#Rozdział 36 "Excusate"
Tytuł: "Przepraszam"
W całym domu panowała cisza, aż do momentu kiedy nie
zawładnęła nad nią dziewczyna. Po raz kolejny była sama w mieszkaniu. W soboty
zdarzało się to nad wyraz często. Po sytuacji w nadmorskiej miejscowości miało
się to wszystko zmienić. Początkowo tak właśnie było, jednak potem znów
wszystko wróciło do normy. Weronika zdążyła się już przyzwyczaić odkąd nie ma z
nią Klary i taty. Jednakże teraz cieszyła się, że nie ma rodzicielki w mieszkaniu. Mogła
krzyczeć, rzucać, a i tak nikt jej nic nie powiedział.
Spojrzała jeszcze raz na wyświetlacz telefonu, odczytując
słowa, które pojawiły się tam kilka minut temu. Jeździła po nich wzrokiem z
taką intensywnością, jakby chciała je wypalić. Jeszcze jedna próba, ale nie
udało się, one nadal tam były. Pulsowały w oczach dziewczyny, nie tylko w tych
szarych, również w jej duszy. Serce wybijało sylaby każdego z tych słów.
- Co za kretyn!
Idiota! - krzyknęła dziewczyna i rzuciła telefonem o ścianę, nie przejmując się nawet, co mama powie na zepsuty telefon. Chciała zebrać myśli, uspokoić się,
ale w głowie ciągle układały jej się te konkretne wyrazy: "Przykro mi, ale
musimy zerwać kontakt. Jesteś dobrą dziewczyną, ten miesiąc spędzony z tobą,
był." - Czy to są jakieś jaja? - lamentowała na głos, mając nadzieję, że
słowa wypowiedziane dadzą ulgę.
- Okay, wydarzyły się różne rzeczy między nami, ale
ustaliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Jeszcze wczoraj ze mną pisałeś, a dziś tak
po prostu mnie spławiasz?! - krzyczała do rozbitego telefonu. - Jesteś żałosny,
nawet nie masz odwagi mi tego
powiedzieć. Wiesz co jest jeszcze bardziej żałosne? Że to wszystko odbywa się
na Facebooku! Taka z ciebie gwiazda, a szkoda ci kasy na koncie? A nie sorry,
najbardziej żałosne jest to, że mnie zablokowałeś, teraz jesteś tak żałosny, że
już bardziej się nie da! - bardzo dobrze, że mama dziewczyny miała dziś dużo
pracy i wyszła w ten sobotni, mroźny dzień z samego rana.
Weronikę wciąż
nurtowały te ostatnie słowa:
- "ten miesiąc spędzony z tobą był" jaki? Czemu nie dokończył? - zrezygnowana
Weronika siadła na łóżku, przygarbiła się lekko i smutnymi oczami wpatrywała
się w ścianę. Od dziecka ich kolor był szary, ale dziś lekko wyblakł. Pierwszy
raz kawałek jej duszy uwolnił się z ciała i odleciał ku niebu, jak kolorowy balonik,
który niepostrzeżenie wyrwie się dziecku i poleci do nieba. Można to było dostrzec w jej oczach, które
właśnie wtedy zmieniły delikatnie swój kolor, pozostając już takimi.
Faza pierwsza.
***
Z mamą rzeczywiście ostatnio było gorzej. Nadal się
uśmiechała i starała się nie dać po sobie poznać, ale my widzieliśmy wszystko.
Zmęczenie, przepracowanie, troskę. Na jej twarzy pojawiło się więcej
zmarszczek, ale nie takich w kącikach ust od śmiania, tylko te na czole, od
jego marszczenia. W związku z tym coraz bardziej popierałam decyzję Nikodema.
Ogromnie doceniałam jego wybór. To tylko kilka miesięcy, a potem już będziemy
we trójkę super, hiper rodzinką, prawda?
Właśnie z Nikiem robiłyśmy zakupy na
jego wyjazd. Bał się, że będzie głodować.
- A co jeżeli naukowcy nie jedzą? Może oni żywią się nauką,
czy coś tam? - powiedział jednego dnia, autentycznie zdenerwowany. Dlatego
teraz wybieraliśmy suszonki, słodycze, wszystkie suche rzeczy i wrzucaliśmy do
niemalże pełnego koszyka.
