#Rozdział 39 "Praesumptio boni viri"




Tytuł: "Domniemanie dobrej winy"




Chłopak nie rozstawał się z telefonem. Bał się, że jeżeli odłoży go chociaż na chwilę, to będzie to chwila, w której dziewczyna się odezwie. Na drugi dzień po kłótni z Adele chciał z nią pogadać i wyjaśnić wszystko. Słowa, które wypowiedzieli go trochę zaniepokoiły, ale przecież nie mogła mówić poważnie. Pragnął, żeby go zrozumiała. Wiedział, że jak jej opowie o tym co skrywa w środku to ich relacje wrócą do normy. Przeproszą się nawzajem, ponieważ zarówno jego jak i dziewczynę trochę poniosło. Dzwonił do niej mnóstwo razy, ale nie odbierała.
- Czemu nie chce ze mną rozmawiać? - myślał. - Naprawdę jest aż taka wkurzona?
Cały następny dzień chodził z głową w chmurach. W szkole zebrał kilka złych ocen, ale nie zaprzątało to zbytnio jego umysł. Wypełniała go brunetka. W całości. Po szkole kolejny raz próbował się z nią skontaktować - nadal nic. Zadzwonił do Charlie'ego, potrzebował  rozmowy z przyjacielem.
- Może spróbuj do niej napisać na jakieś portale społecznościowe? Na facebooka albo instagrama, jak zobaczy te wszystkie wiadomości to będzie wiedziała, że zależy ci na rozmowie - zaproponował blondyn.
- To chyba dobry pomysł! - stwierdził Leo, chwilę jeszcze porozmawiali, aż w końcu brunet się rozłączył i napisał dwie identyczne wiadomości na facebook'u i instagramie Adeli:

"Musimy porozmawiać, nie chcę o takich rzeczach pisać przez internet"

