielu kwestiach. Ale Karol już zawsze będzie dla mnie blondynem. Tego się już nie da zmienić.
    Ale ten fragment: "To tak jakby Leondre był ogniem i płonął w moim ciele, a Karol rzeką, która spłynęła i stłumiła go na moment. Ale to tylko jeden, malusi moment, bo ogień się odrodzi, a Karolowi daleko, żeby być oceanem." jest genialny!!

    Dzisiaj wybierzemy sobie bohatera rozdziału! Kto zasłużył na statuetkę? Kto stanie na scenie z zśniącym Mikołajem w ręku?
    Już za chwilę podamy zwycięzcę. Proszę o werble. *dźwięk werbli (nie potrafię tego zapisać xd)
    Bohaterem tego rozdziału, ulubieńcem czytelników i zdobywcą Mikołaja zostaje... Charlie!! Wielkie brawa!!

    Był cudowny w tym rozdziale. Podobała mi się i jego postawa i piosenka. O tak! Piosenka była cudna!
    A Werka jest mu pisana i koniec kropka!
    To tyle!
    Do snapa!

    PS Jakby co to rozdział był super hiper!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, starałam się :3 Ja nie wiem jak to się wszystko dzieje, sama nie nadążam za nimi :/ Nie jesteśmy, przestań :D Szatyn! Hi hi dziękuję ^.^ Gratki Charlie, wiedziałam że Ci się uda ;) Stary lecisz w następnym rozdziale na mistrza! Lubię bardzo tę piosenkę.
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń