#Rozdział 46 "Qui scribit, bis legit"





Tytuł: "Kto pisze ten podwójnie czyta"




Piątkowy wieczór spędziliśmy na rozmowach, pieczeniu i gotowaniu. Babcia zarządziła konieczność zrobienia dwunastu potraw. W związku z tym we trzy pichciłyśmy, a chłopaki układali prezenty pod choinką, potem zajęli się sobą. Co pewien czas kontrolowałam sytuację, jak Leondre daje sobie radę. W końcu mój dziadek ani me ani be po angielsku. Leo to samo tylko, że po polsku. Jednak dogadywali się, Niko umiał całkiem dobrze ten język, więc podtrzymywał rozmowę. Byłam spokojna i mogłam się zająć kuchennymi ploteczkami.
Babcia zawsze w zanadrzu kryje tysiące historii ze swojej młodości albo dzieciństwa mamy. Uwielbiam ich słuchać. Tym razem a propos mojej sytuacji z Leo, babcia wspomniała o jednej kłótni z dziadkiem. Bardzo długo planowali wspólny wyjazd nad polskie morze, wszystko rezerwowali, a w dniu wyjazdu dziadek oznajmił, że nie może pojechać ponieważ nie dostał urlopu w pracy. Byli świeżo po studiach, jeszcze zanim wzięli ślub. Babcia była okropnie wściekła, że dziadek nie zajął się tym wcześniej, mnóstwo pieniędzy poszło w błoto. Poza tym niesamowicie jej zależało, gdyż nie miała nigdy funduszy na podróże czy wyjazdy i to miał być ich pierwszy. Ponoć strasznie się pokłócili, babcia mówi, że wątpiła w ich wspólną przyszłość. Unikała go, nie chciała rozmawiać, ignorowała go. Aż w końcu dziadek przyszedł do butiku gdzie pracowała.
- I co dalej? - pytałam zaciekawiona ugniatając ciasto.
- No jak to co? Wszedł wielki pan i podchodzi do mnie cały czerwony, mówiąc: Pomoże mi pani kupić coś ładnego dla pewnej dziewczyny? Powiedziałam, że koleżanka się nim zajmie, ale on nie dał za wygraną, więc zapytałam się bardzo oficjalnie czego potrzebuje.
- Co powiedział? - Tym razem to była moja mama. Myślałam, że ona zna takie historie, najwidoczniej się myliłam.
- Powiedział, że popełnił okropną gafę i stracił najważniejszą kobietę w jego życiu. Wie, że jakiś głupi upominek tego nie zmieni, ale strasznie chciałby, żeby ona wiedziała jak mu na niej zależy, pomimo tego co zrobił. Już chciałam odpowiedzieć mu coś ciętego, ale wiecie co wtedy dodał? "Poza tym chciałem jej wręczyć bilet samolotowy do Rotterdamu, który zawsze jej się marzył. Mogłaby pani jej przekazać i powiedzieć, że bardzo ją kocham?"
- Ooooo - wydałyśmy ten sam dźwięk razem z mamą.
- Rotterdam? Ach, wspaniałe miejsce! - powiedziałam rozmarzona.
- Nie wypuszczaj tego swojego kochasia, kasiasty jest to zabierze cię w jeszcze wspanialsze miejsca - powiedziała babcia z przekonaniem, spojrzałam na mamę z oburzeniem, a ona tylko pokiwała z dezaprobatą głową.
- Już wiem mamo po kim masz humor  - zaśmiałam się. Czas płynął nam wspaniale. Około północy, kierowniczki zwolniły mnie ze stanowiska pomocnicy. Odłożyłam fartuszek, weszłam do salonu. Widok mnie rozbawił, na kanapie siedział Niko, Leo i dziadek. Dziadek miał odchyloną głowę do tyłu i rozwarte usta - przysnął. Niko z wielkim zaangażowaniem próbował coś opowiedzieć Leo, który wspiął się na wyżyny swojego skupienia. Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem. Zwrócili wzrok w moją stronę.
- Pora spać, jutro Wigilia, wypada nie mieć worów pod oczami - powiedziałam w dwóch językach na wszelki wypadek. Niko zajął się dziadkiem, a Leondre podszedł do mnie.
- Jesteś tu brudna - przetarł delikatnie ręką mój policzek, pokazując mi mąkę na swojej ręce. No tak, zawsze się muszę ubabrać. Poszłam z Leo do swojego pokoju.
- Twój dziadek jest super - powiedział entuzjastycznie. - W życiu nikogo tak nie ciekawiła historia Walii, a on nawet nie znał języka.
Zaśmiałam się, bo znam dziadka i wiem jaki jest towarzyski i ciekawski. 
- Cieszę się, że się polubiliście - uśmiechnęłam się delikatnie. - Z Nikodemem zresztą też. Nawet nie wiesz ile taki widok daje mi szczęścia.
Zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta w długim, ale delikatnym pocałunku. Ujął moją twarz w dłonie i wpatrywał mi się w oczy, co pewien czas przekręcając głowę.
- Powiedziałbym ci coś, ale zabrzmi zbyt tandetnie - odezwał się po chwili pół szeptem.
- Jesteś w tym dobry - odpowiedziałam, na co prychnął. - No powiedz mi Leo, widziałeś ile moja mama ma badziewia w pokoju? Tandeta u nas w domu to normalka.
- Wiesz, że to mnie bardziej odpycha niż przekonuje? - rzucił śmiejąc się. Podniósł na chwilę wzrok do góry, jakby nad czymś myślał, oblizał delikatnie wargi, po czym rzekł - jak byłem mały to chciałem być astronautą i polecieć w kosmos, żeby zobaczyć na własne oczy świat. Sprawy poszły w inną stronę i raczej nie mam już szansy na karierę astronauty.
Zrobił pauzę, a ja nie byłam pewna czy to koniec, czy coś jeszcze doda. A jeżeli nie, to chyba nie zrozumiałam przesłanie. Na szczęście znów otworzył usta i wypłynęły z nich te słowa:
- Ale w sumie nie mam już potrzeby nim zostawać. Bo stoję tutaj i właśnie patrzę na mój cały świat.
O cholerka, chyba właśnie strzeliłam buraka. Wszystko we mnie krzyczało: "O rany, ale on kochany!", ale przecież mu tego nie powiem. Odchrząknęłam i odezwałam się:
- To śmieszne, bo myślałam że mieszkamy na tej samej planecie, ale skoro ty patrzysz na swój cały świat, a ja patrzę na swój w tym momencie, to chyba jesteśmy z innych planet.
Zgarnął mnie w swoje ramiona. Poczułam jak po policzku spływa mu łza. Jednak udałam, że jej nie zauważyłam. Następnie poszłam wziąć prysznic, po mnie Leo zrobił to samo. W tym czasie rozłożyłam mu łóżku w pokoju obok. Gdy wrócił to usiedliśmy na moim łóżku, objął mnie ramieniem a ja położyłam na nim głowę. Przez następne kilka chwil wsłuchiwałam się w słowa, które rapował mi prosto do ucha. Był to mix różnych piosenek, ale dobierał je w sposób spersonalizowany. Rozmarzyłam się. Miałam go trzymać na dystans - przypomniałam sobie. Ach, gdyby to było takie proste.
Gdy już wychodził powiedziałam jeszcze:
- Znamy się od czterech miesięcy, a już spędzamy razem święta - zaśmiałam się cicho, żeby nie obudzić pozostałych domowników.
- Właśnie Adele - podszedł ponownie do mnie. - Jutro wieczorem mam samolot do Walii. Boże Narodzenie chcę spędzić z rodziną.
Przez moment myślałam nad tym co powiedział. Bardzo chciałam, żeby został z nami, ale nie mogłam go o to prosić. To byłoby nie w porządku, fakt że spędza z nami Wigilię to już duże wyrzeczenie.
- Okay - odpowiedziałam uśmiechając się smutno. Pocałował mnie w czoło na dobranoc.
Już miałam zamiar zgasić lampkę, kiedy poczułam znajome świerzbienie w rękach. Dobrze wiedziałam co to oznacza. Sięgnęłam po szkicownik i ołówek.
Weszłam w trans. Tym razem czułam się jak mała dziewczynka, która pływa na wielkim, dmuchanym materacu po bezkresnym morzu. Fale ją niosą, ale ona ma zamknięte oczy i czuje tylko delikatne bujanie. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam skończone dzieło. Pół godziny - biję rekordy.
Rysunek był...zwykły. Przedstawiał całą naszą szóstkę stojącą obok choinki. Zdziwiło mnie to, ponieważ zawsze rysuje nieco abstrakcyjne rzeczy, a to nie miało jej ani za grosz. Czy tracę fantazję? 
Może po prostu zawsze w niestworzonych obrazkach szukałam szczęścia, kreując je we własny sposób. A gdy już je mam, mogę je przedstawić tak jak wygląda naprawdę. Życie jest strasznie przewrotne, nigdy nie wiesz, co narysuje ci na kolejnej stronie. Spadek z urwiska? A może lśniącą tęczę?