Mijały godziny, a dziewczyna wciąż się nie odzywała. Może ona już naprawdę nie chce ze mną być - przestraszył się. Przeglądał jej profil, profile jej znajomych, co było dosyć dziwne, ale wierzył że tak jakoś uda mu się znaleźć wyjaśnienie tej sytuacji. I znalazł. Na koncie Karola.
Najnowsze zdjęcie przedstawiało dwie dłonie splecione ze sobą. Szybko przetłumaczył opis, na angielski a brzmiał on: " Dziękuję, za to że po prostu jesteś" z sercem. To głupie, beznadziejne, emotikonowe serce! - niemal wykrzyknął. Niestety nie zwrócił uwagi na datę dodania zdjęcia, bo opublikowano je kilka miesięcy temu kiedy, jak wiadomo, Karol był w związku. Jednakże dla Leondre wszystko już było jasne. Oczy mu się zaszkliły.
- Nie wierzę - szeptał sam do siebie. - Nie wierzę, że ona tak po prostu mnie zostawiła.
Serce waliło mu jak szalone, miał ochotę coś rozwalić, miał ochotę krzyczeć, płakać, wszystko na raz. Wybiegł z domu, słońce już zachodziło za walijskimi wzgórzami. Chłopak ruszył do swojego miejsca, tam gdzie zawsze mógł być sam i czuł się dobrze. Ale czy i tym razem tak się będzie?
Po drodze zahaczył o sklep i kupił kilka butelek alkoholu. Mieszkał tu od małego więc wiedział, gdzie  takie rzeczy sprzedają nieletnim. Dotarł na miejsce, cały we łzach. Wstydził się tego. Jestem facetem, nie powinienem płakać - myślał. - Inni nigdy nie płaczą. Przypomniały mu się wszystkie szyderstwa, groźby wycelowane w jego stronę. Wspomnienia uderzyły w niego ze zdwojoną siłą.
- Jak ona mogła wejść do mojego życia, a potem tak mnie zostawić - lamentował.
Zaczął pisać. Chciał się uwolnić od sideł emocji albo chociaż je rozluźnić, żeby wziąć głębszy oddech. Gdy skończył, nie poczuł nawet odrobiny ulgi. Wydawało mu się, że długopis wypala dziurę w jego dłoni. Przełamał go i wyrzucił gdzieś w chaszcze. Przejechał oczami tekst, znów poczuł cios prosto w pierś. Schował go do tylnej kieszeni spodni i nie miał zamiary nikomu pokazywać.
Otworzył pierwszą puszkę i wypił do dna. Nic się nie zmieniło. Wziął drugą i zrobił to samo. Poczuł się trochę lepiej. Więc sięgnął po kolejną, a potem jeszcze po następną i już nie pamiętał czemu mu było przykro. Zadzwonił do Charlie'ego:
- Cześć Charls - wybełkotał rechocząc ze śmiechu. - Taka śmieszna sprawa, bo tutaj sobie jestem i siedzę na takiej miękkiej trawie.
Blondyn był zaskoczony.
- Leo? - spytał.
- Zgadłeś! Chyba należy ci się medal - cały czas się śmiał i mówił sylabami.
- O stary, ty jesteś pijany! - westchnął przyjaciel.
- Nie wiem o czym mówisz - zachichotał. - Po prostu uczyłem się o procentach, ostatnio z matmą u mnie bywało cienko.
- Cholera, twoja mama cię zabije! Miałeś już jej nie robić takich akcji. Gdzie jesteś? - wkurzył się Charlie, ale również był zaniepokojony o młodszego przyjaciela.
- Nie wiem, ale możemy się pobawić w chowanego, tylko policz do stu bo nie zdążę się schować.
- Ja cię kiedyś idioto zabiję - rozłączył się blondyn.
Po pewnym czasie Charlie szedł w stronę kiwającego się Leo. Machał rękami zadowolony i od czasu do czasu bełkotał jakieś słowa. Przyjaciel wziął go pod rękę i zaprowadził do auta. Nie odezwał się ani słowem.
- Ej, ale gramy w zaklepywanego, więc mnie nie złapałeś. Znów będziesz szukał - wyszczerzył się Leondre.
Blondyn to zignorował i jechał dalej. Kiedy minęli dom młodszego i się nie zatrzymali, Leo chciał coś powiedzieć, ale Charlie go wyprzedził:
- Powiedziałem twojej mamie, że będziesz u mnie nocował - rzucił.
- Ale ja nie chcę z tobą spać Charlie, Chloe nie będzie zadowolona.
- Nie masz pojęcia jak długo będziesz musiał mi się za to odwdzięczać - warknął Charlie. Dojechali do domu Lenehana, ten wziął przyjaciela i cichaczem zaprowadził Leo do swojego pokoju, żeby przypadkiem mama nie zauważyła. Ta bowiem mogłaby wszystko opowiedzieć mamie Leondre, a wtedy tyle zachodu na marne. Oczywiście powiedział rodzicielce, że Bars będzie u niego nocował, ale więcej szczegółów nie zdradził. Kiedy blondyn zamknął za sobą drzwi, usadził Leo przed sobą i zaczął:
- Teraz pójdziesz spać, a rano opowiesz mi wszystko, rozumiesz?
- Ale ja nie chcę spać. Napisałem nowy tekst, chcesz zobaczyć? - już nie rechotał, ale nadal był nie do końca wszystkiego świadomy.
- O proszę cię stary, jeśli napisałeś go dzisiaj to aż się boję - odpowiedział, ale wziął kartkę od przyjaciela. Przez chwilę jechał wzrokiem po tekście, następnie spojrzał zaniepokojony na Leo.
- Chcę nagrać cover "Hello" - oznajmił brunet.
- Gadałeś z Adele? - zapytał delikatnie Charlie.
- Przecież jej nie znam. Chcę tylko zarapować do jej piosenki - odpowiedział.
- Chodzi mi o twoją dziewczynę idioto! - pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- To już nie jest moja dziewczyna - zaczął wypowiadać całe słowa, bez podziału na sylaby. Charlie otwierał usta, by coś powiedzieć, ale Leo zaczął gwałtownie - ona ma mnie gdzieś. Jest sobie z tym Karol, czy jak mu tam, mogła chociaż mi to powiedzieć, a nie unikać. Bawiła się moimi uczuciami od początku.
- Leondre, poczekaj może, pogadaj z nią jeszcze - próbował starszy.
- Nie mam o czym, wybrała jego to bardzo proszę. Nie będę dawać robić z siebie debila - wydawało się jakby powoli trzeźwiał. Ale tak szybko? - Nagrajmy jutro ten cover i wrzućmy jeszcze w tym tygodniu.
- Leo, myślę że to słaby pomysł. Szczególnie, że jesteś teraz w takim stanie.
- Charlie, mówię że chcę to chcę - zdenerwował się. - Czuję się serio beznadziejnie. Wymieniła mnie jak jakąś starą zabawkę, jakbym nie miał uczuć. Chcę to wyrapować, chcę się tego pozbyć choć na chwilę. Muzykę mi to daje - w tych słowach Leo był taki przekonywujący, że gdyby Charlie nie wiedział, że jest pijany to by nie zauważył.
- Dobrze Leo, ale na razie się z tym prześpij. Musisz wypocząć - powiedział z troską. Przygotował mu swoje ubrania i drugi materac. Młody padł od razu. Charlie do późna myślał nad tą sytuacją. Również spróbował napisać do Adeli, ale ona totalnie się nie odzywała. Może coś się stało? -jednak ta myśl szybko odeszła w niepamięć.

