#Rozdział 32 "Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere"
Tytuł: "Musisz żyć dla innych, jeśli chcesz żyć, z pożytkiem dla siebie".
Do wyjazdu Bars and Melody z Polski, zaplanowanego na piątek
po południu, został niecały tydzień. Dlatego codziennie spędzałam możliwie jak
najwięcej czasu z Leo. Mój dzień wyglądał tak: szkoła, Leondre, Leondre i
więcej Leondre, zarwanie nocki na naukę, sen na dwie bądź trzy godziny i od
nowa. Obiecałam sobie, że nie zleję szkoły, więc musiałam gdzieś wepchnąć tą
naukę. Kiedy jednak w środę spotkałam się w galerii z moim chłopakiem, w celu pójścia do kina, spytał się mnie prosto z mostu:
- Adele, jesteś zmęczona?
- Nie - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. Patrzył
na mnie podejrzliwie - to idziemy?
- Ile spałaś? - nie dawał za wygraną, a ja od ostatniej, naszej sytuacji - kłótnia i te sprawy - obiecałam sobie, że nie będę go okłamywać, w żadnym wypadku!
- Coś koło dwóch i pół - stwierdziłam i samoistnie
ziewnęłam.
- Nie możesz spać? - dopytywał, utkwiwszy we mnie zmartwiony
wzrok.
- To nie o to chodzi - westchnęłam głęboko. - Wiesz, że
jestem w ostatniej klasie gimnazjum i mam ważne egzaminy i nie chcę tego
zawalić. Już i tak wystarczająco się opuściłam, kiedy tata odszedł, więc teraz
muszę pracować podwójnie. W piątek wyjeżdżacie, dlatego chcę również spędzić z
tobą każdą chwilę. To wszystko się tak składa, że no... mało śpię -
odpowiedziałam patrząc z zaciekawieniem, co on na to.
- Nie idziemy dziś do kina - powiedział i ruszył w stronę
wyjścia. Poszłam za nim, jednocześnie protestując. - Idziemy do ciebie,
będziemy się uczyć - uśmiechnął się ukazując zęby.
Wtedy byłam przekonana, że żartuje, odrobinkę się pomyliłam.
Autentycznie pomógł mi zrobić lekcje, głównie z języków, bo z innych
przedmiotów było mu trudno, w końcu niemal wszystkie moje książki są po polsku. Kiedy
ja robiłam geografię i biologię, on sprzątał mi pokój, przygotował mi coś do
jedzenia, zaparzył herbatę - zajął się sprawami domowymi.
Kiedy już wszystko zostało zrobione zegar wskazywał
dwudziestą pierwszą. Spojrzałam w lustro, moje oczy wyglądały, jak dwie wielkie, poobijane piłeczki od ping - ponga.
- Idź się wykąpać,
może uda mi się przekonać twoją mamę, żebym został - prychnęłam i rzuciłam
"powodzenia" , będąc przekonana, że moja mama w życiu się na to nie
zgodzi.
Wróciłam, a moje łóżko było przygotowane do spania, w pokoju
panował półmrok, a Leondre siedział na krześle.
- Chyba musisz się położyć, wyglądasz strasznie -
stwierdził.
- Jak zawsze kochany - rzuciłam sarkastycznie.
- Twoja mama pozwoliła mi zostać, dała mi śpiwór - wskazał
na rzecz znajdującą się na dywanie, dopiero teraz zobaczyłam, że to mój stary
śpiwór w księżniczki disneyowskie. Wybałuszyłam na niego oczy. Nie dowierzając z
zaistniałej sytuacji, ruszyłam do łazienki. Zapomniałam zmyć makijaż i rozpuścić włosów, więc zrobiłam to teraz.
Gdy ponownie wróciłam do pokoju, Leo
siedział na moim łóżku. Wskoczyłam od razu pod ciepłą kołdrę. Mój chłopak wpatrywał
się we mnie z uczuciem w brązowych oczach.
- Leo? - wymruczałam resztkami sił, padałam od zmęczenia.
- Hm? - delikatnie jeździł swoją ręką po moim ciele,
głaszcząc i ogrzewając je, dzieliła nas dosyć pokaźna warstwa kołdry.
- Opowiesz mi jakąś historię? - chłopak przez chwilę się
zastanawiał, a potem zaczął:
- Zamknij oczy, opowiem ci historię pewnej żebraczki o
imieniu Adele i księcia Leondre... - szturchnęłam go, a on parsknął śmiechem.
