#Epilog



Kobieta weszła do pokoju, w którym jedynym źródłem światła był płonący ogień w kominku. Usiadła wygodnie w krześle, wzięła pergamin i wieczne pióro. Lekko nim potrząsnęła, tak by nie zrobić kleksa i zaczęła pisać.
Kraków, 25 marca 2033 r.
Droga Werko,
dawno się nie odzywałam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Przed chwilą byliśmy Ci złożyć wizytę. Ja, Leondre i Michael. Weronika została z babcią, jest jeszcze taka malutka. Ale nie martw się, opowiadam jej o cioci. O tej, która chwytała mnie za dłoń, kiedy spadałam, o cioci która nie ważne co się działo uśmiechała się i zarażała innych tym samym. O cioci, która była najwspanialszą przyjaciółką, jaką sobie można wymarzyć, która sprawiła, że poznałam mężczyznę swojego życia, która pomogła mi przejść przez wszystkie trudności życia. O cioci, która nigdy nie myślała najpierw o sobie, która wiele przeszła, a nigdy się nie poddawała. O cioci, która powinna dostać więcej czasu.
Jedna, wielka łza spłynęła z delikatnie pomarszczonego policzka kobiety, prosto na biały pergamin. Szybko ją otarła i pisała dalej.
Wywarłaś na Michaelu duże wrażenie, zostawił Ci mały obrazek na Twoim kamiennym łóżku. Chyba miłość do malowania odziedziczył po mnie. Jutro już wracamy do domu. Kupiliśmy mały domek w Scarborough niedaleko morza. Leondre zajmuje się wspieraniem młodych, zdolnych dzieci. Pomaga im osiągać sukcesy i inwestuje w talenty. Ja zaś uczę brzdące rozwijać wyobraźnię za pomocą rysunku. Ich uśmiechy dają mi mnóstwo energii, choć na tej Ziemi był tylko jeden uśmiech, który sprawiał, że mogłam zrobić wszystko, myślę że wiesz, o jakim to uśmiechu mówię. A zapomniałabym! Ostatnio Charlie dzwonił. Są teraz w Argentynie razem z Madison, jeżdżą na misje i pomagają biednym. Śmieszna historia, ale właśnie na jednej z misji się poznali, a kilka miesięcy później już byli zaręczeni. Ich ślub to było coś pięknego. Polubiłabyś Madison, to naprawdę świetna kobieta. Korzystając z pobytu w Polsce, spotkałam się również z Zuzią. Pamiętasz, że zawsze chciała grać na instrumentach? Niestety nigdy nie osiągnęła takiej koordynacji. Za to okazało się, że ma wielki talent. Gdybyś tylko słyszała jak śpiewa! Jest genialna. Wszystko się jakoś układa, tylko Ciebie tutaj brakuje. Mam nadzieję, że spędzasz dużo czasu z siostrą. Cieszę się, że w końcu mogłyście się ponownie spotkać. Wera, nie miałam okazji Ci podziękować. Dzięki Tobie mam wspaniałe życie, wszystko czego kiedykolwiek pragnęłam, a to Twoja zasługa. Na pewno kiedyś powiem Ci to osobiście, a na razie kończę. Do zobaczenia!
Adela
   
Ostatnie machnięcie piórem. Kobieta złożyła list i włożyła do zdobionej koperty. Drżącymi dłońmi sięgnęła po białą kartkę leżącą obok. Rysunek przedstawiał dwie roześmiane dziewczyny, trzymające się za ręce. Jedna, blondynka o włosach do ramion i pięknych szarych oczach, druga szatynka w warkoczu. To jedyny rysunek, jaki Adelajda wykonała kiedykolwiek w kolorach zamiast szarości. Zagięła i schowała do koperty, a następnie zakleiła.
Do pokoju wszedł wysoki mężczyzna. Obdarzył kobietę ciepłym spojrzeniem, pełnym troski. Podszedł do niej i położył jej dłoń na ramieniu. Następnie do pokoju wbiegła dwójka roześmianych dzieci. Szczerbaty chłopiec i malutka dziewczynka, która spytała:
- Mamusiu, teraz wyślesz ten list? - patrzyła z ciekawością, a jej rodzicielka kiwnęła głową. Próbowała ukryć drżenie. Brunet, który stał za nią, teraz przyklęknął i wyszeptał jej do ucha.
- Pamiętasz, co powiedziałaś Zuzi przy pierwszym spotkaniu? - po tylu latach, melodia i ciepło jego głosu nie ustawała. Zapadła chwila ciszy, aż w końcu Adela się odezwała:
- Gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się... - przełknęła głośno ślinę. Wstała, podeszła do kominka i wrzuciła kopertę.
- Ale mamusiu, miałaś go wysłać - powiedziała zaskoczona dziewczynka.
- Właśnie to zrobiłam - uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Osoba, do której ma dotrzeć ten list jest w innym miejscu. Lepszym.
Cała czwórka teraz patrzyła, jak płomień zachłannie pożerał zdobycz. Zamieniając go w popiół, następnie dym. On zaś szedł do góry, krętymi korytarzami kominka i wydobywał się na powierzchnie. Wznosił do góry, aż do chmur i jeszcze dalej. Aż do nieba i jeszcze dalej. Do lepszego miejsca, tam właśnie się zatrzymał.
Leondre objął Adelajdę od tyłu, Michael złapał pewnie jej lewą rękę, a mała Weronika chwyciła niezgrabnie prawą. Nad kominkiem widniał napis po łacinie: " Finis coronat opus"

