#Rozdział 20 "Nervus belli pecunia."



Tytuł: "Pieniądz jest nerwem wojny."


Piątek. To dzisiaj. Może po prostu prześpię cały ten dzień? Tak, to dobry pomysł. Ach, jesteśmy w tym we trójkę, zrobimy to razem, wszystko pójdzie dobrze, chyba... Usiadłam na łóżku i w tym momencie drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Stał w nich Leondre Devries z białymi skrzydełkami na plecach. Brakuje mu tylko rogu jednorożca. Nie zdziwił mnie ten widok. Po wstaniu często mam jakieś urojenia. Przetarłam oczy, to nie pomogło on stał tam nadal uśmiechnięty. Mój mózg wariuje, jak zwykle. Z szafki nocnej wzięłam pierścień i założyłam go na palec serdeczny. Zabrałam przygotowane na krześle ubrania i ruszyłam do łazienki. Kiedy miałam zamiar przejść przez drzwi nabiłam się prosto na... Leondre? On tu rzeczywiście jest?
- Leondre? - popatrzyłam na niego, masując sobie nos, to właśnie on najmocniej ucierpiał. Zaśmiał się.
- Zastanawiam się czy z tobą wszystko w porządku - parsknął śmiechem.
- Ale co ty tu... - wpatrywałam się w niego zdziwiona. Może moje halucynacje stały się bardziej rzeczywiste. Zaczęłam macać jego postać po rękach i po klatce piersiowej. On... musi być prawdziwy.
- Co ty robisz? - zdziwił się, ale nie protestowałam tylko uśmiechał się łobuzersko.
- Ja... nie rozumiem - wpatrywałam się w niego, a cała sytuacja z zewnątrz musiała wyglądać komicznie. Obrócił mnie od siebie i posadził na moim łóżku, a sam stanął przede mną.
- Dziś jestem cały dzień do twojej dyspozycji. Taki wiesz, anioł stróż - obrócił się i zaprezentował białe, błyszczące skrzydełka z wszytymi cekinami. Dokładnie takimi, jak kupuje się na karnawał małym dziewczynkom w przedszkolu, następnie znów wykonał pół obrót - więc teraz idź się ogarnij, bo jak masz się ze mną tak pokazać to... - zawiesił głos, a ja się uśmiechnęłam.
- Czekaj, czekaj... anioł stróż? - zastanowiłam się chwilę. - Ach, Wera.
- Co Wera? - udawał zdziwionego. - Właśnie co tam u niej? Nie gadałem z nią dawno.
Popatrzyłam na niego z powątpiewaniem, unosząc brwi. Jak uroczo, że Werka nawet o tym pomyślała, żebym nie była sama w taki dzień. Muszę jej jakoś porządnie podziękować.
Złapałam ubrania obok siebie i skoro nikt już nie stał w przejściu - chyba - mogłam się ubrać. Dokładnie przemyłam twarz, zabrałam ze sobą szczotkę i wróciłam do pokoju. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie.
- Adele, wszyscy wiemy jesteś bardzo ładna i w ogóle, ale może nie traćmy czasu na gapienie się na siebie w lustrze. Taka sugestia... jakby co - śmiał się, a ja nadal robiłam swoje.
- Myślę- ucięłam. Podszedł i teraz za moim odbiciem znajdowało się jego.
- Nad czym? - przerzucił wzrok na mnie, już nie na zwierciadło.
- Czy się malować, czy nie - parsknął śmiechem. - Jak ojciec mnie zobaczy taką, będzie miał satysfakcje, że jestem załamana, czy co tam sobie jeszcze ubzdura. Ale on po prostu źle to zinterpretuje, bo taką mam twarz. Z drugiej strony nie mam ochoty go wykonywać, po co i tak wszyscy wiedzą jak źle wyglądam.
- Jesteś śliczna, bo kiedy się na ciebie patrzy w pierwszej chwili w widzi się nieśmiałą dziewczynę. Po pewnym czasie zaczyna się dostrzegać jakie masz barwne wnętrze. Więc teraz widzę i twój wygląd zewnętrzny, jak i w środku. To jest najpiękniejsze - odwróciłam się do niego i spoglądaliśmy na siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem, zaraz jednak sobie przypomniałam "iść na przód". Przecież on też tego chce.
- Dzięki, kumplu - klepnęłam go w ramię, tak jak on mnie kilka dni temu. Dobrze zrobiłam, musiał się czuć skrępowany, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Na pewno będzie mu teraz łatwiej. Uśmiechnął się do mnie krzywo. Zeszłam na śniadanie, chłopak zaraz za mną. Przy stole siedziała już moja mama i Niko. Ach, jajecznica! Mama wie jak poprawić nastrój.
-   Adela, nawet nie wiesz, jaka zostałam zaskoczona kiedy ten twój aniołek stanął w naszych progach - powiedziała rodzicielka szczerząc się do mnie. Dobrze, humor dopisuje.