***
Próbowałam się maksymalnie skupić na lekcji historii, nasza pani jednak tak przynudzała, że w pewnym momencie się poddałam i moje myśli
odpłynęły do...Leondre. Jutro już wyjeżdża, nie wierzę, że to tak szybko minęło.
Jeszcze tylko dwie lekcje i się z nim zobaczę. Korzystamy z każdej minuty.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Wyciągnęłam
komórkę, żeby pokazać Werce zdjęcie, które ostatnio zrobiłam. Na wyświetlaczu
widniał SMS od Karola, którego nie było dziś w szkole:
"Ada,
odebrałabyś moją siostrę ze szkoły? Nie dam rady tego zrobić sam, źle się
czuję, to chyba grypa."
Bez zastanowienia odpisałam:
"Jasne, że tak.
Wyślij mi swój adres to ją przyprowadzę."
Po chwili dostałam odpowiedź:
"Wielkie dzięki!
Już poinformowałem panie ze świetlicy, że odbierzesz Ami. "
W tej sytuacji nie widziałam nic złego, dopóki Weronika nie
uświadomiła mnie, że byłam umówiona z Leo. Nie mogłam tak zostawić Karola, więc
poinformowałam mojego chłopaka, że nasze spotkanie musimy przesunąć o godzinę.
Od razu po lekcjach poszłam do szkoły podstawowej, która
umiejscowiona była obok mojego gimnazjum. Pani woźna poinstruowała mnie, jak
dojść na świetlicę. Szłam kolorowym, pełnym plakatów korytarzem, a do
pomieszczenia weszłam przez całe obklejone w papierowe liście drzwi.
- Po kogo Pani przyszła? - zwróciła się do mnie
nauczycielka, już chciałam odpowiedzieć, kiedy mała dziewczynka o długich kruczoczarnych
włosach i dużych brązowych oczach podeszła do nas i bez jakiegokolwiek
skrępowania, zaczęła mi się bacznie przypatrywać. Kobieta zwróciła się do dziewczynki
- Idź pooglądaj film, na pewno zaraz ktoś po ciebie przyjdzie.
Dziewczynka przeniosła wzrok na nauczycielkę i rzekła:
- Ale właśnie Adela po mnie przyszła - w jej głosie
rozbrzmiewała pewność.
- Amanda? - zapytałam, nie do końca wiedząc czy zwracam się
do kobiety, czy do czarnowłosej dziewczynki. Ona zaś potwierdziła skinieniem
głowy. - Karol, brat Amandy, poprosił żebym ją odebrała, ponoć pani wie.
- Tak, rozmawiałam z nim. Możesz wziąć Amandę -
rozpromieniona dziewczynka pobiegła po plecak w tempie błyskawicznym i po
chwili obydwie, byłyśmy w drodze do domu Amandy. Szła wesołym krokiem, co
pewien czas lekko podskakując. Trochę mnie to rozbawiło, tyle energii z niej
tryskało.
- Masz chyba dziś dobry dzień, co? - jak tylko
wypowiedziałam to pytanie, od razu skierowała swój wzrok na mnie.
- Czy ja wiem? Jest w porządku - odpowiedziała i zamilkła.
Próbowałam, więc dalej, chciałam żeby Amanda czuła się dobrze w moim
towarzystwie.
- Skąd wiedziałaś, że ja to Adela? Nigdy się nie widziałyśmy
- zauważyłam.
- Karol mi o tobie opowiadał - mówiła. - Opowiadał, że masz
bardzo długie, brązowe włosy, brązowe oczy, kolczyka w uchu, którego jeśli
sobie zrobię to wywali mnie z domu - zaczęłam się śmiać, a dziewczynka również
zachichotała i kontynuowała - mówił też, że jesteś trochę nieśmiała, ale bardzo dobra. Jak
weszłaś na świetlicę to wiedziałam, że to ty.
Nagle zrobiło mi się ciepło na sercu. Karol opowiada o mnie
swojej młodszej siostrzyczce i to jeszcze w taki ładny sposób! Czułam się teraz
jakbym się wznosiła nad ziemią, nie dużo może tak centymetr albo pół, ale
wznosiłam. Moje rozmyślania przerwał głos Amandy.
- Czemu Karol nie przyszedł? - spytała.