"Koniec wieńczy dzieło"

2 komentarze:

  1. Mam taki mętlik w głowie i chciałabym dużo napisać,
    Zacznijmy od najważniejszego Według mnie nie tylko według mnie masz naprawdę wielki talent i z każdym rozdziałem było coraz lepiej, ale końcówka! pomysł na końcówkę to jest coś cudownego! To jest genialne, że oddalasz się aż tak daleko w czasie. Bardzo bardzo mi się podoba to, że córka ma na imię Weronika i, że Charlie teraz ma Madison and Chloe xd
    Chciałabym wybrać swoją ulubioną postać, ale chyba takiej nie ma.
    Leo jest cudowny (nowość). To jak się zachował kiedy tylko wyrzucała, on jest taki kochany i naprawdę jestem na ciebie zła za to, że opisujesz takie rzeczy które nie zdarzają się w rzeczywistości, czyli Leondre.
    Weronika jest mimo wszystko była dla mnie zakadką od początku. Taka tajemnicza, zawsze miłe jakiś sekreciki. Do końca nie ukazała się.
    Bardzo fajnie, że tak zakończyła swoją historię, że wspominała z Adą wszystko i ją delikatnie przygotowała.
    Charlie jest naprawdę cudowny, że przyjechał tak daleko do niej tak naprawdę ją okłamać a tak naprawdę wesprzeć. Niespodziewne posunięcie ze ścięciem włosów. Teraz tak bardzo mówię o ostatnim rozdziale, ale tak dużo emocji to wywołało u mnie, bo szczerze mówiąc myślałem, że na przykład kiedy Leondre będzie do nich lecieć i będzie katastrofa lotnicza. Nie spodziewałem się, że mimo wszystko, że to będzie Werka.
    FanFiction są zwykl podobne nawet jeśli autor tego nie chce to zawsze jakoś będzie podobne do innego. Już przyjęło się, że i bardzo często stosuje sie szablony które każdy opisuje jakoś inaczej. A jak twój na tle tych wszystkich fanfiction (naprawdę czytałam ich bardzo dużo) wyróżnia się. Twój się od początku wyróżniał. Masz przecudowny, przeogromny talent, nie tylko do dobierania świetnie słów. Twoje metafory... Już mi zaczyna brakować przymiotników xd Pomysły masz naprawdę niebanalne. W żadnym ff jakie przeczytałam nie było skoku w przód. A ty zrobiłaś to w świetny sposób i mimo że były to rok 2033 (ale to dziwnie brzmi) Ada pisała na pisała piórem na pergaminie co jest fajnym elementem.
    Widać że cała historia jesy zaplanowana od początku do końca. Kurcze wyszła Ci!
    Chciałbym jakoś podsumować wszystkie osoby, wydarzenia było ich tak dużo jejku odwaliłaś kawał dobrej roboty!
    Cieszę się, że przeczytałam to opowiadanie bo mam wrażenie, że nie czegoś nauczyło (a na wrażeniu się raczej nie kończy).
    Świetnie wcielała się wszystkich bohaterów. To może brzmieć dziwnie, ale nie jest proste, żeby stać się mamą i mówić rzeczy które pasowały by powiedziała je w takiej sytuacji i w taki sposób.
    Slomiany zapał do wszystkiego powiadasz? Ciekawe
    Podsumowując. Ten komentarz jest w lekkim nieładzie. Opowiem Ci wszystko lepiej na żywo tj. Na snapie, bo jak się pisze to musi być pięknie i musi ładnie grać i brzmieć. Łatwiej mi będzie to przekazać ustnie. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
    Do zobaczenia na nowym blogu tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kurcze wyszła Ci!" to zdanie jest wspaniałe i dla mnie najlepsze :)
      Cieszę się, że przeczytałaś, że komentowałaś i coś wyniosłaś :)
      Dziękuję i nie, do zobaczenia tutaj ^.^

      Usuń