- Straty jakie poniesiemy na dzisiejszych zakupach będziemy
chyba nadrabiać przez kolejne trzy miesiące, więc nie zjedz tego od razu -
zaśmiałam się. Nikodem zapłacił, a potem poszliśmy na najlepszą gorącą czekoladę
w Krakowie ( ale ja myślę, że też na świecie). Cinnabon! Kiedy byliśmy mali i
chodziliśmy tu z rodzicami, zawsze robiliśmy zawody na "najlepsze wąsy z
piany". Najczęściej wygrywał tata, ale to dlatego, że kupował największą
czekoladę, której my byśmy nie dali rady wypić. Większy kubek, dawał lepsze
pole do popisu. Teraz siedzieliśmy w o połowie mniejszym składzie.
Pociągnęliśmy pierwszy łyk, spojrzałam w szybkę telefonu i wyrwało mi się:
- Ha! Wygrałam - Nikodem parsknął lekko śmiechem.
- Ada, pamiętaj że
APPP działa na odległość, okay? - pokiwałam głową, myśląc o tym jak nie
doceniałam kiedyś mojej rodziny. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie
tylko mama zawsze była przy mnie, że Werka troszczyła się o mnie bardziej niż o
siebie, a przecież wydawało mi się, że panuje odwrotna sytuacja. Nikodem wcale nie
miał mnie w dupie przez te wszystkie lata. A tata? Tata mnie kochał, wiem że
tak było. Można być rewelacyjnym aktorem, ale nie da się udawać miłości tyle
lat. Jest to po prostu awykonalne. Popełnił błąd - w nieodpowiednim czasie,
dokonał złych decyzji. Dlaczego? Bo jest człowiekiem. Czy to była jego wina? Po
części tak, ale ja też się wiele razy się gubiłam, tonęłam. Jednak zawsze ktoś
przy mnie był, wyciągał rękę i ratował mi życie. Tacie nikt nie pomógł. W
pewnym momencie staliśmy się samolubni, a on coraz bardziej zamykał się w
świecie pracy, stresu, złości. Tak rodzi się nienawiść, z braku miłości.
- Nikodem, czy mogę ogłosić teraz APPP i pojedziemy w jedno
miejsce? Tylko bez zbędnych pytań, chcę coś zrobić - popatrzyłam się na
jego twarz, która teraz się spięła. Zawsze gdy się denerwował stawał się
sztywny. Zastanawiałam się jak wykonuje ruchy w takich sytuacjach. Jednak on
pokiwał głową. Zapłacił i wsiedliśmy do taksówki, którą zamówiliśmy. Mieliśmy
tyle zakupów, że autobusem byłoby nam ciężko wracać, a prawa jazdy żadne z nas
jeszcze nie posiadało. Podałam kierowcy adres, Nikodem wybałuszył na mnie
oczy, ale nic nie powiedział. Gdy
jechaliśmy wyciągnęłam swój szkicownik z torebki i zaczęłam wertować kartki w
poszukiwaniu jednego obrazka. Jak już go znalazłam, wyrwałam niepewnie stronę.
Do tej pory mój pamiętnik był w komplecie. Teraz brakuje mu tej jednej kartki. Na
odwrocie szybko nabazgrałam kilka słów, ponieważ już podjeżdżaliśmy.
- Mam wysiąść z tobą? - spytał mój brat. Pokiwałam przecząco
głową. Wiem, że on tego nie chce, nie ma ochoty go widzieć, wciąż tłamsi do
niego żal. Posłałam mu uśmiech, a on ścisnął moją dłoń. Chwyciłam kartę do ręki
i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do furtki, która była otwarta, więc weszłam
dalej. Czułam na sobie wzrok mojego brata. Zawsze mnie pilnował - pomyślałam.
Wsunęłam kartkę pod wycieraczkę, tak żeby wystawała i była dobrze widoczna, po
czym zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył. Odwróciłam się i ruszyłam w drogę
powrotną. Patrząc na Nikodema. Nagle dostrzegłam zmianę wyrazu jego twarzy,
gwałtownie wykonałam obrót o sto osiemdziesiąt stopni. W progu stał tata. Mój
tata. Trzymał kartkę i delikatnie przenosił wzrok w różne punkty, które się na
niej znajdowały. Z szalenie bijącym sercem, obserwowałam każdy jego ruch.