- Źle się czuje - odpowiedziałam, na co dziewczynka mocno
pokiwała głową, na wznak protestu.
- Nie - powiedziała.
- Co nie? - spytałam
zdezorientowana.
- Karol się nigdy źle nie czuje, zawsze jest wesoły i
uśmiechnięty. Pomaga mi, czesze - spojrzałam na dwa wymyślne warkocze na jej
głowie. - On jest wyjątkowy i zawsze się czuje dobrze.
Poniekąd mnie to zaskoczyło, nie wiedziałam co dziewczynka
ma na myśli mówiąc to, więc po prostu szłyśmy dalej rozmawiając na inne tematy.
Weszłyśmy do domu i zobaczyłam Karola siedzącego przy stole. Na nasz widok od
razu się uśmiechnął, oczy miał podkrążone, nos delikatnie zaczerwieniony,
potargane włosy, zmęczenie biło z jego twarzy, mimo to dziewczynka do niego
podbiegła i się przytuliła.
- Adela, mówiła że źle się czujesz, ale ja jej
wytłumaczyłam, że to niemożliwe - powiedziała uwalniając się z
objęć. Karol przeniósł wzrok z siostry na mnie i posłał mi delikatny uśmiech.
- Racja, bo wiesz Ada nie zna mojej super mocy - rzekł. - A
teraz, co byś chciała zjeść na obiad?
- Czekoladę!!! - krzyknęła, a ja wybuchłam śmiechem.
- Dobrze, skoro tak bardzo chcesz, to zrobię Ci te pierogi -
dał jej kuksańca i zaczął przygotowywać jedzenie. Dziewczynka poszła do swojego
pokoju, a ja weszłam do kuchni. Chłopak spojrzał na mnie i powiedział - Dzięki,
że ją przyprowadziłaś, ma jedenaście lat i wiem, że w tym wieku dzieci już
wracają do domu same, ale to nasze osiedle , jest... niebezpieczne.
- Nie ma sprawy, Amanda jest świetna - odpowiedziałam i po
chwili dodałam. - Nigdy nie wspominałeś, że masz super moc.
Odwrócił się od kuchenki i popatrzył na mnie. Głębia zieleni
jego oczu, była oszałamiająca. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo
różnią się od siebie. Karol szatyn o szmaragdowych tęczówkach, Amanda
czarnowłosa z brązowymi oczami, zupełnie inne rysy twarzy. Chłopak westchnął i
rzekł:
- Nasza mama odeszła od nas, jak Ama miała może pięć lat.
Wiesz co jej wtedy powiedziała? - pokiwałam przecząco głową. - Że sobie nie
radzi, źle się czuje i musi na jakiś czas odejść. Oczywiście już nie wróciła.
Tata stara się jak może, ale musi zarabiać i dużo pracuje, najczęściej wraca
wieczorem i zawozi Amę na zajęcia taneczne, ale to cały jego udział w jej życiu. Nie
mam mu tego za złe, bo widzę jak się stara. Najważniejsza osoba w jej życiu,
zostawiła ją, bo się "źle czuła", nie chcę żeby kiedykolwiek
usłyszała te słowa ode mnie. Nie ważne czy znaczą chorobę, czy stan psychiczny.
Bardzo ją kocham i chcę jej dać najwięcej jak tylko mogę.
- Ale masz prawo być chory, przecież to nie twoja wina
i nic się nie dzieje, za tydzień ci
przejdzie - zaoponowałam.
- Nie będę pokazywał Amie, żadnej z moich słabości, żadnej -
odwrócił się i zaczął dokańczać potrawę.
Podeszłam bliżej do niego, odciągnęłam od garów i mocno
przytuliłam, on zaś był lekko
zaskoczony, ale odwzajemnił po chwili uścisk.
- Jesteś niesamowity - szepnęłam, tuląc go mocno, jego czoło
dotykało mojej głowy, miał gorączkę. Tę chwilę przerwał dźwięk przychodzącego
sms-a. Spojrzałam na komórkę. O Boże! Przecież powinnam już być u Leo!
"Za ile będziesz?
Martwię się."
Spojrzałam na wymęczonego Karola i od razu odpisałam.
"Leo bardzo mi
przykro, ale nie możemy się dziś spotkać. Karol się źle czuje i odebrałam jego
siostrę ze szkoły, a teraz pomagam się trochę nią zająć. Przepraszam."