Trzeba odważnie podać mu ołówek i pozwolić pokazać swój obraz, może będzie arcydziełem?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam!
Krótki rozdział. No wiem. Nie za dobry. No wiem. Ale dziś jest poniedziałek i wróciłam po szkole i zabrałam się za pisanie. Więc wszystko co tu wyprodukowałam powstało w półtorej godzinki, więc proszę o wybaczenie :D Stwierdziłam jednak, że obieram taktykę powoli, ale do przodu, dlatego dziś jest rozdział. Tytuł nie do rozdziału, ale można powiedzieć że to była moja pewnego rodzaju motywacja :D
Dziękuję wszystkim, którzy czytają! 
Miłego wieczoru :)
Lia  

2 komentarze:

  1. Ekhem
    Cudooooo
    Ej no serio
    Nie masz czasem dość czytania tych pochwał?
    Mi sie nudzi pisanie ich.
    Oba rozdziały były ekatraśne!! (Cóż za słówko)
    Przepraszam, że nie byłam z tamtym na czas, ale sama rozumiesz, koniec roku i muultum zaliczeń itp. Zresztą masz podobnie.
    Mam nadzieję, że mi wybaczysz... xd
    Jak ja za tym teskiniłam!!!!
    Leondre!! Nareszcie zaczeło sie robić weselej!
    Czy on nie jest kochany? Hm?
    Głupie pytanie(istnieją takie).
    Adelko moja kochana, dobrze, że nie pozwalasz mu na za wiele póki co, ale on jest za dobry. Popuść mu. W oddzielnym pokoju. Oszalałaś.
    Akcja z kosmosem jest świetna. Taka awwwww!!!
    Mam wrażenie, że Karol i Leo sie polubią. Tak serio. Przyjaciele od serca.
    Werka jest biedna. Proszę cie napisz coś o niej wiecej, bo strasznie chce sie dowiedzieć, ale nie mam kogo zapytać :'(
    Rodzinka!!!
    Ja też uwielbiam dziadka Ady!
    Słowem sie nie odezwał ale co tam!!!
    Asiku, jesteś miatrzem końcówek!! No, to jest piękne. Naprawdę piękne. Nadaje sie idealnie do zeszytu z cytatami. Mówię poważnie.
    Jeżeli o czymś zapomniałam to tradycyjnie na snapie.
    To do snapa!
    PS Pisałam na telefonie, wiec mogą sie błędy zdarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jestem okropna, że dopiero teraz odpisuję :( Nawet nie wiesz jak ja doceniam to, że czytasz i komentujesz! Bardzo dziękuję <3

      Usuń