Następnie obrócił powoli kartkę na drugą stronę. Patrzyłam, jak czyta
poszczególne słowa. Potem podniósł głowę i spojrzał wprost na mnie. Zobaczyłam
smutek, olbrzymi, dogłębny, który go wypełniał aż po same uszy. Na ten widok
poczułam w moich oczach znajomą wodę, która była przygotowana do wypłynięcia w
każdej chwili. Podeszłam bliżej. Najpierw krok. Później następny. Jeszcze
jeden. Nie odrywał ode mnie wzroku stał w milczeniu. Teraz stanęłam przed nim. Rzuciłam
okiem na rysunek. On był na nim, ja też tam była. Mój tata i ja.
Mała Ada siedziała
tacie na barkach. Trzymała piłkę do koszykówki w rączkach. Była tak blisko
kosza, kiedy tata ją podsadził. Bez taty tarcza wydawała się, jakby sięgała
nieba, teraz to dziewczynka go sięgała. Gdyby podrzuciła piłkę nad siebie, mogłaby
rozbić ten nieskończony błękit. Ale tego nie chciała, uwielbiała niebo. Dlatego
w skupieniu, przygotowywała się do rzutu w obręcz, która w dzięki tacie
znajdowała się na jej wysokości jej oczu. Mężczyzna, zaś unosząc głowę do góry,
wpatrywał się w twarz swojej córki. Cały promieniał z radości. Jego szczęście
sprawiało, że delikatnie unosił się nad ziemią. Dziewczynka miała pod sobą
słońce, nad sobą niebo, przed sobą cel. Wszystko co było dla niej
najważniejsze.
Pamiętałam kiedy to rysowałam. Jeden z pierwszych moich
rysunków. Popatrzyłam na słowa, które tam napisałam, bo bałam się podnieść
wzrok, nie wiedziałam czego się spodziewać. W końcu zebrałam całą swoją siłę i
podniosłam głowę. Nasze oczy się mijały, ale każde chciało przeszyć i wejść w
to drugie, żeby odkryć jego uczucia. Teraz albo nigdy.
- Przepraszam tato - wyjąkałam. Zapadła cisza, nawet nie
zorientowałam się kiedy zaczęłam płakać. Przetarłam oczy rękawem, odwróciłam
się i szybszym krokiem ruszyłam w stronę furtki.
- Adela, ale... - to
był tata. Tak dawno nie słyszałam jego głosu. Tego, który prowadził mnie przez
dzieciństwo, tego który krzyczał najgłośniej na każdych zawodach, tego który
niegdyś poświęcał mi każdą wolną chwilę.
Głosu mojego taty. Doszłam do furtki, obróciłam się jeszcze raz w jego stronę.
- Nie miałeś szans tato - łzy wpadały mi do oczu.
Usłyszałam, jak otwierają się drzwi od taksówki, a z nich wysiada Nikodem.
Stanął tuż przy mnie. Nie teraz Niko, nie teraz. - Przepraszam, że Cię nie
uratowałam, tato.
Chwyciłam Nikodema za ramię, dając mu znak, żebyśmy wsiedli.
Wracając do domu, spytał:
- Za co ty go przepraszałaś? - spytał zdziwiony?
Zdenerwowany? Sama nie wiem, nie skupiłam się na nim. Chwilę mi zajęło za nim
odpowiedziałam.
- Zostawiłam go. Wszyscy go zostawiliśmy. To przez nas
umarł.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Znów króciutki ten rozdział, ale wiem że niektórzy takie lubią :) ( Madzia ). Ten rozdział miał wyglądać trochę inaczej, pierwsza część jest jak najbardziej zaplanowana, natomiast ta druga wyszła mega spontanicznie. Po prostu zaczęłam pisać, bez żadnego planu. Pisałam, pisałam i sama się dziwiłam co wynika z tego pisania. Wnioski mnie zaskakiwały, wydarzenia również. Czułam się jakby ktoś to pisał za mnie. Autentycznie! Mega dziwne uczucie! :D Kiedy to pisałam słuchałam takiej ładnej playlisty na Spotify "Kropki" do książki Włodka Markowicza i myślę, że to spotęgowało moje emocje. Tak poryczałam się pisząc własny rozdział, bo byłam zaskoczona tym co się wydarzyło. Wiem, że to mega dziwne xD Zwykle słucham Bam, bo wtedy łatwiej jest mi o nich pisać, a dziś coś mnie tchnęło i wyszło mi to chyba na dobre :) Dajcie koniecznie znać co o nim sądzicie. To dla mnie świeża sprawa, bo powstał kilka godzin temu.