Na to już nie dostałam wiadomości zwrotnej. Jest wkurzony,
wiem o tym, ale czasem trzeba pomyśleć też o innych.
- Ada, wielkie dzięki za pomoc, ale już cię nie zatrzymuję,
bo chyba ktoś się niecierpliwi - wskazał głową na mój telefon.
- Właśnie odwołałam spotkanie - poinformowałam wesoło. -
Trochę mi się głupio zrobiło, bo w końcu masz super moce i tak dalej, a ja nie.
Stwierdziłam, że dziś też będę super woman.
Chłopak się zaśmiał. Zawołał Amandę i wszyscy siedliśmy przy
stole.
- Karoool - zaczęła dziewczynka. - Pomożesz mi z lekcjami?
Na twarzy chłopaka malował się uśmiech, już chciał
odpowiedzieć, kiedy się wtrąciłam:
- Karol po obiedzie idzie do łóżka - chłopak spojrzał na
mnie zawiedziony. - Bo... przegrałam zakład...o ocenę w szkole. Także teraz za
karę on może odpoczywać cały dzień, a ja mam się nim opiekować i robić za niego
różne rzeczy, takie jak odbieranie cię ze szkoły i odrabianie lekcji -
wymyśliłam na szybko i pokiwałam z dezaprobatą głową sobie samej, bo to było
dobre Adela!
- To ja ci pomogę się zająć Karolem! Tylko jak już skończymy
lekcje - powiedziała wesoła Ama. Szatyn posłał mi uśmiech pełen wdzięczności, a
jego oczy się...zaszkliły? Nie, to chyba złudzenie.
Z Amandą dogadywałam się świetnie. Ta dziewczyna jest
genialna! Bezpośrednia, inteligentna, zdolna, radosna i to wystarczało. Gdy
skończyłyśmy robić rzeczy związane ze szkołą, poszłyśmy do kuchni i pokazałam
dziewczynce jak przyrządzić gorącą czekoladę. Postępowała zgodnie z moimi
instrukcjami i zrobiłyśmy trzy kubki, pachnącej, ciepłej czekolady. Kiedy
postawiłyśmy jeden z nich przed Karolem powiedział:
- Ada, wiesz że nie musiałaś.
- Ale to zrobiła Amanda - powiedziałam i poklepałam
dziewczynkę po ramieniu. Brat ją także pochwalił i wieczór spędziliśmy we
trójkę przy łóżku chłopaka. Kiedy przyjechał tata rodzeństwa, zaczęłam się
zbierać do domu. Przed wyjściem Karol odciągnął mnie na bok.
- Adela, bardzo dziękuję ci za wszystko. Dosłownie wszystko
- przytuliłam chłopaka i odpowiedziałam:
- To była czysta przyjemność. Amanda jest genialna, a
spędzanie czasu z przyjacielem też poprawia humor - powiedziałam to specjalnie. To nie tak, że to nie była prawda, bo każde słowo wypowiedziałam szczerze.
Natomiast chciałam pokazać Karolowi tą granicę - przyjaźń. Leondre jest moim
chłopakiem, jestem z nim bardzo szczęśliwa i nie wyobrażam sobie innej sytuacji
na dzień dzisiejszy. Wychodząc przytuliłam jeszcze dziewczynkę i obiecałam, że
wkrótce się zobaczymy. Przy okazji przypomniała mi się Zuzia, jestem bardzo
ciekawa jak spodoba jej się miś ode mnie. Najprawdopodobniej jeszcze nie
doszedł, bo Emilia na pewno dałaby mi znać.
Kiedy weszłam do domu, zdałam sobie sprawę , że jutro jest
piątek. Ten piątek! Leo wyjeżdża. Wzięłam komórkę i wystukałam numer do niego.
- Halo?
- Hej, Leondre - zaczęłam. - Jak jutro się widzimy? Kończę
szkołę o 14, więc mógłbyś pod nią podejść i spędzilibyśmy resztę dnia razem. Do
twojego wyjazdu.
- Jeśli znajdziesz chwilę czasu, bo nie będziesz się
zajmować siostrami swoich super, wspaniałych przyjaciół, to byłoby fajnie
chociaż się z tobą pożegnać. Nie wiem czy to dla ciebie nie za dużo -
powiedział protensjonalnym tonem. Zabolało. Chciałam powiedzieć różne rzeczy, ale nauczyłam się czegoś po ostatnich
sytuacjach.