- Uwierz, ja też byłam mocno zaskoczona, aż chyba za bardzo - popatrzyłam na bruneta, a on tylko błądził wzrokiem, gdyż nic nie rozumiał. Zjedliśmy śniadanie, mówiąc angielsko-polskim kaleczonym obustronnie. Mama oznajmiła, że za 20 minut wyjeżdżamy. Poszłam do pokoju, rozczesałam włosy i zaczęłam splatać sobie warkocza dobieranego. Chłopak chodził za mną, jak cień, więc teraz wpatrywał się w ten proces. Chwilkę mi to zajęło, gdyż moje włosy długością sięgają do pasa.
- Jak możesz tak zgrabnie łączyć te włosy? - był pod wrażeniem.
- Leondre, nie łączyć włosy, tylko pleść - zaśmiałam się. - To się nazywa precyzja artystki.
- Twój ostatni rysunek jest naprawdę piękny - speszyłam się, gdyż on nie powinien go widzieć.
- Jak mówiłam ta para to z filmu, uroczo wyglądają, więc ich narysowałam - próbowałam rzec beznamiętnie.
- Mhm - chyba nie uwierzył.
Chwilę później we czwórkę siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy do sądu okręgowego. Przyznam, że zaczęłam się mocno stresować, szczególnie że mama prowadziła, a u niej też dostrzegałam cień niepewności. Na miejscu pojawiliśmy się przed czasem. Proces rozpoczyna się za 10 minut. Kątem oka ujrzałam tatę z jakąś brunetką, trzymali się za ręce. Łzy napłynęły momentalnie do moich oczu. Kiedyś to była mama na miejscu tej kobiety.
- Proszę wszystkich upoważnionych, głównych świadków i tych, których sama rozprawa dotyczy o wejście na salę - powiedział mężczyzna przy kości , otwierając drzwi do środka. Głównym świadkiem jest Nikodem, sam to zaproponował. Dlatego ja musiałam czekać na korytarzu i w trakcie zawołają mnie na salę. Razem z Leondre usiedliśmy na ławce. Nieopodal nas przysiadły się jeszcze inne osoby, ale nie zwracałam na nich uwagi.
- Jak się czujesz? - spytał delikatnie.
- Trudno mi określić to po polsku, a co dopiero po angielsku.
- Wiem, jak to jest. Teraz jeszcze wszystko jest świeże, ale po wyjściu z tego miejsca poczujesz ulgę. Uwolnisz się od tej sytuacji. Nadal będziesz czuła małą pustkę, ale ona stopniowo będzie przeradzać się w coś innego - szeptał spokojnie, a jego słowa koiły rany na mojej duszy.
- W co takiego się będzie przeradzać? - zaciekawiłam się.
- Zobaczysz sama - te słowa wypowiedział mi prosto do ucha. Następnie zapadł moment długiej ciszy. Ona nie była niezręczna, lecz pomagała mi, uspokajała mnie. Porozumiewaliśmy się bez słów, gdyż stały się zbędne. Myślałam, że tak potrafię tylko z Weroniką. Nagle drzwi się otworzyły i wyszedł ten sam mężczyzna co na początku.
- Świadek Adelajda Klimczyk, proszę się przygotować. Zaraz pani zostanie poproszona o wejście - w tym momencie każdy skrawek mojego ciała został sparaliżowany. Nie byłam w stanie nawet przełknąć śliny. Ciśnienie rosło z każdą sekundą. Chłopak złapał mnie za rękę i szeptał zdania:
-  Cause I'm hopeful, yes I am...Hopeful for today...Take this music and use it...Let it take you away...And be hopeful, hopeful...And He'll make a way...I know it ain't easy, but, that's okay...Just be hopeful.
- Zapraszam na salę - powiedział gruby mężczyzna. Kiwnęłam głową, a zanim wstałam poczułam, jak Leondre mocniej ściska moją rękę, a następnie powoli wypuszcza. Chwiejnym krokiem ruszyłam do ogromnego pomieszczenia. Wokół siedziało pełno ludzi, szłam dalej aż do barierek. Zobaczyłam mamę z Nikodemem z jednej strony sali, a z drugiej tatę i tą samą kobietę co wcześniej. Czułam wzrok kilkudziesięciu ludzi na sobie. To zbyt dużo, zbyt dużo jak dla mnie. Zaczęłam lekko drżeć. A pan Sędzia zwrócił się do mnie.
- Przedstaw się, powiedz ile masz lat.
- Adelajda Klimczyk, mam 15 lat - moje usta poruszały się, jednak nie mogłam wydusić żadnego dźwięku.
- Przedstaw się i powiedz ile masz lat - powtórzył spokojnie. Przełknęłam ślinę i spróbowałam.
- Aade...laaj...da - nagle przed moimi oczami zaczęły pojawiać się czarno-fioletowe plamki. Jakby malarz przygotowywał się do rozpoczęcia arcydzieła i niedbale wylewa farby na paletę.  Z czasem małe plamki, zmieniły się w wielkie plamy. A po nich widziałam już tylko ciemność. Teraz słyszałam głosy, ale jakby dochodziły zza szyby.
-Ona zemdlał...Boże co z nią...Czy oddycha...Niech pani się uspokoi...To twoja wina...
Różnorakie barwy, intonacje głosu dochodziły do moich uszu, głowa mi pękała, a dźwięki wciąż nie ustawały.Och, zamknijcie się. 