Miłego dnia :)
Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Asia...
OdpowiedzUsuńZaraz ci powiem co myślę, jak to odebrałam, ale muszę zacząć od końca.
Kiedy przeczytałam ten rozdział musiałam mieć chwilę oddechu. Musiałam przemyśleć, przetworzyć te informacje, bo ostatnia wypowiedz trafiła do mnie i nie mogłam tak zjechać na dół. Zaszkliły mi się oczy. To był naprawdę piękny rozdział. Krótki, czyli tak jak lubię :), ale piękny. Czytało mi się go tak dobrze, ale zanim zaczęłam zjechałam na dół by zorientować się jaka jest długość i przez to z tyłu głowy miałam taką myśl "Niech to się jeszcze nie kończy".
Wiesz co? Zmieniłam zdanie. Jednak nie lubię krótkich rozdziałów. Nie u Ciebie!
Zupełnie się nie dziwie Weronice, a na miejscu Charliego to bym tą Chloe wyśmiała. Zastanawia mnie jednak czemu nie dokończył. W mojej głowie były różne obrazy, ale żaden mało prawdopodobny choć... Kto wie
Zaintrygowało mnie jednak to hasło: "Faza pierwsza" Czekam na wyjaśnienia :D
Adela mnie mega zaskoczyła swoim pomysłem. Przemyślenia w tym rozdziale były wyjątkowo piękne. Cała ta sytuacja była taka... inna. Czułam się jakbym to obserwowała. Serio. Mam taki pomysł. Może na jakiś specjał albo coś narysujesz któryś z obrazków Ady i go pokarzesz? :D
Rozdział był super! Baardzo mi się podobał. Czekam na kolejne oczywiście :D
Także do snapa!
Tobie to się nigdy nie dogodzi, krótki źle, długi źle xD To sobie czekaj na wyjaśnienia, ale nie wiadomo czy będą :3 Gdybym umiała rysować to może i bym to zrobiła, ale niestety nie umiem. W mojej głowie to wszystko tak ładnie wygląda, że jakbym to sama narysowała to bym tylko oszpeciła. Ale chyba to jest najlepsze, że każdy sobie może wyobrazić tak jak chce :) Bardzo się cieszę i dziękuję. Ten rozdział jest super, mega ważny dla mnie, może nie o tyle ważny co wyjątkowy :)
UsuńDziękuję bardzo!
Asiaaa! aaa rozdział świetny rozpiszę się jutro bo wiesz działalność gospodarcza wzywa... :/
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że dobrze Ci poszło na działalności gospodarczej :D
UsuńBrak słów , uwielbiam Twoje rozdziały , w nich zawszę się coś dzieje . Fundujesz nam wiele emocji.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo dzisiaj się nie popłakałam przy czytaniu XD
Weny , kc ❤💗😘💛
Dziękuję bardzo, naprawdę! :)
UsuńNiespodzianka!
OdpowiedzUsuńStęskniłam się, tak bardzo... Pamiętasz mnie jeszcze? :'))
Zacznę od tego, że nadrobiłam rozdziały i się popłakałam...
Potrzebowałam chwili żeby ochłonąć i to wszystko przyswoić..
CO tu się... Ugh, brak mi słów, nie wiem co mam ci powiedzieć.
Przede wszystkim przez kilka miesięcy się odcinałam od bloga i wszystkiego i nawet nie zauważyłam jak za wami tęsknię. Za tym wszystkim. Nie, to nie oznacza, że wrócę. Napiszę na blogu pożegnanie do którego się długo zbieram i jakoś nie mam serca.
Ale to nie znaczy, że odchodzę od was! Wracam, bo bardzo was pokochałam. Ciebie i Twoje ff... <3
Nie wiem co mam ci powiedzieć..
Twoja Paula <3
Oczywiście, że pamiętam :) To bardzo miłe i wciąż czekam na pożegnanie :) Cieszę się, że wróciłaś mam nadzieję, że zawitasz na dłużej ^.^
UsuńDziękuję bardzo!