***

- Jesteś pewny, Leo? - znajdowali się w studiu nagraniowym. Lewis był zachwycony, bo wiedział że piosenka szybko rozejdzie się po internecie i będzie hitem. Charlie bardzo się martwił o przyjaciela. Był na niego zły, wczoraj był w takim stanie, że mógłby nawet wpaść pod auto i by tego nie zauważył. Ale o wiele bardziej martwił się o jego stan emocjonalny. Rano wszystkiego się dowiedział, strasznie mu było go szkoda. Czuł się za niego odpowiedzialny, jak za młodszego brata. Tyle już przeszedł i kolejny raz musi cierpieć. Charlie zastanawiał się, czy decyzja Leo nie jest zbyt pochopna.
- Tak, Charlie. Chcę oddać swoje emocje muzyce - odpowiedział. Założyli słuchawki i zaczęli nagrywać. Kilka godzin później cover został wstawiony do internetu.

***

Kiedy jesteś zorganizowana wszystko idzie jakoś lepiej i łatwiej. Zaplanowałam po kolei wszystkie czynności i szło świetnie. Nauka, szkoła, hospicjum, mama, sen tak wyglądały moje ostatnie trzy dni. Nie należały one do lekkich, oprócz tych czynności w między czasie tylko jadłam i korzystałam z toalety. Nie zajmowałam się internetem, ani przyjaciółmi. Nimi się zainteresuję, kiedy będą miała dla nich więcej czasu, żeby w pełni się im oddać.
Właśnie wychodziłam do szkoły, ale przed zdążyłam jeszcze szybko posprzątać i znalazłam ładowarkę do telefonu. W końcu! Podłączyłam komórkę i szybkim tempem ruszyłam do szkoły, żeby się nie spóźnić. Udało mi się zamienić nawet kilka słów z Karolem i Werką. Ona chyba jest na mnie obrażona. Ech, muszę wypisać sobie na czole słowo "przepraszam". Potem standardowo kilka godzin w hospicjum, udało mi się porozmawiać z Zuzią przez telefon. Nie mogę się doczekać, aż znowu spotkam to cudowne dziecko. Byłam też chwilkę u mamy, czuje się coraz lepiej. Dała mi swój telefon i rozmawiałam z Nikodemem, żeby przedstawić mu naszą sytuację. Powiedział, że weźmie sobie więcej na głowę, a mi nie pozostało nic innego, jak być po prostu wdzięczną.
Tylko wróciłam do domu i padłam na łóżku. Jutro kolejny podobny dzień. Myślałam o weekendzie, gdzie sobie poukładam sprawy sercowe.