Dalej pochłonął mnie głęboki mrok i upragniona cisza...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć!
Pamiętacie, że pod jednym z postów ogłosiłam najgorszy rozdział ever? Myliłam się, bo teraz oficjalnie ogłaszam, że ten rozdział to najgorszy rozdział ever na tym blogu xD O ile druga część mi się podoba, to pierwsza jest tak słaba, że aż bym się pod tym nie podpisywała. Ostatnio u mnie kiepsko z czasem. Muszę poprawiać oceny, mam dużo poprawek, jakiś projektów i teraz wypadałoby się przyłożyć, szczególnie że w tym roku kończę gimnazjum i muszę się gdzieś dostać :D Więc rozdziały do odwołania będą się pojawiać raz w tygodniu, w poniedziałki. Tylko na jakiś czas, dopóki nie uda mi się jakoś uregulować sytuacji :) W najbliższym czasie również pojawi się kolejne LBA, ponieważ zostałam nominowana ;)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem! Jesteście najlepsi, nawet nie wiecie, jaką radość sprawia mi czytanie i odpisywanie na komentarze :) 
Miłego dnia życzę! :)
Asieneczka Lia



14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Awwwww....
      Anioł stróż!
      Wera jest wspaniała!
      Leondre zresztą też!
      Wiesz, że przez CB zamiast Leo mówię Leondre! xD
      Rozwaliłaś mnie tymi zwidami xD
      Jejku a to z lustrem genialne!
      Świetnie opisane i cudowny pomysł! <3
      Kurde no cały rozdział jest MEGA!!
      Może przestań ciągle mówić, że każdy jest zły.
      Twierdzisz, że ten jest jednym z najgorszych, a dla mnie jedynym z najlepszych!
      I nie przesadzam!
      Okok Madziu, ale co sądzisz o rozprawie?
      No więc Leondre (znowu widzisz? xD) zaczyna umierać w friendzone, bo Adela zamyka przed nim bramę, a on nawet nie próbuje jej powstrzymać.
      Przekaż jej ode mnie, że wcale nie robi dobrze!
      No dobra, a co jeśli chodzi o końcówkę?
      Normalnie to bym się na cb wkurzyła, ale wiem, że wymyśliłaś coś super więc jestem tylko troszkę zła :D
      Ja uwielbiam pisać komentarze u cb i czytać twoje odpowiedzi. Zawsze się przy tym uśmiecham <3
      Szkoda, że raz w tygodniu, ale "Edukacja jest ważna." Niestety :(
      Tak więc powodzenia na testach, kartkówkach, rozprawkach itp.
      Kocham cię <33
      Weny i czasu życzę.
      Papa <3