- Leo, Karol ma ciężką sytuację domową, chciałam trochę mu
ulżyć, bo on zawsze mi pomagał. Jest moim przyjacielem i nie obchodzi mnie to,
czy ci się to podobało czy byłeś zazdrosny, czy może nie. W pełni chciałam to
zrobić, mając z tyłu głowy, że jutro wyjeżdżasz. Czasem też trzeba wybrać i
zrobić coś dla drugiego człowieka. Słyszę, że się złościsz, przepraszam nie
chciałam żeby tak wyszło. Chcę spędzić z tobą, jak najwięcej czasu. Więc może
odłożymy te kłótnie na kiedy indziej i po prostu wykorzystamy czas, który nam
został? - zapadło milczenie, czułam że brunet jest w konsternacji.
- Ja... masz rację... przepraszam cię Adele - powiedział
delikatnie. - Lepiej nie będę przyjeżdżać pod twoją szkołę, bo wszystko się przedłuży przez fanki. Mogłabyś przyjechać pod nasz hotel jutro?
- Jasne, do zobaczenia - odpowiedziałam i rozmowa się
zakończyła.
Odłożyłam telefon, spojrzałam na kalendarz i momentalnie zalałam się łzami.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka :)
Z regularnością u mnie kiepsko, wiem! Przepraszam wszystkich, którym zależy i którzy to czytają. Ale mogę zapewnić, że za tydzień w poniedziałek rozdział na bank się pojawi, gdyż...jest już napisany :) Pisałam sobie, pisałam rozdzialik i gdy skończyłam, patrzę a tu 11 stron A4 w Wordzie! Stwierdziłam, że go podzielę, bo źle by się go czytało i właśnie w taki sposób mam rozdział do przodu :) Jeśli chodzi o dzisiejszy to...sami oceńcie, bo sama nie wiem co o nim myśleć :) Mimo wszystko mam nadzieję, że się podoba.
Byłabym wdzięczna za zostawienie komentarzu, nawet najmniejszego :)
Widzimy się już za tydzień!
Miłego dnia :)
Lia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powiem normalnie skoro nie chcesz fajnie
OdpowiedzUsuńMIEJSCE!!!!!!!!!!
Tak mi się to przyjemnie czytało!
UsuńIdealne do poduszeczki na dobry sen :)
Leo jest świetnym chłopakiem! Sama takiego chce, a skoro dajesz mi wiarę w to że tacy istnieją to masz mi tu i teraz dac realny przykład!
Adela słusznie postąpiła. Bardzo lubię Karola i mega się ucieszylam, kiedy Ada stwierdzila, że zostaje.
Amanda jest przecudowna! Koniecznie musi się tu pojawić w najbliższym czasie! Proszeeeee
Leondre najlepszy chłopak, a Karol brat!
Super moce i wieczna odporność. Wymyślił to idealnie. Jest takim wsparciem dla Ami, a ona w niego zaostrzona.
Ten fragment był genialny! Jak zresztą cały rozdział!
Zanim zaczęłam czytać zlecialam w dół i patrzę: kucze dużo. A jak przeczytalam to powiem ci 11 byłoby ok xD
Powinnas być z niego zadowolona. Ja jestem, ale to nie powinno cie dziwić.
Czekam na poniedziałek jak nigdy chyba!
Chłopaki wyjeżdżają. Co to bez nich będzie...?
*Dobranocka :**
Bardzo chcę fajnie, ale również oryginalnie, a to już różnica :3 Kurczę, z takim w realu będzie ciężko xD Ja też prosiłam o wiele rzeczy i co? Nic... Dzięki dzięki :)
UsuńTo super, że czekasz, mam nadzieję, że Cię nie zawiedzie kolejny rozdział :)
Bardzo dziękuję za wszystkie słowa!
Rozdział meeeeegaaaa ❤❤
OdpowiedzUsuńJa chce wiedzieć co będzie dalej nooo...
Ten Karol...
Ahhh Karoll..
Biedny... I Ami też...
Nie wiem co napisać..
Nie che, żeby Leo wyjechał...
KC KC i do nexta ❤
W poniedziałek się dowiesz :) Dzięki za komentarz ^.^
UsuńDo zobaczenia, trzymaj się! :)
Fuck... Trzecia!!!!