***

Było już późno, a ponieważ Karków to miasto korków, więc zanim dojechałam do szpitala mojej mamy, trochę zajęło. Weszłam uśmiechnięta na salę, myśląc o tym, że jutro piątek i dwa dni odpoczynku od harówki. Siedziałam z mamą i rozmawiałam o głupotach. Zanim pojechałam do domu, wybrałam się jeszcze do sklepiku, żeby kupić rodzicielce wodę. O tej godzinie nie koniecznie by jej ktoś przyniósł. Przede mną w kolejce stały dwie dziewczyny, których rozmowę z nudów  podsłuchałam.
- Ten nowy cover, jest świetny! Ja ich tak kocham! Jestem bambino od początku - gdy usłyszałam słowo "bambino" wyostrzyłam słuch.
- Ja też, Leo  jest taki słodki w tym coverze. Kiedyś będę panią Devries - powiedziała druga z nich. Możesz sobie pomarzyć. Szybko kupiłam wodę, zaniosłam mamie, pożegnałam się z nią i jak najszybciej mogłam wróciłam do domu. Włączyłam laptopa. Ciekawe jaki to cover. Wpisałam na YouTube i weszłam na kanał Bam.
Serce mi przyśpieszyło kiedy zobaczyłam tytuł. Dobrze znałam tę piosenkę. Spokojnie Adela, przecież to tylko cover. Oni odśpiewują to co powstało. Kliknęłam i zaczęłam oglądać. (warto równolegle włączyć --> LINK ) Rozpoczęło się od Charlie'ego, ale nie mogłam się skupić na słowach, bo na ekranie co chwilę migały różne sceny z ich koncertów. Wpatrywałam się z zawzięciem w teledysk. Był czarno biały. Od razu pomyślałam, że mogłabym go narysować ołówkiem. W końcu ujrzałam Leo. Serce mi przyśpieszyło. Zaczął rapować. Usłyszałam tekst. Zatkało mnie.
Gdy na niego patrzyłam to chciałam go chwycić i przytulić. Ale z tej osoby wychodziły te słowa:

 Can I ever call It love?    ...is all that come to all of me. What's gonna take to you to even notice me?

like a princess with no frown?         I had to leave?        now I'm bottomless and empty?

To nie były odśpiewane słowa. On je napisał. Zawsze powtarzał, że rap wychodzi prosto z jego serca i pisze o tym co czuje. Czyli to czuje? Pokazał całemu światu, jaka jestem do dupy. Przecież wszyscy wiedzieli, że byliśmy razem. Te artykuły na tabloidach, te dziewczyny, które mnie zaczepiały. Więc postanowił mnie zmieszać z błotem i zerwać ze mną poprzez piosenkę? Włączyłam telefon dostałam mnóstwo powiadomień. Zobaczyłam wiadomość od Leo:

"Musimy porozmawiać, nie chcę o takich rzeczach pisać przez internet"

Stwierdził, że skoro nie odpisuję, to zerwie przez piosenkę, no tak rzeczywiście wspaniały pomysł. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Takie słowa? Myślałam, że tamto to była jedna kłótnia i że będzie wszystko w porządku, że porozmawiamy. On wolał inaczej. Sam zadecydował. Może sobie już znalazł lepszą fankę, ładniejszą, która ma dla niego czas 24 godziny na dobę.

Nie płakałam, już nawet nie miałam na to siły.


Poza tym jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy. *

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
* oczywiście autorką tych słów, nie jestem ja, nie ten poziom xD Jest nim wspaniały Haruki Murakami, którego książkę chciałabym przeczytać już od dawna. Jednak pojawił się u mnie ostatnio czytelniczy kryzys i nie wiem jak go zwalczyć :(

Hej! :)
Teraz się trochę pokomplikowało, ups... Jak Wam się podoba? W moich odczuciach jest chyba okey :) Nie wiem, czy zdążę napisać rozdział na za tydzień. Postaram się to zrobić, ale jeżeli mi się nie uda to wstawię LBA, do którego nominację dostałam już dawno, ale wciąż jeszcze nie odpowiedziałam :/ Ostatni tydzień ferii, pozdrawiam wszystkich którzy jak ja już mieli i męczą się w szkole :D 
Nie zapomnijcie proszę o komentarzu :)
Lia

4 komentarze:

  1. Kurcze! Z góry przepraszam, że nie dokończyłam poprzedniego komentarza, ale ostatni tydzień był wręcz koszmarny.
    Ten rozdział to taki sztos!
    Nie bardzo wiem co i jak napisać, dalej jestem w szoku. Zawsze gdy dodawałaś rozdział to czytałam a komentowałam następnego dnia bo emocje mną targały. Ale ostatnio zauważyłam, że zapominam co miałam do napisania xd
    Okay, pomału, początek rozdziału (a właściwie całość) + Shawn to emocjonalna huśtawka nikomu nie polecam!!!
    Tak strasznie szkoda mi Leondre! Z jednej strony to śmieszne upijanie się z powodu dziewczyny, ale rozumiem wielka miłość i w ogóle.
    No ale halooo Adela rozumiem mama w szpitalu i wszystko na jej głowie ale bez przesady.
    Pijany Leonde, śmiać się czy płakać?
    "Gdzie jesteś? - wkurzył się Charlie, ale również był zaniepokojony o młodszego przyjaciela.
    - Nie wiem, ale możemy się pobawić w chowanego, tylko policz do stu bo nie zdążę się schować.
    - Ja cię kiedyś idioto zabiję",
    "Gadałeś z Adele? - zapytał delikatnie Charlie.
    - Przecież jej nie znam. Chcę tylko zarapować do jej piosenki"
    KOCHAM CIĘ ZA TO! (No homo)
    A tak btw to co tam słychać u Chloe, Tomka i Werki? Czekam na jakiegoś klona Magnusa dla Tomka 👉👌😈
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział (lba też w sumie może być😂)
    Do następnego! 💓😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem te problemy z pamięcią - starość nie radość :/ xd Jaki Shawn? Nie za bardzo wiem o co chodzi :D Czyżbyś mówiła o moim mężu? :P Też się nad tym zastanawiam czy śmiać się czy płakać nad alkoholowymi przeżyciami Leo xd Hi hi dzięki starałam się :D Zapytam się ich i dam Ci znać, ok? Przekażę pozdrowienia od Ciebie i ship dla Tomka również ;)
      Dziękuję bardzo Daga za Twoje poświęcenie i czytanie haha :D
      Do następnego <3

      Usuń
  2. Rozdział jest chyba okey? Jak najbardziej okey!!!
    Już miałam napisać, że ten ostatni akapit jest śliczny, a potem zobaczyłam, że nie ma co cie za to chwalić xdd
    Ja tam jestem zadowolona z tego tekstu. Naprawdę upór Leondre nie był bez sensu. Ludzie po pijaku są mega szczerzy i mówią co myślą. Tekst pisał pod wpływem emocji i (choć nie wiem jakie będą tego skutki) to dobrze, że znalazł się w internecie.
    Leo jest mega roztrzepany i impulsywny. Choć pewnie wilu zareagowało by podobnie.
    "- Powiedziałem twojej mamie, że będziesz u mnie nocował - rzucił.
    - Ale ja nie chcę z tobą spać Charlie, Chloe nie będzie zadowolona."
    To jest genialne!
    Błagam! Więcej pijanego Leo!!
    Też by mi się przydało wziąć w garść i zorganizować sobie czas. Z tym to zwykle problemu nie mam. Gorzej później trzymać się grafiku. Ale nie o tym!!
    Nie wiem jakim cudem Adela wytrzymała tyle bez telefonu. W tych czasach pół dnia bez internetu zdaje się być mordęgą, ale Ada to silna, niezależna kobieta i wytrzyma bez telefonu.
    Proszę, przekaż tą wiadomość Leo: Leondre!! Weź się kurde w garść bo ja cię wezmę!! Postaraj się trochę o nią. Leć do Polski i przywal Karolowi, a potem wstydź się za ten błąd, ale walcz o nią kurde!! Masz ostatnią szansę, bo inaczej sama zmuszę ją do tego by cię rzuciła.
    Tak pod wpływam emocji mnie naszło.
    Do snapa!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jeszcze kiedyś ludzie będą mnie cytować zobaczysz! :D Dzięki, dzięki czasem mi się zdarzy pośmieszkować. Też wolę ludzi po pijaku także może będzie więcej xd Dokładnie silna i niezależna, takie motto. Przekazałam, ale ja nie toleruję przemocy tutaj -.-
      Dziękuję bardzo :)

      Usuń