      Usuń
    2. Nie każdy jest zły. Kiedyś pisałam lepsze, ostatnio coś nie pyka ciągle. Ale miło mi, że Tobie się podoba :) To jego wina ten friendzone, sam sobie zaczął. No dobra, w sumie to ich wspólna :D Tak dokładnie, edukacja jest ważna. Poza tym szykuję pewien post, który jest powiązany ze zmniejszeniem częstotliwości w wrzucaniu rozdziałów :)
      Dziękuję bardzo, Madziu! <3

      Usuń
  2. Hej. Rozdział jest ekstra, więc nie mów, że nie. Biedna Adela. Taka zestresowana, że aż zemdlała. Też bym tak chyba miała. Kiedy Leo i Adela się przyznają, że są w sobie zakochani ??? Oboje cierpią. Czekam na next. Życzę wenuly. Papatki.
    P.s. A tak po za tym to rozumiem. Ta nauka, poprawki, ostatnie zaliczenia. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy się przyznają? Zapytaj się ich, ja ostatnio coś nie mam z nimi zbyt dobrych relacji xD Dziękuję bardzo za komentarz <3 Tak szkoła to szkoła, każdy rozumie :P
      <3

      Usuń
  3. Ja to wiedziałam! blogger mnie nie lubi!!!! :(
    Taki piękny i długi komentarz Ci napisałam (tak dłuższy i mądrzejszy niż poprzedni) I się nie dodał.......
    Rozdział nie był najgorszy! I słuchaj się starszej koleżanki!
    Początek był fajny ale zakończenie genialne!
    Dalej nie mogę wyjść z podziwu, ty tak aaaa! brakuje mi synonimów słowa świetny/genialny idę po słownik.
    No więc sposób w jaki piszesz jest.. noo ja tego nie umiem opisać ty wiesz (a jak nie to już wiesz) że jestem totalnie zakochana w twoim blogu i jesteś w moim top5 na drugim miejscu (wybacz ale blog Kai powala na kolana, zresztą sama chyba rozumiesz bo ją czytasz)
    No po prostu to jaką ty prace wkładasz w to co i jak piszesz to, to jest mistrzostwo, to widać że się starasz, poprawiaj te oceny i wracaj z dwoma rozdziałami w tygodniu! bo umreeee :(
    dużoo weny, czasu i głupich snapów życzę, kc! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie ja też nie lubię bloggera! Cóż za parszywy wytwór ludzkich rąk xD W top 5??? No co ty nawet nie mów. I to jeszcze na drugim miejscu??? Awww, jejku co za zaszczyt! Tak Kaja to Kaja rozumiem o czym mówisz :D
      Baaaaaaaaaaaaaaardzo dziękuję Starsza Koleżanko, postaram się natomiast jest więcej przyczyn jednego rozdziłu w tygodniu niż tylko szkoła. I przymierzam się do napisania Postu na ten temat :) Jednak głupie snapy to moja specjalność! :D
      KC <2

      Usuń
    2. Tam miała być trójeczka xD * <3

      Usuń
  4. Jejku ty masz talent do pisania. Teraz rozumiem co miałaś na myśli mówiąc żebym zwolniła. Ty piszesz wszystko powoli i dokładnie. Ja niestety kocham jak akcja szybko się toczy i to przeszkadza mi trochę w pisaniu zwolnionej akcji. A tak w ogóle to... czekam na nexta! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie chodziło o to, że nie możesz pisać szybkiej i wartkiej akcji jeśli lubisz :) Każdy ma inny styl i to jest piękne. Tylko, że u Ciebie to wszystko jest chaotyczne ;) Więc jeśli to wszystko poukładasz to szybką akcję będzie się świetnie czytać ;)
      Dziękuję, pozdrawiam <3

      Usuń