OdpowiedzUsuńA więc...NIESPODZIANKA!!! Nie spodziewałaś się mnie c'nie?? Powiem ci, że jakieś 4 dni temu po 2 tygodniach czekania na next postanowiłam napisać w końcu komentarz pod poprzednim rozdziałem. Miałam ci zrobić niespodziankę, miałam być pierwsza...pff nie udało się. Te 4 dni temu napisałam komentarz ale go nie dodałam! Brawo ja!
Usuń11 stron??!! Wtf ja bym go na przynajmniej 5 rozdziałów podzieliła XDD Tak wiem, jestem okropna dla swoich czytelników, ale nie zamierzam się jak na razie zmieniać XDDDD
Ostatnio jakoś rzadziej piszemy...Pamiętasz naszą rozmowę o twoim wyjeździe do Krakowa by posłuchać na żywo Nicka? Przez ostatnie dwa dni poczułam się tak szczęśliwa i zrozumiana jak w ten dzień, kiedy to pooglądałam jego filmik na temat znęcania się w szkołach. Od poniedziałku w naszej szkole było 43 amerykanów przeprowadzających z nami warsztaty. Uczyli nas tańczyć, śpiewać, podszkolili nas angielskiego i parę razy się zdarzyło by powiedzieli coś psychologicznego. To mi pomogło. Czuję się lepiej. Zmotywowali mnie. Nwm czemu piszę to akurat tutaj, wybacz :)
A teraz czas na zarzuty do bohaterów, a raczej ich zachowania...
Weronika i Charlie...pomimo tego, że ich nie umieściłaś w tym rozdziale, to....ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! Przynajmniej w ff nie pozwalaj stawać Chloe jako przeszkodę! Ok? Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy XDD Tak, właśnie rozkazuje ci 14 latka XDD
Leo...No kurwa też bym się wkurzyła. No załóżmy, że jadę do mam nadzieję, że wiesz kogo (chodzi o pewną osobę, która mieszka w Anglii XDD)i ta osoba nagle ma mnie w dupie i idzie pomóc przyjacielowi. Ja rozumiem, że pomoc to szlachetna rzecz itp. jednak miłość na odległość...ygh nie wiadomo kiedy się znowu spotkają i naprawdę powinna doceniać każdą minutę z nim, nawet na uczeniu się! Jestem takiego zdania ale w tym przypadku można by było dyskutować w nieskończoność. Pfff jestem okropna dla swoich przyjaciół...a nie! Czekaj! Nie mam przyjaciół :')
Ami (Adele zostawię na końcu) jest mega pozytywną dziewczynką. Ma 11 lat więc już powinna odczuwać pustkę po stracie mamy, nawet jeśli myśli, że to przejściowe. Takie dziecko nawet jadąc na wycieczkę kilkudniową jest stęsknione za rodzicielką, a więc ten...podziwiam :)
Karol...po moim wcześniejszym stwierdzeniu, że spędziłabym czas z chłopakiem niż z przyjacielem pewnie uważasz, że go nie lubię. A wręcz przeciwnie! Uwielbiam go! Szkoda, że jest chory... I to jest takie Awwwwww, jego super mocy, to jak zajmuje się siostrą, po prostu właśnie o takim bracie marzę :)
Tomek...Ja chcę żeby on powrócił! Pomimo shipowania Charlesa i Wery to i tak go kocham <3
Adelajda...Ygh muszę kończyć więc napiszę tylko że mnie już wkurza!
Papatki kochanie :)
Całusy i powodzenia
Jejku, ale długaśny *.* Oj powiem Ci, że duża niespodzianka :) Co do tych warsztatów to fantastyczna sprawa! :) Bardzo się cieszę i wyobrażam sobie, że musiało to być super :3 Skoro dali Ci inspirację to teraz działaj :) Jestem zawsze jak coś ;) Charlie i Werka będą w poniedziałkowym rozdziale, co do ich relacji...pożyjemy zobaczymy xD Ok, przekażę Twoją opinię Adeli, że nie podoba Ci się jej postępowanie :P Też go lubię, piona! :D Tomek jeszcze nie zapisał wszystkich kart swojej historii w tym ff, także spokojnie ;) Ej no, nie wkurzaj się na nią! MAsz coś do niej masz coś do mnie :P
UsuńDziękuję bardzo, bardzo za ten komentarz! Tyle radości :)
Trzymaj się :)